Author Archives: socjolog

Subkultura młodzieżowa i jej znaczenie w procesie socjalizacji jednostki

Obecnie możemy być świadkami tworzenia się i ewoluowania wyjątkowo dużej ilości subkultur młodzieżowych. Zastanawiając się nad genezą ich powstawania należy zauważyć, że coraz więcej jest dziedzin życia, w których brak pewnej wiedzy, czy umiejętności dyskwalifikuje w jej ramach jednostkę. Pewna hermetyczność zasad funkcjonujących w tych dziedzinach determinuje niejako automatyczne kreowanie subkultur posługujących się swoim językiem, czy ogólnie pojętym stylem. Do almanachów historii odeszły już czasy, w których stwierdzenie subkultura młodzieżowa jednoznacznie kojarzyła się z rodzajem muzyki słuchanej przez daną grupę. Obecnie podkultury tworzą się praktycznie w każdej dziedzinie życia. Rodzaj uprawianego sportu, internet, kierunek studiów, muzyka to tylko nieliczne dziedziny życia, w których kreują się subkultury młodzieżowe.

Nasuwa się pytanie, czy przy tak dużej ilości subkultur zwiększa się czy też zmniejsza ich rola w rozwoju społecznym jednostki, rozumianym jako proces kształtowania się zachowań, postaw i potrzeb człowieka w życiu społecznym. Pamiętając, że na rozwój społeczny jednostki największy wpływ wywierają właśnie grupy społeczne, do których jednostka przynależy – przede wszystkim tzw. grupy odniesienia, można by jednoznacznie stwierdzić, że im więcej subkultur tym większy ich wpływ na proces socjalizacji. Oczywiście należy pamiętać, że do innych czynników zalicza się: stawiane przed jednostką cele, zadania, oczekiwania społeczne, system kar i nagród, a także poziom aktywności własnej i stopień jej orientacji w środowisku.

Jednak osobiście uważam, że duża ilość subkultur, w których dana jednostka działa jednocześnie może zmniejszać wpływ poszczególnych grup na proces socjalizacji. Oczywiście zależy to od stopnia, w jakim dana subkultura wymaga identyfikowania się z jej wartościami i sposobami postępowania. Im mniejszy margines niezależności i możliwości podejmowania własnych decyzji wewnątrz subkultury, tym większy wpływ na socjalizację jednostki. Należy jednak zauważyć, że zdecydowana większość współczesnych subkultur (wyłączając subkultury o silnym zabarwieniu ideologicznym – rasistowskim, nacjonalistycznym itp.) ogranicza wpływ na swoich członków tylko do pewnego, wybranego fragmentu ich życia. Silna presja grupy, jako jedna z podstawowych cech subkultury, jest wtedy ograniczona tylko do wąskiej części aktywności życiowych jednostki, pozostawiając im absolutną swobodę postępowania w pozostałych dziedzinach. Mamy więc do czynienia z subkulturami, które można by określić (oczywiście z dużym dystansem) mianem „liberalne”.

Obok nich występują również grupy bardzo silnie indoktrynujące swoich członków. Na pierwszym miejscu postawiłbym wspomniane już subkultury skupione wokół pewnych, głównie kontrowersyjnych ideologii. Ugrupowania neonazistowskie, bojówki stadionowych bandytów (bo określenie ich „kibicami” jest zupełnie nie na miejscu), i podobne subkultury bardzo silnie oddziałują na cały proces socjalizacji jednostki. Poprzez potrzebę niezwykle silnego identyfikowania się z grupą, często wywołaną kultem przemocy stosowanym w tego rodzaju podkulturach i tym samym koniecznością szukania poczucia bezpieczeństwa wewnątrz grupy, młody człowiek jest szczególnie silnie narażony na narzucenie sobie wartości i postaw preferowanych przez grupę.

Pamiętając, że cały proces socjalizacji, czyli rozwoju społecznego człowieka, kształtowania jego osobowości, przekazywania systemu wartości, norm, wzorów zachowań, obowiązujących we współżyciu z innymi ludźmi oraz umiejętności niezbędnych dorosłej osobie, dokonuje się poprzez oddziaływanie środowiska społecznego, osób lub instytucji, dochodzimy do wniosku, że każda subkultura wywiera wpływ na jego przebieg. Nawet jeżeli ingeruje ona tylko w wybrane sfery aktywności życiowej młodego człowieka to i tak wywiera ona wpływ na całokształt jego rozwoju. Wcześniej czy później, rozważając proces socjalizacji również jako adaptację norm zewnętrznych i przekształcanie ich na normy własnego postępowania, wpływ zasad postępowania danej grupy może mieć też wpływ na wszystkie pozostałe sfery życia młodego człowieka. Uzależnione jest to od wielu czynników: podatności danej jednostki, siły oddziaływania subkultury, potencjalnych możliwości funkcjonowania w innych grupach, czy organizacjach itd.

Jednak nie ulega wątpliwości, że każda subkultura młodzieżowa wywiera wpływ na kształtowanie się charakteru i postaw jej członków, a tym samym bezpośrednio uczestniczy w procesie ich socjalizacji. Należy pamiętać, że wpływ subkultury może mieć zarówno zabarwienie negatywne, jak i pozytywne. Nie jest to oczywiste, gdyż przyjęło się ad priori utożsamiać każdą grupę zwaną subkulturą, jako pewne negatywne zjawisko społeczne. Tymczasem można wskazać na takie subkultury młodzieżowe, które jak najbardziej pozytywnie przyczyniają się do prawidłowego jej rozwoju ( w społecznym tego słowa znaczeniu).

Opracowano w oparciu o:

Roman Smolski, Marek Smolski , “Słownik Encyklopedyczny Edukacja Obywatelska”,  1999

R. Berger, Invitation to Sociology. A Humanistic Perspective, NY 1997

Praca zbiorowa, Teoria socjologiczna Floriana Zananieckiego, wydawnictwo TN KUL, 1999

M. Zapolska, „W paszczy lwa”, tygodnik „Polityka”, nr 17 (maj 1997)

Nieprzystosowanie społeczne

Przyczyny:

  • alkoholizm
  • narkomania
  • nikotynizm
  • AIDS

Jak uczyć tolerancji i właściwego podejścia do ludzi chorych na AIDS

WSTĘP

Nieprzystosowanie społeczne polega na „braku umiejętności pełnienia ról społecznych, utracenie kontaktu ze społeczeństwem; polega na nie przyswojeniu przez jednostkę społecznie akceptowanych sposobów realizacji własnych potrzeb, braku ukształtowania w niej zdolności i gotowości do pełnienia – zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami – właściwych jej ról społecznych.” (na podstawie hasła z encyklopedii PWN)

Omawiając zjawisko nie przystosowań społecznych u dzieci i młodzieży należy mieć na uwadze że:

” KAŻDE DZIECKO UCZĄC SIĘ ŻYCIA, UCZĄC SIĘ W SZKOLE, STARAJĄC SIĘ BYĆ DOBRYM ” – CZYNI TO DLA KOGOŚ

„Bycie dobrym” – jako dziecko, jako uczeń, jako człowiek – może stać się wartością samą w sobie dopiero ze wzrostem samoświadomości, jaki dokonuje się gdzieś blisko okresu dojrzewania. Póki to się nie stanie, rolę prowadzącej samoświadomości – przewodniczki musi spełniać człowiek dorosły. Ten fakt ujawnia się nie tyle w przyjmowaniu takiej roli przez dorosłych, ile w stałym potwierdzaniu jej poprzez potrzeby dzieci. Dzieje się to nawet czasem wbrew poczuciu sprawiedliwości i logiki u dorosłych moralistów, gdy dziecko akceptuje swą matkę alkoholiczkę. Dzieje się to – jakby na potwierdzenie dziecięcej naiwności – gdy wiara w dorosłego nie pozwala widzieć krętactw, dwulicowości, chęci wykorzystania, czy wręcz okrucieństwa.

Dopiero dojrzewanie odziera wizję ludzi dorosłych – postrzeganych przecież jako pewien odrębny zbiór – z kolorowych i przyjaznych oku przybrań. Zresztą wielu młodych ludzi nabiera, zupełnie słusznie, przekonania, że wszystkiego złego nauczyli się od ludzi dorosłych. Tyle, że ich świat stawia jednocześnie wymagania wprost przeciwne. Tu właśnie ukryta jest perfidia losu. Umiejętność ominięcia tej pułapki daje możność bycia człowiekiem dostosowanym społecznie. Albo możność bycia inteligentnym cwaniakiem i obłudnikiem.

Nic dziwnego, że nie ma w zasadzie niedostosowanych społecznie przedszkolaków, ale mówi się o młodzieży niedostosowanej. Są to przecież młodzi ludzie o budzącej się samoświadomości, już skaleczonej lub właśnie się kaleczącej. Bardzo często przyczyną wszelkiego rodzaju nie przystosowań społecznych są różnego rodzaju używki, które przyjmowane przez młodocianych już od najmłodszych lat powodują kalectwo, które w późniejszym etapie ich życia bardzo trudno jest wyleczyć.

O tych właśnie używkach i związanych z nimi uzależnieniach mówi się i pisze stosunkowo dużo. To sprawia, że – z jednej strony odnosi się wrażenie, iż waga problemu dotarła do szerokiego kręgu społeczeństwa i jest z należytą powagą traktowana, a z drugiej – nikłe lub żadne próby przeciwdziałania tym zjawiskom przez organy państwowe, instytucje społeczne, wychowawcze i samych zainteresowanych temu zaprzeczają. W dyskusjach pojawiają się zgodne opinie o szkodliwości uzależnień, ubolewania nad skutkami tych zjawisk, natomiast w wielu przypadkach ci sami ludzie najczęściej nieświadomie przyczyniają się do rozszerzania uzależnień, na nie przyzwalają, nie dostrzegając problemu lub – co gorsze – sami w nie wpadają. To stwierdzenie może spotkać się z następującą reakcją: Przecież nie jestem alkoholikiem ani narkomanem, czy zatem można mówić o uzależnieniu? Należy zauważyć, że uzależnienia znacznie wykraczają poza zakres alkoholizmu, narkomanii czy nikotynizmu i dotyczą wielu innych zachowań ludzkich mających znamiona uzależnień np. uzależnienie od telewizji, komputera, reklamy, mody, erotyki, pracy, jedzenia itd.

W mojej pracy jednak skupię się jednakże tylko i wyłącznie na pierwszej grupie uzależnień, która to moim zdaniem w sposób bardziej zdecydowany powoduje zjawisko społecznego nieprzystosowania.

PRZYCZYNY

Bardzo duży wpływ na popadanie w uzależnienie ma środowisko, w jakim młody
człowiek przebywa (rodzina, szkoła, grupy koleżeńskie). Każde z tych środowisk może mieć pozytywny wpływ na człowieka: dawać poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, wychowywania, przekazywania wiedzy, ale może też być miejscem sprzyjającym powstawaniu uzależnień. Jak wykazują badania, połowa narkomanów wywodzi się z rodzin patologicznych a wśród alkoholików procent ten jest znacznie większy. Jest wiele sygnałów, że w szkołach dużych o większej anonimowości pojawiają się dealerzy rozprowadzający narkotyki (nawet bezpłatnie), zyskując w ten sposób przyszłych nabywców. Ponadto szkoła, mimo ogromnych starań i szerokich działań wychowawczych, nie zawsze jest w stanie zapobiec tworzeniu się grup o charakterze dewiacyjnym skąd już niewielki krok do kontaktu z narkotykami czy alkoholem.

Jeszcze bardziej sprzyjającym rozpowszechnianiu się uzależnień miejscem jest grupa koleżeńska. Młody człowiek z charakterystyczną dla okresu dojrzewania postawą buntu, negacji wartości (szczególnie cenionych przez starsze pokolenie), ucieczki od tradycji jest podatny na przyjęcie swoistego stylu życia niekiedy preferującego siłę, przemoc, brutalność, perwersję seksualną. Styl taki często lansowany jest przez środki masowego przekazu i tam także należy upatrywać źródeł uzależnień. Badania wykazują, że jedna trzecia narkomanów zainteresowała się narkotykami właśnie w grupach koleżeńskich. Powyższa, bardzo pobieżna, prezentacja źródeł uzależnień pozwala stwierdzić, że istnieje wiele okoliczności bardziej lub mniej sprzyjających ich powstawaniu. Zadaniem i obowiązkiem państwa, Kościoła, rodziców, wychowawców, nas wszystkich jest czujność i podjęcie działań zmierzających do minimalizacji tych negatywnych okoliczności. „Jednak nie ulega też wątpliwości, że jednostka nie popada w uzależnienie wbrew swej woli.

Ciekawość, brak odpowiedzialności, ucieczka od realiów życia, nieprzystosowanie, lenistwo, brak wysiłków, to niektóre z cech osobowości, które sprzyjają powstawaniu uzależnień. Dlatego każde uzależnienie jest, przynajmniej po części, zniewoleniem na własne życzenie” [2].

W powyższych rozważaniach analizowano uzależnienia od narkotyków czy alkoholu. Zresztą dla wielu ludzi słowo nałóg czy uzależnienie kojarzy się zwykle z używaniem lub nadużywaniem określonych substancji chemicznych, takich właśnie jak: alkohol, narkotyki czy leki. Jest to o tyle zrozumiałe, że istnienie alkoholizmu bądź narkomanii i ich negatywne skutki szczególnie w fazie zaawansowania są zauważalne. Uzależnienie może zaistnieć do każdej niemal relacji, osoby lub rzeczy. Ponieważ istnieje tak duża możliwość uzależnień, pojawia się pytanie kiedy działanie lub relacja staje się uzależnieniem? Jakie jest kryterium klasyfikacji? Przecież większość ludzi paliła papierosy, znaczna część pije sporadycznie alkohol i bierze narkotyki ale tylko do niewielkiej grupy odnosi się określenie uzależnienia. Otóż powszechnie uważa się, że o
uzależnieniu można mówić wtedy, gdy istnieje skłonność a nawet przymus powtarzania danej czynności, kiedy odciągają osobę od obowiązków i zajęć, kiedy powodują negatywne odczucia psychiczne człowieka i pozbawiają go możliwości wyboru. Spróbujmy te cechy pokrótce omówić.

CECHY UZALEŻNIEŃ

Samo powtarzanie danej czynności spowodowane przymusem nie wystarcza do
osiągnięcia zaspokojenia. Istnieje tu potrzeba eskalacji, zwiększania dawki
środka czy doznań, osoba coraz bardziej angażuje się wewnętrznie, dana
czynność nabiera coraz większego znaczenia.

Uzależnienie charakteryzuje się tym, że coraz bardziej zawęża pole
zainteresowań i działania, ograniczając je w końcu do czynności
uzależniającej i zapewniającej jej możliwość powtarzania. Sprawy rodzinne,
zawodowe, społeczne schodzą na dalszy plan. Zmniejszają się, a później
zanikają relacje społeczne i zainteresowania. Zmienia się osobowość.
 Uzależnieniu towarzyszą nieprzyjemne doznania psychiczne, stany lękowe,
strach, poczucie winy. Czynności nałogowe przytępiają je, natomiast
stanowiąc ucieczkę nie dają odczuć pozytywnych. Osoba uzależniona odczuwa
strach przed objawami odstawienia środka lub zaprzestania działań, stąd też
towarzyszy jej lęk związany z ewentualnym wyczerpaniem możliwości
kontynuacji. Osoba taka – świadoma pojawiającego się czy istniejącego
uzależnienia – próbuje przekonać siebie i otoczenie, że tak nie jest, że nie
jest to stan uzależnienia, co jest ewidentnym oszukiwaniem siebie. Stan
psychiczny uzależnionego ulega pogorszeniu wobec faktu zauważenia
przymusowego charakteru uzależnienia. Osoba uzależniona uświadamia sobie
najczęściej w późniejszej fazie, negatywny charakter działań i
skutki, ale postępujące osłabienie woli utrudnia lub uniemożliwia porzucenie
nałogu.

Problemu uzależnień nie można omawiać w oderwaniu od skutków, jakie one
powodują. Cechy uzależnień już te skutki odsłaniają, a zatem ocena czy dane
zjawisko jest nałogiem, czy nie, też znajduje się w jakiś sposób w sferze
skutków.

PODSTAWOWE SKUTKI UZALEŻNIEŃ

Skutki uzależnień są dwojakiego rodzaju: fizyczne i psychiczne, przy
czym nie wszystkie uzależnienia mają widoczne skutki fizyczne, natomiast
wszystkie powodują skutki psychiczne. W zasadzie zauważalne skutki fizyczne
są wynikiem nadużywania środków „chemicznych,” jak alkohol czy narkotyki.
Ale oprócz tych nałogów istnieje – co już sygnalizowano – szeroka gama
uzależnień „pozachemicznych” dotyczących wielu innych dziedzin. Ponieważ nie
powodują one widocznych skutków fizycznych, są często niezauważane i
bagatelizowane, co nie znaczy, że nie powodują negatywnych konsekwencji
psychicznych.

Bez wątpienia fundamentalnym i najpoważniejszym skutkiem psychicznym
każdego uzależnienia jest ubezwłasnowolnienie, zniewolenie uzależnionego,
odebranie mu możliwości wyboru czyli pozbawienie go wolności.

„Wolność czyni człowieka odpowiedzialnym za swoje czyny w takiej mierze, w
jakiej są one dobrowolne”. Ale jednocześnie „Prawdziwą wolnością jest tylko
wolność w służbie dobra i sprawiedliwości”.

 W każdym miejscu, mówiąc o wolności, podkreśla się element „dobrowolności”.

W tym momencie zauważa się, że ów element stoi w sprzeczności do rozumienia
uzależnień czyli mówiąc inaczej: uzależnienie jest zaprzeczeniem, odebraniem
wolności. Odebranie człowiekowi możliwości dokonywania wyborów dotyczących
decyzji i działania jest najtragiczniejszym skutkiem psychicznym uzależnień.
 Analizując cechy charakterystyczne dla uzależnień, można stwierdzić, że poza odebraniem wolności powodują inne negatywne skutki psychiczne jak:

  • zmniejszenie ogólnej aktywności życiowej, zawężenie relacji społecznych,
    ograniczenie zainteresowania obowiązkami i zadaniami związanymi z pracą
    zawodową czy rodziną ze zwróceniem szczególnej uwagi i zaangażowania
    wewnętrznego w kierunku obiektu uzależnień,
  • negatywny stan psychiczny spowodowany świadomością istnienia uzależnienia
    a jednocześnie nieakceptowanie takiego stanu rzeczy, obawą lub niechęcią do
    rezygnacji ze środków czy działań uzależniających i w efekcie „błędnym
    kołem”.

Po ogólnym scharakteryzowaniu psychicznych skutków uzależnień zasadne
jest przedstawienie wyjaśnienia dotyczącego zjawisk alkoholizmu, narkomanii,
nikotynizmowi a następnie omówienie bardzo groźnej choroby, która może być
skutkiem wielu nałogów we współczesnym społeczeństwie.

ALKOHOLIZM

Twierdzenie, że piwo i wino to nie prawdziwy alkohol jest jednym z
najbardziej rozpowszechnionych mitów dotyczących alkoholu. Alkohol zawarty w
piwie, winie, wódce, koniaku i innych napojach to ta sama substancja
chemi8czna – alkohol etylowy. Jedyna różnica to stężenie alkoholu
występujące w tych napojach. Mechanizmy uzależnienia działają więc tak samo.
Dla porównania dodać należy, ze 50% osób korzystających z pomocy ruchu
Anonimowych Alkoholików w USA to piwosze, a Francja – kraj tradycyjnie znany
z dużej ilości spożywanego wina ma niezwykle wysoki wskaźnik zachorowalności
na marskość wątroby- chorobę będącą najczęstszym

Nastolatki piją

1. Najnowsze badania przeprowadzone w czerwcu 1999 roku przez Janusza
Sierosławskiego z Instytutu Psychiatrii i Neurologii pokazały ogromne
rozmiary zagrożeń wynikających z picia alkoholu przez polską młodzież.
– 68% 15-letnich chłopców i 54% 15-letnich dziewcząt piło alkohol w
ciągu ostatniego miesiąca.
– 58% 15-latków i 43% 15-latek upiło się w ciągu ostatniego roku.
– 39% 15-latków i 22% 15-latek upiło się w ciągu ostatniego miesiąca.
– Co 10 dziecko po wypiciu alkoholu uczestniczyło w bójce lub sprzeczce.
– Wypadek lub uszkodzenie ciała po wypiciu alkoholu spotkało 5% dzieci.
– Niechciane kontakty seksualne oraz kontakty seksualne bez antykoncepcji ma
po spożyciu alkoholu co 20 15-latek.

2. Ostatnie lata to okres bardzo agresywnej ofensywy marketingowej przemysłu
alkoholowego promującego picie polskich nastolatków. Analizy rynkowe
pokazują, że zwiększenie konsumpcji piwa przez 15-19-latków jest podstawowym
źródłem przyrostu dochodów tego przemysłu.

PODSTAWOWE INFORMACJE O ALKOHOLU

1. Różne napoje alkoholowe zawierają tą samą substancję chemiczną – alkohol
etylowy czyli etanol o wzorze C2H5OH.

2. Wielu rodziców nigdy nie zgodziłoby się, by ich dziecko wypiło kieliszek
wódki, tolerują jednak wypicie butelki piwa, mimo, że w niej jest tyle samo
alkoholu. To poważny błąd.

3. Etanol jest substancją bardzo aktywną biochemicznie, w większym stężeniu
niszczy tkankę biologiczną, rozcieńczony wpływa na pracę mózgu, systemu
nerwowego i hormonalnego. Zmienia stan naszych uczuć, sposób myślenia.
Powoduje ograniczenie zdolności do prawidłowej oceny sytuacji i zadań
życiowych, upośledza koordynację ruchów oraz kontrolę zachowania. Osoby
nietrzeźwe robią rzeczy, których później żałują, uszkadzają swoje zdrowie
i życie osobiste, sprawiają cierpienia swoim najbliższym.

4. Dla łatwości obliczania ilości spożytego alkoholu przyjęto jednostkę
porcji standardowej czyli 10 g etanolu.

5. Wypity alkohol niemal natychmiast dostaje się do krwi. Poziom (stężenie)
alkoholu we krwi określa się w promilach. Im więcej alkoholu tym wyższe
stężenie. Mężczyzna ważący 70 kg, który wypił w ciągu godziny 5
standardowych porcji (np. 2 półlitrowe puszki piwa) ma we krwi około 1,oo
promila alkoholu (stan nietrzeźwości w Polsce to 0,2 promila).

6. Stężenie alkoholu we krwi (czyli stopień nietrzeźwości) zależy od ilości
spożytego etanolu, wagi ciała, płci, stanu zdrowia, cech indywidualnych
organizmu.

7. Organizm „spala” alkohol czyli metabolizuje go. Szybkość spalania to ok.
10 g etanolu na godzinę czyli około jednej standardowej porcji. Podany
w przykładzie mężczyzna potrzebuje więc 5 godzin na spalenie alkoholu, który
wypił.

Dlaczego nastolatki piją alkohol?

1. Umiarkowane picie alkoholu jest atrakcyjne dla wielu dorosłych ponieważ:
* Ułatwia przeżywanie przyjemności,
* Przynosi ulgę w przykrych momentach życia,
* Ułatwia odpędzanie smutnych myśli,
* Uprzyjemnia spotkania z innymi ludźmi,
* Jest częścią celebrowania uroczystości i sukcesów.

2. Nastolatki o tym wszystkim wiedzą i doznają pokusy skorzystania z tych
atrakcji. Oprócz tego mają ważne i dodatkowe powody skłaniające do picia.

3. Nasze dorastające dzieci często sięgają po alkohol:
* Aby czuć się dorosłym,
* Aby dopasować się do otoczenia,
* Aby czuć się dobrze i być na luzie,
* Aby wyrazić swoją potrzebę buntu i chęć zmierzenia się z ryzykiem,
* Aby zaspokoić ciekawość,
* Ponieważ alkohol jest łatwo dostępny.

4. Istnieją jednak bardzo ważne powody, by nastolatki alkoholu nie piły.
Dzięki zrozumieniu przyczyn sięgania po alkohol przez nastolatki rodzice
mogą lepiej i skuteczniej pomagać swoim dzieci w tym, żeby nie piły.

Szkody i zagrożenia

1. Powtarzające się picie alkoholu przez nastolatki, nawet w ilościach
nieszkodliwych dla dorosłych, może poważnie uszkodzić ich życie i procesy
rozwojowe:
* Zaburza zdolność do uczenia się, zapamiętywania i logicznego rozumowania,
jest źródłem trudności w nauce i przeszkadza w dalszej edukacji i karierze
zawodowej;
* Hamuje rozwój emocjonalny i opóźnia dojrzewanie – młody człowiek nastawia
się tylko na doraźne i natychmiastowe przyjemności, nie uczy się dojrzałych
i skutecznych sposobów radzenia ze stresem i rozwiązywania
problemów życiowych; wczesne picie obniża motywację do osiągania celów
życiowych i realizacji wartości;
* Zwiększa ryzyko uzależnienia od alkoholu i nikotyny oraz sięgania po
narkotyki – badania amerykańskie pokazały, że dzieci, które zaczęły
kontaktować się z alkoholem do 15 roku życia czterokrotnie częściej niż
osoby, które zaczęły pić po 20 roku życia, uzależniały się od alkoholu.

2. Upijanie się przez nastolatki jest bardzo częstą przyczyną poważnych
i doraźnych szkód związanych z:
* Wypadkami, zachorowaniami i śmiercią;
* Konfliktami z prawem;
* Większym prawdopodobieństwem stania się ofiarą przestępstwa;
* Ryzykownym seksem, groźbą zakażenia chorobami wenerycznymi (w tym
HIV), stosunkami z pogranicza gwałtu, przypadkową inicjacją, niechcianą
ciążą.

Jak wspierać abstynencję dziecka

Nie częstuj swego dziecka alkoholem i nie pozwól, by robili to inni
członkowie rodziny lub znajomi. Wprawdzie wiele nastolatków już pije alkohol
i część rodziców się na to godzi, bo czuje się wobec tego faktu bezsilna,
albo to lekceważy, to trzeba powiedzieć dziecku jasno i zdecydowanie, że z
piciem alkoholu powinno poczekać do pełnoletności. Trzeba powiedzieć jeszcze
wyraźniej, że bardzo wielu dorosłych ludzi (w Polsce jest to co piąta
dorosła osoba), na propozycje wypicia alkoholu odpowiada „Dziękuje, nie
piję”. Abstynencja z wyboru jest dla milionów ludzi atrakcyjnym i
wartościowym stylem życia.

ABY USTRZEC SIĘ ALKOHOLIZMU DZIECKA NALEŻY:

1. Ustalić z dzieckiem jasne zasady dotyczące alkoholu: Nie zgadzam się
żebyś pił/a. Nie pij nawet piwa. Powiedz dziecku, że zakaz ten wynika z
Twojej miłości i troski o jego dobro. Powiedz także jakie będą konsekwencje
złamania tej zasad.

2. Wytłumaczyć dziecku, jakie jest ryzyko związane z piciem alkoholu. Nawet
niewielkie ilości alkoholu mogą być dla Ciebie szkodliwe, ponieważ jeszcze
się rozwijasz. Twój organizm i psychika jeszcze nie są ukształtowane. Picie
może uszkodzić coś delikatnego i cennego w Twoim życiu.

3. Porozmawiać z dzieckiem o tym, jak ma sobie radzić z presją rówieśników
namawiających do picia alkoholu, podsuń mu kilka pomysłów na skuteczne
odmawianie: Zależy mi na Waszym towarzystwie i chcę się z Wami bawić, ale
nie muszę podkręcać się alkoholem, Postanowiłem, że nie będę pił i chcę być
wierny sobie.

4. Być dobrym przykładem. Nie nadużywaj alkoholu w obecności dziecka i nie
pokazuj mu, że zabawa musi być związana z piciem alkoholu.

5. Nie wahać się powiedzieć opiekunom dziecka i rodzicom jego kolegów,
z którymi spędza wolny czas, że nie życzysz sobie, żeby Twoje dziecko piło.
Uczyń ich sojusznikami w tej sprawie.

NARKOMANIA

Zarys historyczny, rozmiary, powody powstania.

Środki i substancje mające na celu łagodzenie bólu, poczucie pełnego
relaksu, uspokojenia, zapomnienia czy uśpienia, były znane już w
starożytności. Część z tych środków, zaliczamy dzisiaj do tzw. narkotyków
naturalnych. Zażywano je w czasie obrzędów religijnych, używano jako
lekarstwa na stosunkowo niewielkie dolegliwości: liśćmi kokainy pozbywano
się uczucia głodu, zmęczenia czy bólu.

W XIX w. kokaina była składnikiem Coca-Coli (dziś na szczęście nie jest), w
okresie międzywojennym lekarze przepisywali preparaty zawierające opium jako
środek przeciwbólowy, przeciwkaszlowy i łagodzący biegunki, niemowlęta np.
usypiano sokiem z makówek. Postęp nauki wykazał, iż niektóre z nich działają
szkodliwie na ludzki organizm (np. 1 kropla soku z makówek może zabić
noworodka).

Człowiek zaczął się zastanawiać nad stworzeniem własnych, sztucznie
wyprodukowanych, mniej szkodliwych dla zdrowia substancji o podobnych
właściwościach.

Niestety postęp, głównie w dziedzinie chemii spowodował powstawanie
chemicznych odpowiedników narkotyków naturalnych. Są one poprzez zwiększoną
„czystość” o wiele bardziej skuteczne (oraz niebezpieczne) od tych stosowanych przez
nasze prababki.

Niektóre środki szkodliwe dla zdrowia, lub nawet uzależniające, można kupić
legalnie.

Zaliczają się do nich np. środki nasenne, farby i lakiery, kleje oraz wiele
innych przydatnych w dzisiejszych czasach produktów, które użyte w
odpowiedni sposób nie stanowią najmniejszego zagrożenia.

Trochę statystyki:

Każdego dnia w Ameryce policja aresztuje ok. 2 000 ludzi, spośród których
70% (czyli ok. 1 400 osób) w chwili aresztowania posiada przy sobie
narkotyki.

Amerykanie dziennie:

– Zużywają całą wannę kokainy (150 kg).
– Wypalają 40 000 kg. marihuany – jest to bela wielkości średniego domu.
– Wypijają 60 000 000 litrów piwa, co jest równoznaczne z 100 000 000
puszek.
– Kładą się spać, pomagając sobie 6 ciężarówkami pigułek nasennych (30 000
000 szt.)
– 5 000 osób próbuje kokainy po raz pierwszy w życiu.

A w ciągu 30 minut w USA:

– 29 dzieci próbuje popełnić samobójstwo,
– 57 młodych ludzi ucieka z domu,
– 14 nastolatek rodzi nieślubne dziecko, a 22 poddaje się aborcji,
– 685 nastolatków zażywa w jakiejś postaci narkotyki,
– 188 młodych ludzi nadużywa alkoholu.

Rocznie:

– 0,5 miliona ton narkotyków trafia do Stanów,
– 50 000 Amerykanów umiera przez narkotyki.

W Polsce te dane nie są aż tak zastraszające, ale szybki wzrost popularności
narkotyków, głównie wśród młodzieży może sprawić, że za kilka lat podobne
statystyki będą dotyczyły naszego kraju. Dodatkowo warto wiedzieć, że Polska
jest krajem tranzytowym (tzn. przewożone są przez nasz kraj narkotyki do
innych krajów).

Trzeba pamiętać, że narkotyki najczęściej są sprzedawane nie przez
zawodowych handlarzy, ale przez kolegów (w szkole, na zabawie itp.)

Dzieci, które uzależniły się od narkotyków i alkoholu przed 18 rokiem życia,
mają jedynie 50% szansy, aby dożyć 30 urodzin.

Wg statystyk, dotyczących największych problemów, z jakimi spotyka się
młodzież, 66% stwierdziło, iż tym problemem jest dla nich alkohol lub
narkotyki.

W 1985 r. dawka kokainy kosztowała 40$, dziś kosztuje tylko 15$. Narkotyki
są więc bardziej dostępne niż kiedyś.
Człowiek posiada tzw. Ośrodkowy Układ Nerwowy. Układ ten jest zbudowany
z milionów komórek nerwowych. Nazywają się one neuronami. Są one
odpowiedzialne za funkcje biologiczne i psychiczne. Komórki te (neurony)
w odróżnieniu od innych komórek naszego organizmu nie posiadają zdolności
odradzania się.

Neuron raz uszkodzony nigdy nie zostanie naprawiony. Ginie nieodwracalnie.

Wszystkie narkotyki uszkadzają komórki Centralnego Układu Nerwowego.
Kolejność „ginięcia” neuronów nie jest uzależniona od ich „wykorzystania”,
przypomina raczej pod tym względem „rosyjską ruletkę”. Może zginąć zarówno
grupa neuronów odpowiadająca za niewielkie funkcje, ale mogą zginąć także
neurony odpowiedzialne za ważne funkcje życiowe takie jak np. oddychanie,
mowę, pracę nerek itp.

Istnieje wiele różnych sposobów zażywania narkotyków. Można je zażywać
doustnie, wdychać, palić lub wstrzykiwać. Poza ich szkodliwym wpływem na
Centralny Układ Nerwowy, mogą powodować trwałe zmiany w nosie, gardle,
płucach i nerkach.

Ponadto narkotyki w większości powodują całkowitą utratę łaknienia. Prowadzi
to do pozbawienia zdolności obronnych organizmu. Nawet najdrobniejsze
przeziębienie może zakończyć się śmiercią.

Nie trzeba wspominać o takich chorobach jak AIDS, czy choćby sam wirus HIV,
oraz o kosztach związanych z zażywaniem narkotyków. Ocenia się, że osoba
uzależniona musi miesięcznie wydawać na narkotyki 2000 – 4000 PLN. Dosyć
ciężko jest zarobić tyle pieniędzy, szczególnie mając 15-16 lat. Początkowo,
dzieciak wydaje swoje kieszonkowe, następnie zaczyna sprzedawać ubrania,
wynosić z domu różne rzeczy, sprzęt itp. Gdy nawet to nie wystarcza zaczyna
kraść, dziewczęta lądują na ulicy.

Najlepszym sposobem jest więc wciągnąć w nałóg kolegów, i inne dzieciaki.
Początkowo narkotyki rozdaje się za darmo, czasem nie mówiąc nawet iż jest
to narkotyk. Gdy dzieciak, wejdzie w to, zaczyna się właściwa sprzedaż. W
ten sposób ma się pieniądze na własną działkę narkotyku.

Narkotyki powodują degradację moralną:

  • utratę wartości moralnych
  • utratę godności
  • przestępczość
  • prostytucję
  • morderstwa
  • sprzedaż narkotyków kolegom

Narkotyki degradują psychicznie.

Powodują:

– agresję i drażliwość
– nieprawidłowy rozwój osobowości
– utratę hamulców moralnych
– zaburzenia emocjonalne
– niedostosowanie społeczne

oraz degradację intelektualną:
– trudności w logicznym myśleniu
– spowolnienie toku myślenia
– zaburzenia pamięci
– brak wytrwałości w realizowaniu zamierzonych celów
– trudności w pracy lub nauce

Powody, dla których młodzież sięga po narkotyki:
– zbyt duże wymagania (nieadekwatne do umiejętności dziecka)
– patologie w rodzinie, oraz konflikty z domownikami
– niedojrzałość emocjonalna – rozwój biologiczny szybszy od emocjonalnego
– uwarunkowania genetyczne – zetknięcie z danym środkiem powoduje
natychmiastowe uzależnienie
– niekonsekwencja rodziców
– ustępstwa
– wpędzanie w poczucie winy
– chłód względem dziecka.

Przyczyny, dla których sięga się po narkotyk po raz pierwszy:
– Potrzeba akceptacji (np. przez kolegów)
– Chęć zwrócenia na siebie uwagi
– Obrona własna (bo jak nie wezmę to mnie pobiją)
– Ciekawość
– Modelowanie zachowań przez innych
– Nuda
– Chęć podjęcia ryzyka
– Presja grupy (nie będę mięczakiem!)
– Bunt przeciw dotychczasowym wartościom
– Naśladowanie (postaci z bajek, filmów; kolegi z podwórka)

Jak rozpoznać, że dziecko używa środki odurzające:
– Słabo uczące się, nieśmiałe dziecko, zaczyna dużo mówić, nabiera odwagi,
staje się krnąbrne – może zażywać amfetaminę.
– Zwężone sztywno źrenice – opiaty.
– Lekko rozszerzone źrenice – środki uspokajające, marihuana, amfetaminy.
– Przyspieszony tok myślenia, słowotok, gwałtowne ruchy, nienaturalnie
szybkie – amfetamina.
– Nieobecność, bycie w innym świecie – halucynogeny.
– Zmiana lub poszerzenie grona znajomych.
– Drażliwość, wybuchowość, wrogie nastawienie do otoczenia,
nieposłuszeństwo.
– Zaniedbywanie obowiązków domowych.
– Nieporządek w pokoju (lub nagły „błysk”)
– Stałe ukrywanie czegoś przed domownikami (skrytki).
– Zakaz wstępu rodziców do pokoju dziecka.
– Częste wietrzenie pokoju, odświeżacze do powietrza.
– Częste spóźnianie się.
– Niepowodzenia w szkole (wagary).
– Nagłe wyjścia z nowymi znajomymi.
– Częste, krótkie telefony (możliwość handlu narkotykami)
– Kolekcjonowanie emblematów związanych z subkulturami młodzieżowymi
(pacyfki, listki marihuany itd.).
– Ślady kleju na ubraniu.
– Drobne szare ziarenka, lub tytoń w kieszeniach.
– Napisy w stylu – „THC” „Legalize Canabis”.
– Objadanie się lub zaniechanie jedzenia, czasami bardzo nieregularne.
– Spadek wagi ciała.
– Zaburzenia snu.
– Drobne kłamstwa.
– Zwiększone zapotrzebowanie na pieniądze.
– Wynoszenie z domu rzeczy (ubrań, płyt, kaset itp.).
– Używanie slangu.
– Bełkotliwa, niespójna mowa.
– Nagłe wybuchy agresji.
– Apatia lub senność.
– Ślady po nakłuciach igłą.
– Czasami – ostry, „chemiczny” zapach potu.

Pojawienie się tych oznak, może oznaczać iż nasze dziecko ma kłopoty
z narkotykami, ale może być związane np. z dorastaniem, narastającymi
kłopotami w życiu codziennym itp.

Gdy jednak zaobserwujemy którąś z tych oznak, są one notoryczne, czy jest
ich wiele – można skontaktować się z którąś z poradni antynarkotykowych, lub
kupić w aptece test na wykrywanie narkotyków w organizmie.

Aby ustrzec dziecko przed narkomanią, rodzice powinni:
– Być przykładem do naśladowania (np. nie pić przy dziecku napoi
alkoholowych (w tym piwa), nie palić),
– Często rozmawiać z dziećmi,
– Nie bać się tematów tabu, ale dostosowywać je do wieku i stanu rozwojowego
dziecka,
– Nie porównywać go z innymi dziećmi,
– Słuchać z uwagą, co dziecko ma nam do powiedzenia,
– Zauważać i doceniać to co dziecko robi dobrze,
– Nie zezwalać na zbyt długie oglądanie telewizji,
– Jeśli dziecko lubi gry komputerowe, polegające na walczeniu, zabijaniu
przeciwników itp. wytłumaczyć, że w życiu panują inne reguły gry (życie nie
jest grą!),
– Nie przyzwyczajać go do używek (typu: piwo, wino, mocna kawa),
– Znać kolegów z jakimi się zadaje (co to za dzieci, z jakich domów
pochodzą),
– Nauczyć dziecko, by nie wracało zbyt późno do domu,
– Krytykować zachowanie, nie osobę,
– Uczyć go odpowiedzialności za własne czyny!

Uzależnienie od alkoholu i narkotyków, poza oczywistymi skutkami
psychicznymi, powoduje widoczne skutki fizyczne. Wyniszczenie organizmu,
prowadzące niekiedy do śmierci, jest charakterystyczne dla zaawansowanego
stanu alkoholizmu czy narkomanii. Owe widoczne skutki fizyczne a także z
uwagi na zakres i wyjątkową szkodliwość tego rodzaju uzależnień, były od
dawna tematem zainteresowań, dociekań i analiz ze strony specjalistów
różnych dziedzin. Obecnie zostały już dogłębnie zbadane i szeroko opisane.
Również sposoby przeciwdziałania i programy wyjścia są w dużej mierze
opracowane. Istnieją ośrodki specjalistyczne i odpowiednio przygotowana kadra zajmująca się uzależnionymi.

Mając na uwadze bardzo szeroki zakres zagadnienia, przekraczający
możliwości techniczne artykułu, a uwzględniając jednocześnie stan wiedzy na
temat alkoholizmu i narkomanii oraz przeciwdziałania tym uzależnieniom, w
niniejszym opracowaniu zagadnienie to nie będzie omawiane.



Pierwsze poznane przypadki nieznanej choroby, którą później nazwano AIDS,
dotyczyły 5 młodych homoseksualistów z Los Angeles (październik 1980r. – maj
1981r.) oraz przypadków mięsaka Kaposiego w Nowym Jorku (marzec 1981r.).
Pierwsze raporty opublikowane przez oficjalny biuletyn epidemiologiczny CDC
na ten temat (z dnia 5 lipca 1981r.) nie wzbudziły większego entuzjazmu,
dopiero publikacja w poczytnym tygodniku „New England Journal of Medicine”
(z 10 grudnia 1981r.) spowodowała szerokie zainteresowanie problemem.
Wspomniane tu publikacje w „NEJM” składały się z trzech artykułów
oryginalnych i jednego redakcyjnego. Te pierwsze, podpisane przez łącznie 32
autorów z Los Angeles i Nowego Jorku, opisywały 19 pacjentów (+ 160
podejrzewanych) chorych na pneumocystydozowe zapalenie płuc z towarzyszącą
kandydozą i na mięsaka Kaposiego. Oprócz tych jednostek klinicznych
stwierdzono owrzodzenie skóry w okolicy odbytu (zakażenia wirusem
opryszczki), zakażenie cytomegalowirusowe, powiększenie węzłów chłonnych,
alergię na antygeny przypominające, limfodenopatię, zmniejszenie liczby
limfocytów CD4 oraz zmniejszenie wskaźnika limfocyty CD4/limfocyty CD8. W
ten sposób zasadnicze cechy kliniczne AIDS
Pochodzenie AIDS
Pierwsze przypadki AIDS zostały rozpoznane w roku 1981. Jednak badania
archiwalne surowic od mieszkańców Afryki z końca lat 50., 60. i 70.,
dowodzą, że zakażenia HIV-1 występowały już w tym pozornie odległym okresie.
Retrospektywna analiza historii chorób również potwierdza, że wirus
przeniknął do Europy i do Stanów Zjednoczonych w latach 70., a nawet
wcześniej. Znane jest doniesienie o śmierci norweskiego marynarza,
który zmarł na chorobę podobną do AIDS w końcu lat 50. W zachowanej po nim
surowicy krwi odkryto anty-HIV. Przyczyny, dla których epidemia ujawnia się
w postaci licznych przypadków jawnych klinicznie w początku lat 80. są
złożone. Należy jednak pamiętać, że od zakażenia do rozwoju choroby upływa
co najmniej kilka lat.

Istnieje prawdopodobieństwo, że HIV-1 lub wirus bardzo doń podobny,
przedostał się do populacji ludzkiej z populacji małp afrykańskich w trudnym
do określenia czasie, być może w połowie naszego stulecia (niektórzy badacze
mówią o 120 latach a nawet wiekach). Zawleczony do afrykańskich
skupisk miejskich w czasie dużej migracji ludności w okresie
postkolonialnym, rozprzestrzeniał się następnie w USA i w Europie, a potem
na pozostałych kontynentach. Wpierw szerząc się drogą kontaktów seksualnych
(duże znaczenie miało wtargnięcie wirusa do swoistych społecznie i
biologicznie grup homoseksualistów), stał się także przyczyną zakażeń
poprzez przetoczenia krwi i jej pochodnych, i używania niesterylnego sprzętu
medycznego, przede wszystkim przez osoby uzależnione od preparatów
stosowanych dożylnie.

AIDS

Terminem AIDS (Acquired Immune Deficiency Syndrome) oznacza się chorobę
określoną jako zespół nabytego upośledzenia odporności. Układ odpornościowy
zwalcza zakażenia. Jeżeli Twój organizm zaatakowany jest przez drobnoustroje
wywołujące takie choroby, jak odra lub grypa, układ odpornościowy niszczy
je. Kiedy jesteś zarażony HIV-em, Twój system odpornościowy jest osłabiony i
obce ciała mogą bez problemów przeżyć i wywołać zakażenia oraz choroby
organizmu.
Nikt nie jest odporny na zakażenie wirusem AIDS. (Istnieją wyjątki ale można
je pominąć biorąc pod uwagę skalę choroby). Jest on czynnikiem zakaźnym
jednakowo zagrażającym wszystkim młodym i starym, hetero- i
homoseksualistom, kobietom i mężczyznom, czarnym, białym, brązowym i żółtym.
Wirus nie przenosi się w drodze codziennych kontaktów, tak jak katar i
grypa. Zakażona kobieta może zakazić swoje jeszcze nie narodzone dziecko.
Wirus może być przenoszony zarówno przez stosunki płciowe odbywane bez
zabezpieczenia w postaci prezerwatywy, jak i przez używanie igieł i
strzykawek po osobie zakażonej. Ci, którzy nie praktykują seksu bez
zabezpieczenia i nie stosują igieł i strzykawek używanych wcześniej przez
innych ludzi, mogą uchronić się przed AIDS. Człowiek może zostać zakażony
przez transfuzję zakażonej krwi czy produktów krwiopochodnych albo przez
transplantację zakażonego narządu. Ryzyko zakażenia tymi drogami zostało
niemal całkowicie wyeliminowane po wprowadzeniu badań krwi przed transfuzją
oraz narządów przed transplantacją.

Do często występujących objawów zakażenia HIV-em należą:
– bardzo wysoka gorączka (około 40 stopni), trwająca dłużej niż 3-5 dni
– kaszel połączony z odkrztuszaniem wydzieliny z płuc, trwający kilka
tygodni
– purpurowe plamki na skórze, które nie są wynikiem podrażnienia przez
kontakt z różnymi chemikaliami
– zakażenia i skaleczenia, które mimo leczenia nie goją się
– znużenie i osłabienie trwające wiele tygodni, pojawiające się bez żadnej
przyczyny
– powiększenie węzłów chłonnych do wielkości wiśni lub większej, co najmniej
w dwu miejscach ciała
– gwałtowna utrata ciężaru ciała (5 kg i więcej), która nie jest wynikiem
odchudzania się
– częste, nawracające zaziębienia, grypy i pseudogrypy, trwające po kilka
dni
– częste biegunki pojawiające się bez żadnej przyczyny
Po zakażeniu organizm zaczyna produkcję tzw. przeciwciał, tj. specjalnych
białek przeznaczonych do atakowania i niszczenia obcych substancji. Układ
odpornościowy dysponuje także komórkami zwanymi limfocytami, które mogą
atakować wirusa, jak i komórki do których już wtargnął. Szczególna rolę
odgrywają tu komórki T, które biorą udział w rozpoznawaniu „najeźdźców”.
Wirus HIV niszczy właśnie te komórki i dlatego przeciwciała nie rozpoznają
jego obecności i nie wiedzą, kogo mają atakować. Wirus AIDS po wniknięciu do
komórki może się też utaić i czekać na odpowiednią chwilę do ataku. HIV ma
też wyjątkową zdolność mutacji, czyli zmiany swojej budowy. Jest to ogromnym
utrudnieniem dla układu odpornościowego w przygotowaniu planu efektywnego
ataku.
Po zakażeniu organizm zaczyna produkcję tzw. przeciwciał, tj. specjalnych
białek przeznaczonych do atakowania i niszczenia obcych substancji. Układ
odpornościowy dysponuje także komórkami zwanymi limfocytami, które mogą
atakować wirusa, jak i komórki do których już wtargnął. Szczególna rolę
odgrywają tu komórki T, które biorą udział w rozpoznawaniu „najeźdźców”.
Wirus HIV niszczy właśnie te komórki i dlatego przeciwciała nie rozpoznają
jego obecności i nie wiedzą, kogo mają atakować. Wirus AIDS po wniknięciu do
komórki może się też utaić i czekać na odpowiednią chwilę do ataku. HIV ma
też wyjątkową zdolność mutacji, czyli zmiany swojej budowy. Jest to ogromnym
utrudnieniem dla układu odpornościowego w przygotowaniu planu efektywnego
ataku.

JAK UCZYĆ TOLERANCJI I WŁAŚCIWEGO PODEJŚCIA DO LUDZI CHORYCH

Najlepszym sposobem postępowania z ludźmi, którzy nie rozumieją, na czym polega postępowanie z ludźmi chorymi jest uświadomienie im co to jest tolerancja i jakie prawa posiadają ludzie chorzy. Zapoznanie ludzi z tymi prawami jest podstawowym czynnikiem nauki tolerancji wobec ludzi chorych na tego rodzaju choroby. Należy pomóc im poznać prawdę o HIV i AIDS. Im więcej będzie tych, którzy rozumieją AIDS, tym bardziej będą się rozwiewać obawy z tą chorobą związane.
Co to właściwie jest tolerancja? Jak należy rozumieć to pojęcie, ten termin, który towarzyszy istocie ludzkiej od dawien dawna? Czy istnieje jednoznaczna jego interpretacja, wykładnia? Słowo „tolerować” legitymuje się rodowodem łacińskim i znaczy dosłownie tyle, co „znosić”, „dopuszczać”, „pozwalać”. „Człowiek tolerowany to” -stwierdza Baudouin de Courtenay -„człowiek znoszony, cierpiany obok tych, co mają prawo rozporządzać losem własnym i cudzym. Toleruje albo uprzywilejowana mniejszość, albo też liczebnie przeważająca większość”.
Gdy sięgamy po tom Wielkiej Encyklopedii Powszechnej i szukamy w nim hasła „tolerancja” -to czytamy: „w szerokim, potocznym znaczeniu wyrozumiałość, pobłażanie dla cudzych poglądów, upodobań, wierzeń, mimo, że są odmienne od tego, co się samemu uważa za słuszne lub prawdziwe „Sytuacji zatem, w których powinniśmy przyjmować postawę zrozumienia w życiu będziemy mielinbardzo wiele. Rozpocząć można by od tolerancji w życiu codziennym, w kontaktach z osobami nam bliskimi, tolerancji w obcowaniu z obcymi, we współżyciu z ludźmi o odmiennych od naszego gustach, tolerancji i delikatności uczuć w krytykowaniu czyichś wad. Skoro tolerancja jako taka stanowi jedną z form bytowania człowieka w świecie, kulturze, warto zastanowić się nad tym, co składa się na postawę zwaną tolerancyjną, czym ta postawa jest w swej istocie, a czym nie jest i jakie są jej wyznaczniki w tym systemie wartości. Bynajmniej nie jest tożsama z zasadą „niesprzeciwiania się niczemu”, lecz w miejsce biernego oporu wobec zła wprowadza postulat walki ze złem, nie podszytej własnymi, egoistycznymi pobudkami działania. Każdy powinien mieć prawo do uzasadnienia i obrony własnych poglądów, co nie znaczy, że wszystkie chwyty są dozwolone i że wbija się przeciwnikowi przysłowiowy „nóż w plecy”. Nie świadczyłoby to bowiem o własnej sile, lecz o słabości, byłoby czymś nikczemnym. A z właściwie pojętą tolerancyjnością żadne nikczemne pobudki działania, żadna bierność i słabość, żadna wreszcie obojętność wobec czyjegoś losu nie powinny mieć nic wspólnego. Skoro jest się tolerancyjnym, jest się również osobą, na której można polegać, życzliwą ludziom i obiektywną. Skoro jest się tolerancyjnym, szanuje się również sprawy, które komuś mogą być drogie i bliskie, mimo, iż nie zawsze wartość ich jest wymierna. Jestem tolerancyjny – czyli jaki ? Pobłażam czy staram się konstruktywnie krytykować? Bronię swej tożsamości kosztem innych, czy tracę ją, aby swym egoizmem nie skrzywdzić drugiego człowieka ? Ile miejsca dla tolerancji kryje się w obronie własnych zasad i wyznawanych wartości?
Na zakończenie chciałabym przytoczyć kilka praw jakie posiadają ludzie chorzy. Oto niektóre z nich:
Prawo do życia Każda osoba ma prawo do ochrony życia, bez względu na swój stan zdrowia, oraz do godnego życia. Zakażenie HIV nie może być przyczyną naruszania tego prawa. Osoba zakażona HIV powinna otrzymać pełne informacje dotyczące ochrony jej własnego życia i życia innych osób. /Poradnik (+) /
Prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego Działania w zakresie ochrony zdrowia jednostki oraz zdrowia społeczeństwa powinny opierać się na zasadzie dobrowolności i wyrażania świadomej zgody. Nikt nie może bezprawnie ograniczać wolności osoby żyjącej z HIV lub chorej na AIDS. Nie można również stosować przymusowych badań lub leczenia. Nie ma podstaw do przymusowego umieszczenia w szpitalu lub do izolacji, chyba że izolacja jest stosowana dla ochrony przed zakażeniem osoby, która ma obniżoną odporność. Poszanowanie prawa do wolności i bezpieczeństwa osobistego w zakresie opieki zdrowotnej wymaga przestrzegania prawa pacjenta do informacji i do wyrażania świadomej zgody na postępowanie medyczne. / Poradnik (+) /
Prawo do informacji Poszanowanie godności i autonomii człowieka wymaga wyrażania przez niego świadomej zgody przed wykonaniem badań, zabiegów, leczenia lub przed uczestnictwem w badaniach naukowych (dotyczy osób od 16 roku życia). Warunkiem wyrażania świadomej zgody przez daną osobę jest przedstawienie w sposób dla niej zrozumiały pełnej informacji dotyczącej proponowanych badań, rozpoznania, proponowanego leczenia, jego przewidywanych skutków (korzyści i ryzyka), możliwości zastąpienia go inną terapią, skutków odstąpienia od leczenia oraz rokowania. /Poradnik (+) /
Prawo do wyrażania świadomej zgody Oprócz prawa do pełnej informacji każda osoba powinna mieć możliwość wyrażenia świadomej zgody oraz podjęcia decyzji bez przymusu, nakłaniania lub zastraszenia. Nie można żądać od niej wyrażenia ogólnej zgody. Osoba, która wyraziła zgodę, ma prawo wycofać ją w każdej chwili bez narażenia się na jakiekolwiek sankcje lub kary. Nie ma żadnego uzasadnienia dla przymusowych badań, leczenia lub izolacji osób żyjących z HIV i chorych na AIDS. / Poradnik (+) /
Wolność od nieludzkiego lub poniżającego traktowania lub karania Fakt zakażenia nie może usprawiedliwiać nieludzkiego lub poniżającego traktowania osoby żyjącej z HIV lub chorej na AIDS. / Poradnik (+) /
Prawo do równości wobec prawa i wolności od dyskryminacji Nie można dyskryminować osoby, która jest zakażona wirusem HIV i która zwraca się o pomoc do władz lub urzędów państwowych. Osoba żyjąca z HIV lub chora na AIDS ma prawo do takiego samego traktowania, jak osoba nie zakażona. /Poradnik (+) /
Prawo do swobody poruszania się i wolności wobec miejsca zamieszkania Ochrona zdrowia publicznego nie wymaga, by izolować osoby żyjące z HIV i chore na AIDS lub ograniczać ich swobodę w wyborze miejsca zamieszkania. / Poradnik (+) /
Prawo do prywatności Osoba żyjąca z HIV lub chora na AIDS ma prawo do zachowania w tajemnicy faktu zakażenia. Lekarze i inni pracownicy medyczni oraz pracownicy socjalni, prawnicy i inne osoby, które mają kontakt z osobami żyjącymi z HIV, zobowiązane są do zachowania tajemnicy i zabezpieczenia wszelkich informacji dotyczących tych osób, a w szczególności informacji o charakterze osobistym. Skuteczna opieka nad osobami żyjącymi z HIV lub chorymi na AIDS wymaga wzajemnego zaufania. Informacja o zakażeniu HIV może być przekazana innym pracownikom medycznym jedynie w takich przypadkach, w których ma ona znaczenie dla przebiegu leczenia. Informacja dla osób trzecich może być przekazana wyłącznie za zgodą osoby, której dotyczy. Powstaje wiele kontrowersji wokół słuszności zobowiązywania lekarza do poinformowania współmałżonka lub partnera seksualnego o fakcie zakażenia, gdy nie ma na to zgody zainteresowanego. / Poradnik (+) /
Prawo do zawarcia związku małżeńskiego i do założenia rodziny Zakażenie HIV nie może stanowić przeszkody do zawarcia związku małżeńskiego i do założenia rodziny. Osoby, które żyją z HIV lub są chore na AIDS, powinny być poinformowane o niebezpieczeństwie zakażenia współmałżonka oraz o ryzyku związanym z ciążą (dla matki i mającego się urodzić dziecka). /
Poradnik (+) /
Prawo do zdrowia Zakażeni HIV mają prawo do utrzymywania optymalnego stanu zdrowia. Mają oni takie samo prawo do ochrony zdrowia, jak inne osoby. Dotyczy to dostępu do wszystkich publicznych zakładów ochrony zdrowia oraz do usług z zakresu promocji zdrowia, profilaktyki i rehabilitacji. Pracownicy ochrony zdrowia mają obowiązek równego traktowania, bez dyskryminacji czy uprzedzeń, wszystkich zgłaszających się do nich osób. Odmowa pomocy medycznej pacjentowi zakażonemu HIV stanowi naruszenie praw człowieka. Osoby, które mają trudności w uzyskaniu odpowiednich usług zdrowotnych, mogą odwołać się do dyrektora placówki lub lekarza wojewódzkiego. / Poradnik (+) /
Prawo do nauki Osoby żyjące z HIV i chore na AIDS maja prawo do nauki. Zakażenie nie może stać się przyczyną nie przyjęcia do szkoły lub wyższej uczelni ani wydalenia z nich. / Poradnik (+) /
Prawo do pracy Osoby zakażone HIV mają prawo do pracy. Samo zakażenie nie może być powodem zwolnienia z pracy. Nie ma uzasadnienia, by wymagać od kogokolwiek – jako warunku przyjęcia do pracy – zaświadczenia, że nie jest nosicielem wirusa HIV. / Poradnik (+) /
Prawo do odpowiedniego standardu życiowego Ochrona praw i wolności umożliwia osobom z HIV i chorym na AIDS samodzielność ekonomiczną, którą może ograniczyć jedynie stan ich zdrowia. Zarówno w przypadku niezależności materialnej, jak i korzystania z pomocy socjalnej mają prawo do zachowania poziomu życia odpowiedniego do lokalnych warunków społecznych. / Poradnik (+) /
Prawo do zabezpieczenia socjalnego Osoby zakażone HIV mają prawo do pomocy socjalnej. Zakażenie HIV nie może stanowić przyczyny odmówienia im zasiłku lub innej pomocy materialnej. / Poradnik (+) /
Prawo do udziału w życiu publicznym i kulturalnym Zakażenie HIV nie może pozbawić nikogo prawa do udziału w życiu publicznym i kulturalnym kraju. / Poradnik (+) /

Prawa człowieka i podstawowe wolności mogą być ograniczone wyłącznie na podstawie ustawy. Decyzje o ograniczeniu praw lub wolności nie mogą być arbitralne. Ograniczenie może wynikać wyłącznie z wyższej konieczności prawowitego celu, czyli musi być podyktowane wymogami zdrowia publicznego lub ochroną praw i wolności innych. Proponowane ograniczenia muszą być skuteczne i nie mogą być nadmiernie restrykcyjne. Ich następstwa dla osób, których prawa i wolności zostały ograniczone, muszą pozostawać we właściwych proporcjach do oczekiwanych korzyści społecznych. Ochroną przed arbitralnym ograniczeniem praw jest określenie trybu i procedury odwołania od decyzji o ograniczeniu praw. Przestrzeganie praw człowieka jest koniecznym elementem strategii zapobiegania zakażeniom HIV. Strategia oparta na przymusie została odrzucona przez międzynarodowych ekspertów jako nieskuteczna i wręcz szkodliwa. Za najskuteczniejszy sposób zapobiegania HIV uznane zostały edukacja i promowanie zmian zachowań powszechnie uważanych za ryzykowne. Ochrona zdrowia nie zakażonej większości społeczeństwa powinna być ściśle związana z przestrzeganiem praw osób żyjących z HIV i chorych na AIDS. Nie ma żadnych przesłanek zdrowia publicznego, które wymagają ograniczenia praw lub wolności osób żyjących z HIV i chorych na AIDS. Przestrzeganie praw człowieka i podstawowych wolności jest jednym z instrumentów zdrowia publicznego. Zapewnia pełny dopływ informacji, umożliwia podejmowanie działań na rzecz zmiany zachowań oraz wpływa na rozwój ochrony zdrowia i opieki społecznej. Wszystkie działania względem osób żyjących z HIV lub chorych na AIDS powinny być oparte na poszanowaniu godności ludzkiej. Prawa człowieka i podstawowe wolności są niepodzielne i wzajemnie od siebie zależą. Niełatwo więc rozważać ich znaczenie pojedynczo. Przytoczony tutaj katalog praw i wolności opiera się na wymienionych powyżej dokumentach międzynarodowych. Katalog jest skrócony i zawiera spis tych praw i wolności, które wymagają szczególnej kontroli w kontekście HIV.

ZAKOŃCZENIE

Na zakończenie mojej pracy chciałam przedstawić kilka końcowych uwag na temat nieprzystosowania społecznego. W początkowej części niniejszej pracy sygnalizowałam, że niemal każde uzależnienie może być przyczyną nieprzystosowania społecznego. Najistotniejsze jest odniesienie człowieka do danego przedmiotu, substancji czy działania. Każde uzależnienie, któremu trudno się oprzeć, które staje się uzależnieniem lub zniewoleniem człowieka, odbiera mu możliwość decyzji, możliwość wyboru, zatem zagraża jego wolności, czyni go nieprzystosowanym społecznie. Szerokie możliwości sytuacji, w których może pojawić się uzależnienie, jak i znaczny wpływ okoliczności sprzyjających powstawaniu nałogu powoduje, że istnieje duża różnorodność uzależnień. Podkreśla się, że nigdy uzależnienie nie powstaje nagle, bez „udziału” człowieka, wbrew jego woli, niejako poza nim. Mogą zaistnieć sprzyjające okoliczności i warunki, jednak zawsze uzależnienie zależy od danego, konkretnego człowieka. W niniejszej pracy przedstawiłam uzależnienia, które najczęściej powodują nieprzystosowanie społeczne i najczęściej występują, chociaż nie zawsze dostrzegane i nie zawsze traktowane poważnie. Uzależnienia od alkoholu i narkotyków – mimo zrozumienia skali i wagi problemu (co zresztą podkreśliłam) – w mojej pracy, pominięto z uwagi na ogólną znajomość zagadnienia i mnogość materiałów poświęconych tej tematyce. Skupiłam się raczej na uzależnieniach występujących we współczesnym społeczeństwie, mających także znaczny negatywny wpływ na psychikę człowieka a tym samym na całe życie. Moją intencją było zasygnalizowanie tego istotnego elementu patologii społecznej a szczególnie zmobilizowanie rodziców i wychowawców do podjęcia wszechstronnych działań, wykorzystując swój bezpośredni kontakt z dziećmi i młodzieżą, działań zmierzających do uchronienia dzieci przed wpadnięciem w jakikolwiek nałóg. Ważne jest, aby przekonać młodych ludzi o szkodliwych skutkach uzależnień, które – jak potwierdzają badania i obserwacje – mają wpływ na całe, także dorosłe życie.

LITERATURA:

1. Ks. W. Majkowski, Społeczny kontekst uzależnień, „Studia nad Rodziną” ATK 2 (1998).

2. Ks. W. Bołoz, Rodzinne uwarunkowania uzależnień, „Nauki o rodzinie”, ISNaR ATK 1995.

3. Pełnomocnik Rządu do Spraw Rodziny, Raport o sytuacji polskich rodzin, Kancelaria Prezesa RM, Biuro Pełnomocnika Rządu do Spraw Rodziny, Warszawa 1998.

4. J. M. Jackowski, Media: Pomoc czy zagrożenie w wychowaniu, „Studia nad Rodziną” ATK 1 (1997) 1.

5. M. Obrębska, Psychologiczne konsekwencje reklamy [w;] Psychologia – rozwiązywanie problemów społecznych, Poznań 1998

6. Roger E. Vogler, Wayne R. Bartz: Nastolatki i alkohol- kiedy nie wystarczy powiedzieć ” nie”.

7. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka

8. PROBLEMY ALKOHOLIZMU – polski miesięcznik naukowo-społeczny wydawany w Warszawie od 46 lat, od 1992 roku – przez Polską Ligę Trzeźwość

9. Alkoholowe Vademecum dla każdego” (wyd. Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości w Zakroczymiu, 1992)

10. „O czym powinien wiedzieć terapeuta uzależnień” (wyd. Instytut Psychologii Zdrowia PTP, Warszawa 1994)

11. „Alkoholizm jest chorobą” (wyd. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa 1999).

Patologia społeczna

A. Podgórecki – zachowanie, instytucja społeczna lub typ funkcjonowania jakiegoś systemu społecznego, który pozostaje w zasadniczej nie dającej się pogodzić sprzeczności ze światopoglądowymi wartościami akceptowanymi w danej społeczności

Z. Ziembiński – metoda kształtowania przeżycia etycznego ( poznawczego),

A. Gaberle – zjawiska społeczne oceniane negatywnie, traktowane jako niepożądane

Terminy bliskoznaczne: dewiacja społeczna, mobbing, dezorganizacja społeczna, niedostosowanie społeczne, problemy społeczne.

Wszelkie procesy poznania powinno się i należałoby modelować. Dlaczegożby więc coś z czym się nie zgadzamy, coś co dychotomicznie chcielibyśmy zróżnicować pejoratywnie nieustygmatyzować przyrównując procesy społeczne do chorych, cierpiących tkanek biologicznych.

Tak jednak nie musi być. Olbrzymia ilość kryteriów definicyjnych, subiektywizm ocen aksjologicznych, konceptualność selekcji treści filozoficznych i różnorodność normotwórczych form raczej skłaniają do zachowania pewnego dystansu, do stratygraficznego różnicowania rzeczywistości. Głupota psychologiczna, a i „obłęd moralny” pchają nas ku etycznej absolutyzacji. Ty, oni, wy kwalifikujecie się do grupy patologicznej, bo ….stwarzacie problemy. Którą więc z postaw zajęlibyśmy, moglibyśmy zająć – indyferentną, fatalistyczną, sentymentalną…., oportunistyczną, naukową? Jak kategoryzujemy oceny? Jaką filozofię życiową preferujemy? Może patologia istnieje w nas, a nie u innych, nie w otoczeniu?
Dlatego też z dużą ostrożnością ustalajmy przyczyny powstawania patologii społecznych bowiem ich istota wynika często z niezależnych od nas fenomenów jako np.:

  • uspołeczniania i uobywatelniania się,
  • kompensowania niebytu społecznego
  • hormizacji
  • zaburzeń homeostazy psychospołecznej
  • impritingu patologotwórczego
  • odśrodkowania politycznej pedagogii
  • dialektyczności historii i jej dogmatyzmu
  • blokady rozwoju ku etyczności w sytuacji pełnej anomii
  • deligitymizowalności i dysfunkcjonalności państwowości
  • przesterowalności izomorficznej osobowości społecznej w fazie anomii
  • strategii autorytarnych w procesach edukacyjnych
  • „subfunkcjonalności kapłańskiej” decydentów pedagogicznych
  • niezborności, gramatyzacji i hermetyczności pola semiotycznego

Skutki ww. problemów wartościujmy, ale zastanówmy się nad ich ideą. Czy jest funkcjonalnie konieczna dewiacja ( myśl E. Durkheima ) wzmacniająca solidarność grupową, jednocząca przekonania moralne i konsolidująca klasowe lub klanowe JA? Czy ich „heurystyczna prawda” nie transformuje naszego myślenia w jakże potrzebną pustkę moralną? Czy nie bardziej bliższe człowiekowi byłoby mówienie nie o patologii społecznej, a mówienie i czynienie dobra w pokornym uniżeniu i służeniu woli życia w sytuacji małości i znośnego ubóstwa?

Dlatego uważam, że należy eksponować walory kulturotwórcze sankcjonujące wymiarowanie zła.

Wymuszanie zawsze zależy od wielkości potencjału samourzeczywistniającego się, od pewnego ideału tkwiącego w naszym JA. Ono to uskrzydla naszą myśl i czyn ku agresji by uzyskać upragnioną redukcję dysonansu. Ale równie często przemoc nie jest bezpośrednio implikowana siłami wewnętrznymi, a wynika z biernego odbijania świata, jego organizacji poznawczej. Stan nacisku społecznego dość efektywnie stymuluje wówczas zachowania i nastawienia konfliktowe. Sytuuje je w płaszczyźnie obowiązków, behawioralnie i afektywnie ukierunkowując wychowawczo, kontestacyjnie, unikowo tworząc pewien uniwersalny model traumatyczny w którym powstające błędne koło hipostazy socjalizacyjnej czyni obszar nadwzroczności naukoznawczej. Charakterystycznym w tym schemacie jest rozumienie przymusu wystąpienia logicznego zniewolenia: przemoc powoduje uraz…, traumę, stres… wywołujące chorobę, socjopatię…, a jednocześnie aktywizując działania reeudukacyjne, resocjalizujące….., to z kolei powinno spowodować myślenie nadwartościowe lub konwersje neurotyczne, amnezje historyczne itd. wykształcające autorytarne kody grupowe implikujące represyjność przemieniającą się w przemoc. Raz wstępując na tak lub podobnie wytyczoną „drogę rozwojową” trzeba ciągle krążyć w pętli psychologicznego uzależnienia z ewentualnymi krótkimi okresami remisji.

Przemoc w tak objaśnionej istocie dąży do patologicznego uwstecznienia łamiąc psychicznie lub powodując odwrażliwianie. Szczegółowe socjo-, psycho-, czy kulturo-techniki czasoprzestrzennie opisujące zdarzenia patogenne nie wnoszą nowego spojrzenia jakościowego w rozpatrywane zjawiska. Czy naprawdę jest ważnym, gdzie nas zdyskredytują, zdewaluują, poniżą? Jaką symboliką ktoś się posłuży?

Czy jest słusznym ciągle:

  • restrukturyzować zasoby społeczne,
  • promować tylko wybrane kierunki rozwojowe,
  • socjalizować jedynie jednostki dysfunkcjonalne,
  • animować regresywnie czynniki społeczne,
  • propagować ograniczoną ilość form dialogowych.

Reasumując. Samodzielne, twórcze poszukiwanie siebie w życiu, w roli społecznej przeważnie doprowadza do anarchii i zbytniego rozśrodkowania celów politycznych i innych. Dlatego….

I znowu trzeba wracać do definiowania.

Nietolerancja – nieuprawniona agresja; nieuznawanie równego prawa do artykułowania swoich racji lub interesów grupowych…. Przyczyną zaś najważniejszą zachowań patologicznych wydaje się być przenoszenie z płaszczyzny indywidualnej w płaszczyznę grupową, społeczną nietolerancji umożliwiając prakseologiczne strukturyzowanie instytucjonalne. Przepływy informacyjne usprawniają się, „ścieżka krytyczna” optymalizuje się, a zdemokratyzowanie powoduje ujawnienie się nowych szumów, zakłóceń, „pustych operacji”, co w konsekwencji dodatkowo powiększa, ale i wypacza przenikanie się kulturowe.

Problematyka niedostosowania społecznego i przestępczości. Rozmiary i skutki zjawiska

     Niedostosowanie społeczne, nie będąc bynajmniej produktem naszych czasów (pojawiło się ono bowiem  wraz z wystąpieniem pierwszych  organizacji ludzkich ), należy do tych negatywnych zjawisk  których obecność odczuwa się coraz dotkliwiej w miarę postępu  rozwoju społecznego.

      Biorąc pod uwagę fakt, że jednym z najważniejszych czynników składających się na postęp społeczny jest zacieśnienie i pogłębienie stosunków międzyludzkich, wszelkie zaburzenia w tym zakresie stają się niebezpieczne.

       Zjawisko niedostosowania społecznego stanowi nieodłączny czynnik doskonalenia stosunków międzyludzkich, wszelkie zaburzenia w tym zakresie stają się niebezpieczne.

      Zjawisko niedostosowania społecznego stanowi nieodłączny czynnik doskonalenia stosunków międzyludzkich, jest bowiem drogą przezwyciężania różnych „spięć”.

      Przy określaniu  danego zjawiska jako niedostosowanego należy uwzględnić szereg czynników wyróżniając trzy podstawowe elementy, a mianowicie:

1) różne stopnie zachowania określonego mianem „niedostosowanie” (chodzi tu o narastanie liczby i częstości rozmaitych objawów)

2) uwzględnienie nie pojedynczych objawów w postaci izolowanej, lecz ich zespołów

3) wielokrotne występowanie tych zespołów objawów przybierające postać „systematycznego postępowania”

Objawy, symptomy, manifestacje nieprzystosowania społecznego są obserwowalnymi zdarzeniami lub zachowaniami sprzecznymi z uznawanymi przez społeczeństwo wzorami zachowań. W  zależności od częstości ich występowania, stopnia skumulowania oraz ich specyfiki mogą być traktowane jako tzw. Cząstkowe wskaźniki nieprzystosowania społecznego.

Do najczęściej wymienianych kategorii zachowania będących cząstkowymi wskaźnikami nieprzystosowania społecznego zalicza się:

  1. notoryczne kłamstwa
  2. ucieczki (z domu lub ze szkoły)
  3. alkoholizowanie się (nadużywanie alkoholu)
  4. niekonwencjonalne zachowanie seksualne (np. prostytucja, swoboda seksualna- promiskuityzm)
  5. pasożytnictwo społeczne (niezasłużone korzyści z cudzej pracy, dóbr materialnych, pieniędzy)
  6. nadużywanie środków odurzających i podniecających (narkomania i toksykomania)
  7. zachowania agresywne skierowane na otoczenie zewnętrzne
  8. zamachy samobójcze
  9. zachowania przestępcze

      Patologia społeczna  w każdym społeczeństwie stanowi bardzo trudny problem. Jest on tym trudniejszy, im częściej młodsze roczniki  wybierają alternatywne zachowania i gdy owa alternatywność ma charakter przestępczy. Wtedy zagrożony jest rozwój psychofizyczny danego społeczeństwa.

      W naszym kraju od kilkunastu lat narastają problemy patologii społecznej wśród młodzieży. Do najgroźniejszych zalicza się między innymi przestępczość.

      W świetle danych statystycznych przestępczość nieletnich i młodocianych oraz młodzieży w wieku do 24 lat w ostatnim okresie kształtowało się niekorzystnie. Podobne niekorzystne zmiany odnotowano w odniesieniu do innych zjawisk patologicznych.

      W przypadku ludzi młodych w wieku do 24 lat, około 85 % stanowiły przestępstwa przeciwko mieniu prywatnemu i społecznemu. Znacznie jednak wyższy jest udział tych sprawców w dokonywaniu przestępstw w sposób agresywny z użyciem przemocy, tj. rozbojów oraz kradzieży i wymuszeń, a także przestępstwa przeciwko porządkowi publicznemu.      

      Przestępstwa dokonane przez te osoby po spożyciu napojów alkoholowych sączęstsze, gdyż przekraczają 25 %. Uczestnictwo dziewcząt w popełnianiu przestępstw w tej grupie sprawców przekracza 20 % ogółu ujawnionych sprawców i nie ulega istotnym zmianom.

      Ponad 60 % przestępstw popełnili oni w miastach, a pozostałe około 40 % na terenie wsi.

Około 30 % sprawców w chwili dokonania przestępstwa nie pracowało lub nie uczyło się.

Znaczny odsetek, sięgający 22-26 % ogółu tej populacji młodzieży, stanowili sprawcy uprzednio już karani za popełnienie innego przestępstwa, a w tym karani wielokrotnie.

Jedynie około30 % przestępstw dokonywanych było przez młodzież w pojedynkę.

Pozostali sprawcy działali co najmniej z jednym współuczestnikiem przestępstwa. Znaczna liczba młodocianych i młodzieży w wieku do lat 24 była sprawcą wykroczenia ściganego w postępowaniu mandatowym lub przez kolegium do spraw wykroczeń. W skali rocznej są to liczby rzędu setek tysięcy.

      Ponad 20 % ogółu wykroczeń przypada na osoby w wieku poniżej 24 lat. Ukaranych mandatem lub sporządzeniem wniosku do kolegium 50 % ogółu, liczba wykroczeń w których konieczna była interwencja policji, związana ze spożyciem alkoholu przez sprawcę wykroczeń.

      Niezmiennie od wielu lat ponad 80 % ogółu czynów karalnych popełnionych przez nieletnich wiąże się z zamachami na mienie indywidualne i społeczne. Około 15 % przypada na pożary i podpalenia, a pozostałe 5 % – na czyny innego rodzaju.

      Przeprowadzone w Polsce i innych krajach badania nad patologicznymi zachowaniami pozwalają ustalić trzy płaszczyzny rozważań i poszukiwań. Jedną z nich jest:

  • dom rodzinny
  • szkoła
  • grupa koleżeńska

W tych trzech naturalnych dla rozwoju jednostki środowiskach istnieją warunki kształtujące zachowania sprzeczne z obowiązującym systemem norm zachowania, które spotykają się ze społeczną dezaprobatą i określonymi skutkami moralnymi, obyczajowymi czy prawnymi. W ostatnim czasie tempo wydarzeń polityczno – społecznych i gospodarczych w Polsce uległo znacznemu przyśpieszeniu. Zmiany, które nastąpiły i następują nadal zmuszają do przeglądu programów działań, do rewizji i weryfikacji stanowisk w zakresie polityki społecznej.

Podkultura więzienna – tworzenie się nowej grupy społecznej

1. Wprowadzenie – określenie grupy społecznej

W każdym społeczeństwie występują różne grupy społeczne. Ich podział i wielkość jest charakterystyczna dla danego społeczeństwa. Treścią niniejszej pracy jest podkultura więzienna, która ze względu na specyficzne cechy występuje wyłącznie w warunkach izolacji więziennej. W pracy swej postaram się opisać i wykazać charakterystyczne cechy tej grupy, jej wpływ na społeczeństwo oraz wpływ zjawisk zachodzących w społeczeństwie na dynamikę tej grupy. W swoich rozważaniach przyjmuję definicję grupy społecznej w sposób następujący:

Grupą społeczną nazywamy każde zrzeszenie ludzi, które w świadomości samych tych ludzi stanowi pewnego rodzaju odrębną całość, czyli według terminologii zaczerpniętej z wzoru innych nauk, pewien układ odosobniony
(F. Znaniecki, Warszawa 1928 ,  t.1, s.28).

Grupę społeczną można zdefiniować również jako grupa dla oznaczania takich skupień, które posiadają już wykształconą więź i zasadę odrębności określającą granice grupy (J. Szczepański, Warszawa1966, s.161).

W każdej grupie społecznej jako elementy składowe można wyróżnić: członków, ich cechy i zasady ustalające identyczność i ciągłość trwania grupy, zadania grupy służące realizacji zadań, mechanizmy psychospołeczne wytwarzane dla realizacji zadań; czynniki utrzymujące spójność wewnętrzną grupy, instytucje i system kontroli społecznej, wzory wzajemnych oddziaływań, wzory zachowania i normy regulujące stosunki pomiędzy członkami; instytucje i środki regulowania styczności i stosunków z innymi grupami (J. Szczepański, Warszawa1966, s.152).

Jak wiemy grupy można klasyfikować według różnych kryteriów. W moich rozważaniach przydatne będzie pojęcie grupy wielkiej, gdzie ilość członków jest tak duża, „aby wszyscy członkowie mogli się znać osobiście, aby wszystkie styczności między nimi mogły się dokonywać bezpośrednio” (J. Szczepański, Warszawa1966, s.158). Z tego też powodu w grupie wielkiej musi istnieć rozwinięta więź formalna, system kontroli sformalizowany, system środków masowej komunikacji utrzymujący jej spójność wewnętrzną, system masowego oddziaływania kształtujący postawy i dążenia członków (J. Szczepański, Warszawa1966, s.158).

Grupami formalnymi będziemy nazywać takie grupy, które rozwinęły już instytucje formalne, formalny system kontroli i organizacji (J. Szczepański, Warszawa1966, s.161).

Inny rodzaj grupy to grupa nieformalna. Są to grupy, „których więź wewnętrzna polega tylko na organizacji instytucji i kontroli nieformalnej” (J. Szczepański, Warszawa1966, s.161).

Grupy celowe „są grupami tworzonymi ze świadomym założeniem, że będą one dążyły do osiągnięcia celów określonych w sformalizowanym statucie” (J. Szczepański, Warszawa1966, s.161). Grupy celowe mogą być również grupami nieformalnymi. Grupy celowe mogą być różnego rodzaju w zależności od rodzajów interesów, które skupiają jej członków (J. Szczepański, Warszawa1966, s.176).

Przez interes przyjmę w swej pracy jakiś przedmiot, kompleks przedmiotów czy stan rzeczy, którego osiągniecie  jednostka lub grupa uważa za pożądany lub niezbędny dla swojego życia – za J. Szczepańskim, Warszawa1966, s.176.

2. Charakterystyka instytucji penitencjarnych i zadań Służby Więziennej

Instytucje więzienne podobnie jak i inne instytucje o podobnym charakterze, tzn. o ściśle sprecyzowanych zadaniach, jasno określonej strukturze organizacyjnej i hierarchii służbowej oraz o ściśle sprecyzowanej pragmatyce służbowej są typowymi instytucjami formalnymi. Taki stan rzeczy ma ogromny wpływ na relacje pomiędzy ludźmi tam pracującymi oraz wpływa na ich zachowania. Z kolei pełna dyspozycyjność funkcjonariuszy stwarza „trwałe poczucie izolacji społecznej członków instytucji” (Paweł Moczydłowski, Warszawa 1991, s.9).

Powyższa sytuacja powoduje, że instytucje więzienne są częściowo wyłączone spod kontroli społecznej, a w przeszłości były spod tej kontroli wyłączone całkowicie. Służba Więzienna jest umundurowaną i uzbrojoną formacją apolityczną podległą Ministrowi Sprawiedliwości, posiadającą własną strukturę organizacyjną (art. 1 ust. 2 ustawy z dnia 26 kwietnia 1996 roku o Służbie Więziennej – Dz. U. Nr 61 poz.283).

Organizacja służby ma charakter zdecydowanie hierarchiczny i występuje tu ścisła podległość służbowa. Z uwagi na to, że Służba Więzienna realizuje, na zasadach określonych w Kodeksie karnym wykonawczym, zadania w zakresie wykonywania kar pozbawienia wolności i tymczasowego aresztowania (art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 26 kwietnia 1996 roku o Służbie Więziennej – Dz. U. Nr 61 poz.283), a mianowicie wykonuje następujące funkcje, które determinują życie wewnątrz więzienia: izolacyjną, socjalno-bytową, ekonomiczną, gospodarczą i  resocjalizacyjną (P. Moczydłowski, Warszawa 1991, s.12). Z punktu widzenia moich rozważań najważniejsza jest funkcja izolacyjna. Wiąże się ona z przestrzeganiem reżimu instytucji izolującej, który nastawiony jest na wymuszanie narzuconego regulaminem stylu postępowania i skonformizowanie skazanych do formalnych celów instytucji. Ponadto funkcja izolacyjna wyraża się w osadzaniu więźniów w wydzielonych pomieszczeniach, wyposażonych w urządzenia techniczno-ochronne uniemożliwiające samouwolnienie. Ponadto w realizacji funkcji izolacyjnej pomaga egzekwowanie dyscypliny, dokonywanie przeszukań i wykonywanie kar dyscyplinarnych. Izolacja powoduje konieczność zapewnienia więźniom odpowiednich warunków mieszkaniowych, wyżywienia, ochrony zdrowia i higieny oraz dostarczania odzieży stosownej do pory roku.

Taka sytuacja uniemożliwia osadzonym zaspakajanie potrzeb takich jak: bezpieczeństwa z uwagi na konieczność przebywania z ludźmi narzuconymi przez administrację, a nie wybranymi przez siebie, aktywności seksualnej z uwagi na konieczność przebywania z osobnikami tej samej płci – co powoduje czasami zachowania homoseksualne, prywatności z uwagi na to, że więzień nie mógł przebywać sam, ale stale pod nadzorem, posiadania rzeczy tylko do swego użytku. Ponadto egzekwowanie dyscypliny przez funkcjonariuszy powoduje ścisłe reglamentowanie zachowania się więźniów wobec funkcjonariuszy, innych skazanych, w miejscu pracy i innych pomieszczeniach, w których mogą oni przebywać (P. Moczydłowski, Warszawa 1991, s.13). Uwzględniając fakt, że każdy z funkcjonariuszy i pracowników cywilnych jest przełożonym osadzonego i może wnioskować o jego ukaranie lub nagrodzenie, otrzymujemy obraz warunków w jakich na co dzień muszą przebywać skazani. 

Ścisła zależność skazanych od funkcjonariuszy, a jednocześnie postrzeganie funkcjonariuszy przez pryzmat zachowań skazanych powoduje wytworzenie się specyficznych relacji pomiędzy tymi grupami. W normalnych warunkach przebywamy z innymi osobami najczęściej dlatego, że je lubimy i cenimy z jakiś powodów. Dlatego też kontrolujemy się, aby nie urazić tej drugiej osoby. W warunkach więziennych trzeba przebywać z osobami narzuconymi, co stwarza potrzebę wypracowania norm i uregulowań, które choć w pewnym stopniu pozwolą na zaspakajanie potrzeb więźniów.

3. Przyczyny łączenia się osadzonych w grupy nieformalne

Dla pełnej jasności sytuacji należy wspomnieć, że więźniowie z reguły są osobnikami zdemoralizowanymi, nie uznającymi powszechnie przyjętych norm i zachowań społecznych, wielokrotnie z zaburzonymi osobowościami lub chorymi psychicznie. Zniesienie regulacyjnego wpływu przepisów i formalnej hierarchii organizacji jest zastąpione przez nową strukturę społeczną wyłonioną w obrębie sekretnych interakcji (P. Moczydłowski, Warszawa 1991, s.18). Powstaje więc pole działania dla nowego typu organizacji i struktury, która choć nie jest nigdzie określona, to posiada olbrzymi wpływ na funkcjonowanie życia więziennego.

            Wśród podstawowych motywów łączenia się osadzonych w grupy w warunkach więziennych można więc wymienić:

1.     Wieź terytorialna – zauważono, że osadzeni pochodzący z tego samego regionu kraju wykazują tendencje zborne, chcą się trzymać razem, zjawisko to określa się terminem “ziomkostwa” (ziomale, ziomki, ziomasy).

2.     Wspólna przeszłość przestępcza – uprawianie razem procederu przestępczego przed osadzeniem w więzieniu.

3.     Wspólna przeszłość więzienna – związek oparty na znajomości więźniów z poprzednich wyroków.

4.     Plany przestępcze – częstokroć podczas pobytu w więzieniu następuje planowanie akcji przestępczych, skoków, napadów, wymiana doświadczeń przestępczych.

5.     Wzajemne zaspakajanie potrzeb – spoiwem mogą być potrzeby materialne i wzajemne używanie posiadanych dóbr. Więź może się pojawić również na bazie potrzeb psychicznych i ich wzajemnym zaspakajaniu.

6.     Przeciwności – np. biedny z bogatym czy silny ze słabym. Bardzo często dochodzi do sytuacji, w której silny jest biedny (brak pomocy z zewnątrz) natomiast słaby jest zasobny. Wtedy słaby kupuje ochronę, a silny korzysta z dóbr konsumpcyjnych słabego.

  • Wspólne wartości – związki oparte na respektowaniu wspólnych zasad czy wręcz ideologii np. grupa grypserska.

            Powyższy zestaw motywów wiązania się w grupy nie ma charakteru zamkniętego. Siła wiążąca wymienionych motywów będzie również zależała od stosunku poszczególnych osób do podkultury więziennej. Nie będzie wystarczającym warunkiem stworzenia grupy nieformalnej wspólne pochodzenie terytorialne jeśli np. będzie występował silny konflikt wartości (grypsujący a poszkodowany). Motywy te należy traktować jako sprzyjające powstawaniu układów nieformalnych a nie je bezwarunkowo determinujące.

4. Przeciwdziałanie negatywnym przejawom podkultury więziennej

Opisane powyżej warunki są przyczyną powstawania nowej grupy nieformalnej zwanej dalej podkulturą więzienną, wobec której używa się również nazwy „drugie życie więzienne”. W tym miejscu należy stwierdzić, że stosunek administracji więziennej do tych struktur w minionym okresie czasu przeszedł wielką ewolucję. W okresie PRL stosunek ten cechował się zdecydowanym dążeniem do zlikwidowania przejawów jej działalności. Wrogość ta przejawiała się w restrykcyjnych działaniach w stosunku do osadzonych uczestniczących w podkulturze więziennej, jak również w szerokiej akcji informacyjnej przedstawiającej podkulturę więzienną jako kontynuowanie działalności przestępczej w   warunkach izolacji więziennej.

Działania te miały formę wręcz administracyjnych szykan i polegały na automatycznym zaliczaniu osadzonych uczestniczących w tej podkulturze do osadzonych szczególnie zdemoralizowanych i wrogich wszelkim działaniom resocjalizacyjnym, przez co mieli oni utrudniony dostęp do wszelkich nagród, czy odstępstw. W przypadku karania dyscyplinarnego przynależność do podkultury była negatywną przesłanką i z reguły  powodowała zaostrzenie wymierzanej kary w porównaniu do sprawcy takiego samego wykroczenia nie uczestniczącego w podkulturze. Podobnie było w zakresie opiniowania, które było szczególnie ważne przy ubieganiu się przez osadzonego o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Osadzony uczestniczący w podkulturze nie mógł liczyć na pozytywną opinię administracji w tym zakresie i na poparcie swojego wniosku. Przynależność do podkultury była również uwzględniana w czasie tzw. ocen okresowych, które decydowały o awansowaniu lub zdegradowaniu osadzonego do surowszego lub lżejszego rygoru odbywania kary pozbawienia wolności.

W przypadku osób tymczasowo aresztowanych praktykowane było przesyłanie negatywnych opinii o zachowaniu tymczasowo aresztowanego lub uczestniczeniu w negatywnych przejawach podkultury więziennej, za które w szczególności były uważane znęcanie się nad współosadzonymi, gwałty homoseksualne, czyny lubieżne, pobicia i bójki, kradzieże i wymuszenia dokonywane na osadzonych nie uczestniczących w podkulturze więziennej oraz wszelkie wrogie postawy i czyny wobec funkcjonariuszy i pracowników Służby Więziennej.

Po zmianach ustrojowych dokonanych w 1989 roku, uznanie zdobył pogląd, że podkultury więziennej nie da się zlikwidować metodami administracyjnymi i podejmowane uprzednio działania wpływały jedynie na pogarszanie się atmosfery wśród osadzonych, powodowały jeszcze większe zantagonizowanie środowiska więziennego oraz wzmagały wrogość, czy wręcz nienawiść do funkcjonariuszy i pracowników Służby Więziennej. Dominującym stał się pogląd, że nie należy zwalczać ludzi biorących udział w podkulturze więziennej, a jedynie należy uniemożliwiać i rozliczać zaistniałe negatywne przejawy podkultury więziennej. Takie podejście po kilku latach przyniosło zdecydowaną poprawę atmosfery wśród osadzonych i w połączeniu z innymi działaniami polegającymi na podmiotowym traktowaniu osadzonych, humanizacji warunków odbywania kary pozbawienia wolności i wykonywania tymczasowego aresztowania oraz otwarcia się więzień na świat nauki, działania kościołów i związków wyznaniowych –  przyniosło diametralną zmianę w życiu więziennym. O wpływie tego na podkulturę więzienną napiszę w dalszej części pracy.

5. Charakterystyka podkultury więziennej

Po opisaniu środowiska więziennego chciałabym następnie przejść do opisu grupy społecznej jaką jest podkultura więzienna. Odnosząc się do definicji przedstawionych na początku tej pracy należy stwierdzić, że grupa ta jest pewną zbiorowością ludzi, którzy mają silnie wykształconą świadomość odrębności i tworzą pewną całość. Ludzi tych łączy silna więź, która ma swoje źródła w ich sytuacji życiowej tzn. przebywaniu w warunkach izolacji więziennej. Innym z czynników więzi będzie na pewno postrzeganie funkcjonariuszy jako tych, którzy utrzymują ich w izolacji od społeczeństwa. Jedną z najważniejszych czynników więzi jest wspólnie wyznawany system wartości i system reguł postępowania. Oba te systemy stoją w zdecydowanej opozycji do obowiązujących w więzieniach regulaminów, porządku dnia i innych przepisów regulujących życie w więzieniu. Mają one przede wszystkim za zadanie takie nieformalne uporządkowanie życia więziennego, aby zaspakajało one potrzeby osadzonych nie mogące być zaspokojone z uwagi na izolację więzienną.  Innym czynnikiem utrzymującym spójność grupy jest publicznie manifestowana wrogość do innych osadzonych nie biorących udziału w podkulturze więziennej. Nienawiść ta jest wręcz patologiczna wobec osadzonych podejrzewanych o donoszenia Policji lub administracji więzienia, wobec osób wykazujących anomalie umysłowe lub odmienne preferencje seksualne oraz osób, które na wolności pracowały lub służyły we wszelkiego typu służbach lub formacjach mundurowych. Relacje i kontakty z tymi osobami są ściśle ustalone, a nie przestrzeganie ich może grozić wykluczeniem z grupy.

W celu identyfikacji i ustalenia czy kandydat do udziału w podkulturze więziennej spełnia wszystkie kryteria, przeprowadza się o nim wywiad sięgający niekiedy długiego okresu czasu oraz przeprowadza się sprawdziany przydatności kandydata tzw. „gierki”. Wszystkie te działania mają na celu wyeliminowanie ewentualnych członków grupy, którzy mogliby „skalać” podkulturę więzienną. Grupa ta wykształciła systemy kontroli członków grupy polegające na konieczności opowiadania o swojej przeszłości, ustalaniu wspólnych znajomych i znajomości pewnych zdarzeń lub faktów, które miały miejsce w przeszłości. Działania te wynikają z tego, że grupa jest zbyt liczna i nie ma możliwości w warunkach izolacji więziennej, aby wszyscy członkowie grupy znali się osobiście lub słyszeli o sobie.

Zmiany w polityce administracji więziennej w stosunku do tej grupy, jak również zjawiska zachodzące w świecie przestępczym na wolności spowodowały obecnie poważne wyłomy w dotychczasowej praktyce. Obecnie dopuszczani są do udziału w grupie osoby uprzednio nie związane ze środowiskami przestępczymi, ale uczestniczące w zorganizowanej przestępczości i dysponujące znaczna ilością pieniędzy. Jest to szczególnie widoczne w odniesieniu do więźniów dorosłych. Osadzeni młodociani byli zawsze ortodoksyjni w przestrzeganiu zasad i norm grupy.

W przypadku stwierdzenia naruszenia norm lub zasad obowiązujących grupę, w przypadku małej wagi sprawy udziela się ostrzeżenia z możliwością wykluczenia z grupy, a w razie rażącego przekroczenia wyklucza się z grupy. Z reguły takie wykluczenie ma charakter pobicia oraz napiętnowania, które może mieć formę zgwałcenie lub dotykania penisem, skutkującego trwałe i nieodwołalne wykluczenie z grupy. W ramach podkultury więziennej wraz z biegiem czasu doszło do podziałów na różne grupy, różniące się od siebie stopniem przestrzegania pewnych norm i zasad, stosunkiem do Służby Więziennej i osób nie biorących udziału w podkulturze więziennej. Sytuacja ta spowodowała wzajemne zwalczanie się tych grup, jednakże w chwili obecnej grupy, które dokonały odstępstw są w zaniku. Jednakże w ramach zasadniczej grupy występują swoiste „regionalizmy”, wynikające z różnic środowiskowych, odmienności kultur lokalnych oraz z różnorodności źródeł podkultury więziennej. Regionalizmy te powodują, ze osoby pochodzące z tej samej części kraju lub z tego samego miasta, odnoszą się do siebie z większym zaufaniem i okazują sobie większą pomoc.

Mimo zachodzących zmian skutkujących rozluźnienie rygoryzmu wielu norm i zachowań, najmniej podatną na zmiany częścią działalności grupy są uprzednio wspomniane jej negatywne działania. Wspomniana ewolucja życia więziennego nie zmieniła stosunku grupy do tych zachowań, są one akceptowane i uważane za słuszne. Wynika to prawdopodobnie z ciągłej dbałości o „czystość szeregów”, gdyż w przeciwnym wypadku groziłoby to grupie szybkim rozpadem.

6. Normy wytworzone przez uczestników podkultury więziennej

            Zasady i normy podkultury więziennej oraz sposoby ich wypełniania obrazują zjawisko „drugiego życia”. Przy założeniu, że zarówno zasady jak i sposoby ich realizacji ulegają modyfikacjom można wyróżnić powszechne spośród nich. Do takich należy zaliczyć:

  1. Zasady określające stratyfikację społeczności więziennej i podział na „ludzi” i „nie – ludzi”

Ludzie to oczywiście uczestnicy podkultury więziennej (grypsujący) natomiast „nie ludzie” (frajerzy) to pozostali. Oczywiście tak określony podział społeczności więziennej jest daleko idącym uproszczeniem. Ze względu na pozycje w strukturach nieformalnych i pełnione tam role poszczególnych osób można dokonywać dalszych podziałów. Gdyż wbrew pozorom „człowiek człowiekowi” nie jest równy. Będą ci którzy muszą się podporządkować decyzjom oraz ci którzy te decyzje będą narzucać. Mimo „ideologii solidaryzmu grypserskiego” wpływ ma działanie grupy jest rozłożony niesymetrycznie. Głos decydujący posiada nieliczne grono przywódcze.

2) Rodzaje przywództwa i członkostwo w grupie nieformalnej

Rzadko się zdarza, że o formach działania grupy grypserskiej decyduje jeden osobnik, samodzielny przywódca. Choć nie można takiego rozwiązania jednoznacznie wykluczyć. Zwykle jest kilku osadzonych, którzy mają decydujący głos, dla potrzeb wykładu nazwijmy ich kolektywem prowodyrów (kolektyw mącicieli). Kolektyw ten tworzą grypsujący o znacznej pozycji w hierarchii grupy nieformalnej. Co powoduje, że pozycje w podkulturze są zhierarchizowane? Myślę, że należy wymienić następujące czynniki wpływające na ten stan rzeczy:

a)  sława więzienna – prawdopodobieństwo zajmowania wysokich pozycji w strukturach nieformalnych przez osoby uchodzące za „twardzieli”, uczestników buntów, mających „dobrą opinię” z poprzednich wyroków jest znaczne,

b)  rodowód przestępczy – rodzaje dokonywanych przestępstw, sposób ich dokonania, opinia w środowisku przestępczym (również wolnościowym),

c)  znajomość zwyczajów więziennych – zwykle nabywana poprzez doświadczenie, poprzez wielokrotne odsiadywanie wyroków, wiedza takowa ułatwia orientację w warunkach więziennych, umożliwia samokontrolę, unikanie sfer tabu,

d) sposób siedzenia (odbywania kary) – przede wszystkim stosunek do administracji, umiejętność stosowania destrukcyjnych działań wobec niej, „prowadzenie wojny z klawiszami, gadami”, może to być również agresja wobec „frajerów”, czy funkcjonariuszy, (np. „pojechać z gadem” itp.),

e)  umiejętności manipulacyjne (manipulatorskie) – zdolność wyreżyserowania pewnych działań, umiejętność wpływania na postawy innych, znajomość „zdroworozsądkowych socjotechnik”,

f)  zasobność finansowa – osadzeni zasobni materialnie mogą uzależnić od siebie innych, mogą stać się postaciami centralnymi „drugiego życia”,

g)  inteligencja – zwykle bardzo ściśle związana ze sztuką manipulacji, poza tym umiejętności przewidywania skutków działań, argumentacja trafiająca do pozostałych osadzonych,

h)  siła fizyczna – istotna ale nie decydująca, osobnicy silni, sprawni ale pozbawieni sprytu są najczęściej wykonawcami poleceń prowodyrów, co też im daje znaczącą pozycję w strukturze „drugiego życia”.

Wzajemne relacje między wymienionymi wyżej czynnikami i ich odwzorowanie w działaniu wpływają na układ pełnionych ról i zajmowanych pozycji w strukturach nieformalnych. Grupa nieformalna ulega rozdrobnieniu, na szczycie piramidy znajduje się nieliczne grono przywódcze, za nimi bezpośrednie zaplecze, a niżej rzesze wyznawców. Oczywiście nie jest to układ statyczny, istnieje możliwość zarówno degradacji jak i awansu. Może o tym decydować stopień wypełniania norm i wtedy sprzeniewierzenie się zasadom może być przyczyną degradacji nawet najznaczniejszych. Może o tym również decydować intryga, zmowa przeciwko konkretnej osobie lub nawet świadome działania administracji więziennej.

3) Pozostali czyli “nie ludzie”

Wszyscy, którzy nie uczestniczą w podkulturze (nie grypsują) to „nie ludzie” – to „frajerzy”. Jest to grupa zróżnicowana wewnętrznie. Najniższą pozycje zajmują „poszkodowani” w gwarze więziennej zwani „cwelami”. Osobnik o statusie „cwela” ponosi konsekwencje swojego naznaczenia. Zwyczaj więzienny nie dopuszcza możliwości przyjaźni, koleżeństwa czy współpracy między „cwelem” a innymi więźniami. Podanie ręki takiemu osobnikowi jest niedopuszczalne zarówno dla grypsujących jak i nie grypsujących. Gest taki degraduje („przecwela”). Dla grypsujących norma nie wchodzenia w żadne kontakty, oprócz odwetu opartego na przemocy, z poszkodowanym jest pierwszoplanowa. Nie może jednak jej bagatelizować niegrypsujący, gdyż podejrzenia o kontakty z poszkodowanym mogą być początkiem jego kłopotów z grupą grypsujących, a w efekcie degradacji w środowisku społecznym skazanych.

            Pojawia się pytanie dlaczego osadzony zostaje poszkodowanym?

            Obligatoryjnie do tej kategorii są zaliczani homoseksualiści, obojętnie czy ujawnieni w zakładzie czy rozpoznani z wolności. Homoseksualizm jest niegodny „człowieka”. Jedyny dopuszczalny przypadek przyznania się „grypsującego” do praktyk homoseksualnych, wobec jego grupy, dotyczy gwałtu homoseksualnego na „cwelu” bądź osobniku, którego w ten sposób chce się trwale zdegradować. „Grypsujący” nie może deklarować, że przy okazji zaspakaja swoje potrzeby lub że to jest jego głównym celem. Będzie utrzymywał, że „gnoi frajera” czyli wypełnia normy podkulturowe zalecające postawę siły i przemocy wobec „nie ludzi”.

            Poszkodowany spełnia w warunkach izolacji więziennej różnorodne funkcje, przede wszystkim jako negatywne odniesienie przestrzega przed konsekwencjami zakazanych i potępianych zachowań. Ponieważ nie przysługuje mu godność i można zrobić z nim wszystko, może służyć jako „odgromnik” nagromadzonych emocji, agresja wobec niego spotyka się ze zrozumieniem i akceptacją. Jego obecność w środowisku osadzonych oznacza, że porządek rzeczy został zachowany, stąd tendencja do zapełniania pustych miejsc w strukturze społecznej zakładu penitencjarnego.

            Przyczyną degradacji do roli „cwela” może być współpraca z administracją więzienną. Konfident może liczyć się z odwetem grupy grypserskiej w sposób brutalny, np. poprzez gwałt homoseksualny, zanurzenie jego głowy w muszli klozetowej, dotknięcie członkiem policzka, pobicie z poprzednio wymienianymi czynami.

            Złamanie solidaryzmu przestępczego jest szczególnie piętnowane. Zagraża to przecież istnieniu grupy. Dlatego bycie konfidentem również podczas pobytu na wolności może być przyczyną poszkodowania już w warunkach zakładu karnego.

            Zagrożeni poszkodowaniem ze strony uczestników podkultury więziennej, mogą być osobnicy o określonych predyspozycjach psychofizycznych, cechach somatycznych czy przedstawiciele niektórych grup zawodowych.
I tak np. osobnicy ociężali umysłowo są łatwym łupem dla agresywnych i sprytnych uczestników podkultury więziennej. Ich obniżona zdolność samokontroli bywa przyczyną wpadania w pułapki zastawione przez grypsujących (namowa do wykonania praktyk onanistycznych współwięźniom na zasadzie wspólnej tajemnicy, kiedy oczywiście przyrzeczenie tajemnicy jest fikcją, a w gruncie rzeczy chodzi o napiętnowanie ofiary podkultury więziennej).

            Delikatne rysy twarzy upodabniające mężczyznę do kobiety mogą być przyczyną dążeń grypsujących do przecwelenia osobnika. „Kobieca uroda” nasuwa porównania z kobietą, w obyczaju grypserskim takie porównanie jest obraźliwe, dominuje stereotyp silnego mężczyzny – samca. Sytuacja przecwelenia może być poprzedzona używaniem imion żeńskich w stosunku do mężczyzn, czy dodawanie do nazwiska litery „a” sugerując, że ma się do czynienia z kobietą. O ile adresat nie ma mocy odparcia takich zaczepek z czasem przylgnie do niego etykietka poszkodowanego.

            Na agresję ze strony „drugiego życia” z tendencją do przecwelenia mogą liczyć przedstawiciele służb mundurowych, którzy w wyniku różnych okoliczności mogą znaleźć się w więzieniu. Symbolizują oni organy władzy państwowej, która jest naturalnym wrogiem „ludzi” kultywujących przestępczy styl życia. Gdyby nie władza oni byliby wolni, często za swoją sytuację prawną obciążają „niesprawiedliwe sądy, przekupnych prokuratorów i policjantów”. Sytuacja ta powoduje postawy wrogie i agresywne wobec funkcjonariuszy państwowych.

            Następną grupą osadzonych narażonych na dyskryminacyjne praktyki ze strony „drugiego życia” są sprawcy niektórych przestępstw. Mowa tutaj o oskarżonych za gwałty czy czyny lubieżne z dziećmi. „Porządny złodziej”, używając przestępczej terminologii, brzydzi się takimi czynami i żąda odwetu na ludziach je popełniających.

            „Nieludzie” to nie tylko poszkodowani. To wszyscy osadzeni, którzy nie uczestniczą w działalności grupy nieformalnej. Ich jedyną winą, w odbiorze grypsujących jest to, że nie uczestniczą w działalności podkultury więziennej. Wielu z nich cieszy się szacunkiem grypsujących gdyż są znani jako „dobrzy przestępcy”, dochowują tajemnicy, przestrzegają zasad solidaryzmu przestępczego. Często ich własny indywidualny wybór zadecydował o nie wchodzeniu w struktury „drugiego życia”. Przyczyny takiego stanowiska mogą być różnorodne. Sceptycyzm wobec norm czy zasad, wiara tylko we własne siły (np. tzw. solówkarze) to jedne z podstawowych. Oprócz tego wiadomo, że osobnicy o zaawansowanym wieku mogą bezkolizyjnie wycofać się z grypsery. Znany jest także mechanizm przechodzenia z grupy niegrypsujących do grypsujących. Ten swoisty awans jest zarezerwowany dla tych niegrypsujących wobec, których nie ma poważniejszych zastrzeżeń. Wejście do grupy podkulturowej może być oczywiście obwarowane wypełnieniem określonych zadań

4) Stosunek uczestników podkultury do norm społecznie pożądanych

Wśród norm społecznie pożądanych można wymienić takie jak przestrzeganie prawa, legalne zdobywanie środków utrzymania, poszanowanie pracy itp.

            Sam styl życia większości uczestników podkultury jest odpowiedzią na wypełnianie wyżej wymienionych norm.

            Prawo nie jest dla nich wartością pozytywną. Swój wysiłek i energie życiową zużywają na omijanie prawa. Zinternacjonalizowane normy przestępcze zalecają spryt, siłę, cwaniactwo, dokonywanie włamań, kradzieży i rozbojów.

            Życie zgodne z prawem jest zbyt nudne i monotonne, „Człowiek-grypser” powinien żyć mocno. Jeździć szybkimi samochodami, spędzać czas w towarzystwie atrakcyjnych kobiet. To credo zgłaszane przez uczestników podkultury więziennej zwykle nie znajduje potwierdzenia w praktyce. Jednocześnie tkwiąc w mentalności środowiskowej, powielane i powtarzane we wzajemnych kontaktach stanowi skuteczny mechanizm obrony przed informacjami sugerującymi inny stan rzeczy.

            Powszechna, wśród uczestników „drugiego życia”, jest niewiara w prawo, generalnie w sprawiedliwość. Dominuje opinia, że prawo jest do kupienia, ten kto jest zasobny finansowo jest bezkarny, gdyż może sobie zapewnić względy prokuratora, sędziego itd. Niewątpliwie u źródeł takich opinii tkwią również osobiste doświadczenia kontaktów z organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości, kiedy to np. 5 minut przed rozpoczęciem rozprawy karnej zjawiał się obrońca z urzędu i nawiązywał pierwszy i ostatni kontakt ze swoim „klientem”.

            Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na swoistą „socjalizację negatywną”, którą przechodzi większość populacji więziennej, a w tym uczestników „drugiego życia”. Normy ich środowisk rodzinnych, sąsiedzkich, rówieśniczych są odmienne i opozycyjne wobec większości norm tzw. społecznie pożądanych.

5) Stosunek grypserów do władzy formalnej (do administracji ZK, sądownictwa, Policji)

            Personel zakładów karnych symbolizuje uwięzienie, poparte autorytetem oficjalnego prawa do wykonywania swoich funkcji. Dysponuje możliwościami użycia siły fizycznej, środków przymusu. Wytwarzają się sytuacje antagonizmu i sprzecznych interesów w efekcie nie do pogodzenia. Jeśli dodamy do tego różne systemy wartości prezentowane przez „kluczników” i „złodziei” zbliżymy się do sedna.

            Mimo możliwych dobrych kontaktów, niektórych spośród personelu więziennego z osadzonymi, generalnie przeważa niechęć i ostrożność. Poza tym ideologia „drugiego życia” nie pozwala postrzegać pozytywnie personelu więziennego. Więźniowie bardzo często posługują się pseudonimami (ksywami), w których się wyraża ocena i stosunek do funkcjonariusza. Większość tzw. ksyw ma znaczenie negatywne dla adresata, choć zdarzają się również takie jak „Harcerzyk”, „Polonez” itp. Jednakże częściej mamy do czynienia z określeniami wulgarnymi wręcz wrogimi (np. „Bandyta”, „Oprawca”).

            Pomimo tego nie można wykluczyć pewnych możliwych kompromisów między władzą więzienną a więźniami uczestniczącymi w podkulturze więziennej. Jednak żaden z grypserów nie wystąpi z publiczna aprobatą dla takich działań. Odbywa się to przy zachowaniu tajemnicy i pewnej wzajemnej lojalności. Czego może dotyczyć taka współpraca? Zdarza się, że prowodyr „drugiego życia” wchodzi w układy z administracją dla korzyści indywidualnych. Składając obietnicę trzymania grupy grypserskiej w pewnych ramach wyznaczonych przez administrację, otrzymuje określone korzyści. Wytwarza się sytuacja specyficznego status quo między władzą formalną a nieformalną. Oczywiście jest to niebezpieczne dla funkcjonowania instytucji, jeśli chodzi o zapewnienie porządku i bezpieczeństwa. Może się zdarzyć, że władza wymknie się spod kontroli i dojdzie do procesów dezorganizacyjnych dla instytucji.

            Równie negatywne oceny dotyczą przedstawicieli władzy sądowniczej czy wymiaru ścigania. Sędziowie, prokuratorzy, policjanci są skorumpowani, są nośnikami prawa, które jest niesprawiedliwe i złe. Dlatego grypserzy prezentują wrogi stosunek wobec nich.

6) Zasady regulujące działalność grypsery.

            Grypsera posługuje się pojęciami, które swoim znaczeniem dla grupy podkulturowej, wykraczają daleko poza językową treść tychże określeń. Można je uznać instytucjami z tego powodu, iż ich stosowanie niesie za sobą ustalony ciąg następstw. Pokrótce zostaną scharakteryzowane najważniejsze z nich.

a)  bluzgi – to zwroty, których nie wolno używać wobec innych grypsujących, gdyż są one obraźliwe dla „człowieka”. Do podstawowych bluzgów zaliczamy słowa i zwroty wulgarne. Bluzg ma konkretnego adresata, jak wyżej wspomniano będzie to osobnik nie – grypsujący. Można również bluzgać rzeczom martwym, wtedy stają się one trefne i szanujący się grypser nie może ich używać. Bluzgiem są również wszelkie porównania więźnia do kobiety. Wspomniano już wcześniej o konsekwencjach stosowania imion żeńskich wobec osadzonych mężczyzn. Zatem bluzgiem będzie również powiedzenie do kogoś „koteczku”, „milutki”, „kochany”, „śliczny”, „ładny” itd. Wyrazy te według ideologii grypserskiej są ubliżające dla silnego, twardego samca, sugerując słabość i zniewieściałość. Z powyższego wynika, że bluzgi mają władzę. Np. przedmiot, któremu „nabluzgano” jest trefny, zwrot „ładna pogoda” może być powodem odmowy wyjścia grypserów na pole spacerowe. Władza „bluzgu” polega na tym, że może wyznaczyć działania grupy, dzielić na dotykalne i niedotykalne. Oczywiście nie jest tak, że „bluzgi”, które miałyby wpłynąć na czynności grupy może wypowiadać obojętnie który z grypsujących. Ponieważ jest to atrybut władzy użycie takiego bluzgu przynależy przywódcom. Obok bluzgów w środowisku więziennym funkcjonuje słownictwo wulgarne bez zabarwienia magicznego, tzn. bez możliwości sprawiania następstw dla stosunków społecznych w więzieniu i spełnia te same funkcje co słownictwo wulgarne w środowisku wolnościowym.

b)  zastawka – jest to grypserskie słowo honoru. Podstawowe znane Zastawki, to zwroty takie jak: „jak pragnę wolności”, „wolności ty moja jedyna”, „charakternie”. Jeśli ktoś złoży jakąś obietnicę i zakończy ją zastawką oznacza to, iż daje słowo honoru, iż tak zrobi. Jest to deklaracja zobowiązująca i niewykonanie jej może być przyczyną spadku prestiżu w grupie, w skrajnych przypadkach nawet wykluczenia z grupy. Zastawką można kończyć jakąś opowieść czy relację co ma gwarantować jej znaczenie i wiarygodność.

c)  krzywości – jeżeli są jakieś podejrzenia, że grypsujący sprzeniewierzył się zasadom w jakikolwiek sposób to mówi się, że ma „krzywości” (podejrzenia o niedochowanie zasad).

d) chowanie do wora („dołowanie”) – jest to wykluczenie z grupy. Wykluczenie może przebiegać w różny sposób. Może to być werbalny zakaz grypsowania, lub może się to odbyć przy użyciu pobicia czy gwałtu homoseksualnego.

e)  afera – jeśli pojawią się zarzuty wobec konkretnej osoby powstaje tzw. „afera”, następuje analiza dowodów i werdykt czy zarzuty są słuszne czy też nie. „Wykręcanie afery” może dotyczyć faktów z przeszłości, zarówno wolnościowej jak i więziennej. Bardzo często „afery” są orężem walki między określonymi personami “drugiego życia” lub poszczególnych grup grypsujących. Często oparta jest na intrydze, zmyśleniu a nie faktach.

f)  wyjaśnienie (niekiedy „Wystawka”) – jest to stan zawieszenia członkostwa w grupie grypsującej. Pojawiły się zarzuty, podejrzenia, zasadowość „człowieka” została podważona. Wyjaśnienie może zakończyć się pozytywnie czego skutkiem będzie przywrócenie członkostwa lub negatywnie, wtedy może wystąpić wykluczenie z grupy.

g)  prostowanie – jeśli winy osobnika względem zasad grypserskich, nie są zbyt wielkie można postawić przed nim zadania do wykonania, od których zależeć będzie jego członkostwo. Typowymi zadaniami są: samouszkodzenia, pobicie lub naubliżanie „frajerowi”, wzięcie na siebie odpowiedzialności za czyny innych, agresja wobec funkcjonariuszy. Oczywiście potwierdzony zarzut o homoseksualizm czy donoszenie na współwięźniów nie podlega prostowaniu.

7) Solidaryzm grypserski

            Solidaryzm jest gwarantowany przez różnorodne zakazy i nakazy. Nie wolno informować administracji o tym co się dzieje między więźniami, nie wolno współpracować z administracją. Nie wolno świadczyć przed sądem przeciwko „człowiekowi”, dopuszczalne jest natomiast świadczenie przeciwko osadzonemu spoza grupy grypserskiej czy przeciwko funkcjonariuszowi. Należy pomagać „ludziom”, którzy są w trudnej sytuacji materialnej, nie mają papierosów, herbaty czy też odbywają karę izolacyjną. Należy stanąć po stronie grypsującego w konflikcie z innym więźniem, spoza grupy. Należy solidarnie postępować w obliczu buntów w swoim więzieniu jak i w stosunku do „ludzi” siedzących w innych więzieniach. Znane są przykłady kiedy to całe zakłady karne były „chowane do wora” za to, że w czasie fali buntów nie podjęto w nich wystąpień.

7. Podsumowanie

Analizując podkulturę więzienną należy mieć świadomość, że jest ona zbiorem ludzi, co czyni ją zjawiskiem niezmiernie dynamicznym i z jednej strony podatnym na zmiany z różnych źródeł, a jednocześnie bardzo konserwatywnym w niektórych sferach życia grupy.

Podkultura więzienna jako trwały element życia więziennego wywiera istotny wpływ na życie osadzonych i służbę funkcjonariuszy. Stała jej obserwacja i analizowanie jej przejawów jest ciągłym zadaniem administracji więziennej. Dostrzeganie jej pozytywnego wpływu w niektórych sferach życia więziennego jest już trwałym elementem polityki penitencjarnej.

Podkultura więzienna jako typowa grupa społeczna nieformalna a także jako osobna gr. społeczna w własna dynamiką, działająca w niezwykle skomplikowanym środowisku obrazuje nam, wzajemne przenikanie się grup społecznych, podatność ich na zmiany i tworzenie nowych norm. Zdając sobie sprawę, że w tak krótkiej pracy nie sposób opisać całości, myślę, że choć w pewnym stopniu wykazałam odrębną swoistość opisanej grupy.

Bibliografia

  1. Aronson E., Wilson T.D., Akert R.M. Psychologia społeczna – Serce i Umysł, Poznań Wydawnictwo Zyski – S-ka s.c., 1997
  2. Bauman Z., Socjologia, Poznań Wyd. Zysk, 1990
  3. Chałasiński J.,  Społeczeństwo i wychowanie, Warszawa PWN 1969
  4. Górski J. – Podkultura więzienna a problem resocjalizacji skazanych w: „Problemy współczesnej penitencjarystyki w Polsce” pod. red. Brunona Hołysta, Wydawnictwa Prawnicze, Warszawa, 1984
  5. Kowalski S., Socjologia wychowania w zarysie, Warszawa PWN 1974
  6. Moczydłowski P., Drugie życie więzienia, Warszawa Wyd. Prawnicze 1991
  7. Szczepański J., Elementarne pojęcia socjologii, Warszawa PWN 1965
  8. Znaniecki F., Socjologia wychowania, Warszawa NTP 1930  t. I i II.

Nieprzystosowanie i niedostosowanie społeczne

Nieprzystosowanie i niedostosowanie społeczne – Problemy resocjalizacji i rewalidacji.

M.Grzywak-Kaczyńska (1971), a jeszcze wcześniej K.Dąbrowski (1935, 1965) zwracali uwagę na nasilenie lęków w doznaniach współczesnego człowieka. Lęki powstają w skutek zagrożenia zewnętrznego i wewnętrznego. Zagrożenie zewnętrzne stanowić mogą różnorodne trudności, niepowodzenia, klęski życiowe  i spowodowane tym stany frustracyjne. Do zagrożeń wewnętrznych zaliczane są źle rozwiązane konflikty, wywołujące lęki przed wyrzutami sumienia, poczuciem winy, wstydu, poczuciem mniejszej wartości, obawą przed utratą własnej godności (K.Dąbrowski, 1979; Z.Skorny, 1966).

K.Dąbrowski (1969) słusznie zwraca uwagę, że w życiu psychicznym jednostki ludzkiej największą rolę odgrywa konflikt między prymitywnymi biologicznymi potrzebami, uzależnionymi od ośrodków podkorowych, a potrzebami warunkowanymi społecznie, uzależnionymi od kory mózgowej, tak wyżej zorganizowanymi. Dynamizująca aktywność jednostki w sytuacji takiego konfliktu jest niezbędna dla jej rozwoju. Do najistotniejszych współczesnych konfliktów zaliczane są konflikty między dążeniem do :

  1. przyjemności a lękiem przed karą, przed negatywną oceną opinii publicznej, przed wyrzutami sumienia ;
  2. osiągnięcia czegoś, do znaczenia, dominowania a lękiem przed niepowodzeniem, kompromitacją, ośmieszeniem się ;
  3. niezależności, nieobciążania się obowiązkami a pragnieniem oparcia, potrzebą pomocy i opieki ze strony otoczenia.

F. Aleksander i T.M. French (1946) utrzymują, że jest to konflikt między pragnieniem jednostki znalezienia pomocy i oparcia, jej potrzebą zależności a pragnieniem samowystarczającej rywalizacji.

Z podstawowych tez K. Dąbrowskiego (1979) wynika, że konflikty mogą odgrywać dwojaką rolę : pozytywną i negatywną, w zależności od sposobu ich rozwiązania. Konflikty mogą być dobrze lub źle rozwiązywane i to stanowi podstawowe zagadnienie poradzenia sobie przez jednostkę z trudnościami. Od tego zależy jej rozwój, ekspansja życiowa, stopień osiągniętej samorealizacji czyli pełni rozwoju wrodzonych możliwości. Sposób rozwiązywania konfliktów zależy od bardzo wielu przyczyn, m.in. od jakości samego konfliktu, także do ukształtowania wewnętrznego środowiska psychicznego jednostki, na który składa się : wrodzona konstytucja psychofizyczna, wpływy wychowawcze oraz własna świadoma praca osoby przeżywającej konflikt (K.Dąbrowski, 1979). Przede wszystkim ważne są konflikty określane jako znaczące w życiu danej jednostki.

Do dobrze rozwiązanych konfliktów zaliczane są te, w których jednostki po dłużej lub krócej trwającej dezintegracji psychicznej spowodowanej ścieraniem się antagonistycznych potrzeb, podporządkowuje potrzebę niżej zorganizowaną wyżej zorganizowanej . Jednostka nabiera wprawy w podporządkowaniu niższych dynamizmów wyższymi w miarę ćwiczeń i przez to utrwala te wyższe w życiu psychicznym, do czego powinna zaprawiać się od wczesnych lat życia ( K.Dąbrowski 1972 ).

Przy źle rozwiązanym konflikcie, gdy jednostka pozwoli sobie na zaspokojenie niższej potrzeby, pojawia się poczucie niezadowolenia z siebie, winy oraz wstydu i związane z tym lęki, będące wyrazem tłumienia w podświadomości owej niższej nieaprobowanej przez otoczenie potrzeby.

W życiu jednostki mogą pojawić się konflikty, których ona nie rozwiązuje w sposób zdecydowany, lub też istnieć sytuacje konfliktowe bardzo długo trwające. Są one sytuacjami nerwicogennymi dla jednostki. K.Dąbrowski zwraca uwagę, że mogą one dotyczyć jednostek wartościowych, wrażliwych, lecz o słabej motywacji, słabych dynamizmach. Jednostki takie nie mogą, bez odpowiedniego ukierunkowania i pobudzenia ich, zdobyć się na jasne, konkretne decyzje. Przeżywają one stały konflikt i stają się niezdolne do aktywnego życia, jeśli nie uzyskają pomocy ze strony otoczenia, są skłonne do ulegania sytuacjom, w których pojawiają się czynniki nerwicogenne, czynniki dezintegrujące. Jednostki te wymagają pomocy w zrozumieniu źródła ich przeżyć, reakcji, pomocy w zrozumieniu źródła ich konfliktów i nabraniu umiejętności ich rozwiązywania (K.Dąbrowski, 1979).

 Do najczęstszych i najsilniej przeżywanych frustracji zaliczane są powstające na skutek zahamowania zaspokojenia potrzeb :

  1. kochania, dążenia do miłości,
  2. uznania, szacunku ze strony otoczenia.

Szkodliwe skutki frustracji ujawniają się wówczas, gdy napięcie emocjonalne uaktywnionej potrzeby, nie znajdując ujścia, rozładowania przez zaspokojenie, zahamowuje procesy myślowe, które umożliwiłyby jednostce szukanie jakiegoś wyjścia z sytuacji trudnej, gdy zawęża pole świadomości i koncentruje się na zablokowanej potrzebie, tzn. wówczas gdy nie jest zdolna do, gdy nie jest w stanie myśleć o czymś innym,  co nie wiąże się z przeżywaną trudnością. Przy długotrwałym stanie tego rodzaju frustracja może spowodować obniżenie innego rodzaju aktywności, jak praca szkolna, zawodowa, kontrakty z innymi.

 Pozytywne skutki frustracji mogą wynikać z odpowiedniego wykorzystania wzmożonego napięcia emocjonalnego uaktywnionej potrzeby. M.Grzywak-Kaczyńska zwraca uwagę na sposoby wykorzystania przeżytego niepowodzenia dla rozwoju psychicznego. Przeżyte niepowodzenie może przyczynić się do kompensacji braków istniejących w charakterze, w postępowaniu jednostki, które przyczyniły się do porażki, do przeżycia niepowodzenia. Wartość kompensacji polega na tym, że zamiast demobilizować aktywność jednostki, wzmaga się jej wysiłki do skutecznego osiągnięcia celów. Drugim sposobem jest skierowanie wzmożonej energii na wyszukanie innej drogi dojścia do celu, do którego nie doprowadziła tymczasowa. Stanowi go obmyślanie lepszego sposobu zaspokojenia tej potrzeby. Trzecim sposobem jest znalezienie innego celu zaspokojenia tej samej potrzeby. Przykładem mogą służyć wybitne osiągnięcia zawodowe, społeczne, artystyczne jednostek, które doznały niepowodzenia w życiu osobistym. ( F.L. Leśniak, J.L. Vallee, 1976 ).

 Zwraca się uwagę na pewien charakterystyczny dla danej jednostki poziom napięcia , który umie ona znosić, wyżej którego zaś nie wytrzymuje stanów frustracyjnych. Został on określony jako próg tolerancji  na frustrację.Do określonego poziomu  jednostka znosi ten stan, toleruje go bez szkody, a nawet z korzyścią dla swego rozwoju. Poza tą granicą dalsze napięcia powodują dezorganizację bardziej lub mniej zorganizowanej struktury psychicznej i przez to stają się dal danej jednostki niebezpieczne. Gdy napięcie przekroczy próg tolerancji, jednostka może utracić pełną kontrolę nad sobą i reaguje najczęściej agresją, gniewem. Gniew jest reakcją na zahamowanie zaspokojenia potrzeby. Jeśli jest atakiem na przeszkodę z wykorzystaniem sprawności umysłowej i uwzględnieniem korekty postępowania, to jest zachowaniem normalnym ( przystosowawczym ). Jednakże agresja jest często niekontrolowana, zbyt silna, skierowana na wszystkich i na wszystko. Zachodzi wówczas przemieszczanie agresji na innych ludzi, a nawet na przedmioty martwe i mamy do czynienia z osobą społecznie dostosowaną ( Mościcka 1970,1973,1979,1984, Różycka,1976, Rosenzweig, 1949 ).

 S.Rosenzweig  (1949) mówi również o wpływie frustracji na życie psychiczne jednostki, kiedy wypowiada pogląd, że frustracja obejmuje poziom ego, poziom budzącego się „ja”, poziom „jaźni”, która na pewnym etapie rozwoju psychicznego jednostki zaczyna współdziałać w jej rozwoju z siłami biologicznymi i oddziaływującymi na nią wpływami środowiskowymi. Siły te stanowią czynniki hierarchiczne niższe niż „jaźń”. Rola jaźni, określona przez K.Dąbrowskiego (1972) jako trzeci czynnik rozwojowy, polega na świadomym wartościowaniu swego wnętrza, na akceptowaniu bądź odrzucaniu i ograniczaniu właściwości, skłonności, zainteresowań, upodobań stanowiących wyposażenie dziedziczne lub wpływ środowiska zewnętrznego nawet wynik dotychczasowej pracy. Jaźń, czy inaczej trzeci czynnik rozwoju, stanowi o selektywnym ustosunkowaniu się do wpływów otoczenia, o krytycznej ocenie posiadanych właściwości, co sprzyjać może w pracy nad sobą, przezwyciężeniu nieaprobowanych cech, przekraczaniu determinant, jakimi są wrodzone i powstałe pod wpływem oddziaływującego środowiska zewnętrznego czy mniej świadomej własnej aktywności. Czynnik trzeci stanowi podstawę zwiększającej się autonomii psychicznej.

 S.Rosenzweig (1949) sądzi, że wpływ procesu frustracji może sięgać nawet poziomu super ego, stanowiącego sumienie, siłę tłumiącą to wszystko, co w jednostce budzi jej dezaprobatę. W ujęciu K.Dąbrowskiego (1975) super ego stanowi ośrodek dyspozycyjno-kierowniczy, określający każdą świadomą czynność jednostki i jej zachowanie, jej plany i aspiracje. Wpływa na konkretne i ogólne decyzje, obmyślone i organizowane działania z chwila uniezależnienia się od prymitywnych popędów, zwłaszcza typu zachowawczego i seksualnego. Jest on wyższym poziomem rozwijającego się „ja”, rozwijającej się „jaźni”, tzn. jest zdolnością, umiejętnością świadomego dążenia, świadomego „chcenia”, działania, świadomego decydowania, określanego jako wola. S.Rosenzweig nie wyklucza wpływu frustracji na mechanizmy autonomii psychicznej, którą Dąbrowski określa jako czynnik trzeci, na mechanizmy samokontroli nazywanej „sumieniem”, ośrodkiem dyspozycyjno-kierowniczym czy super ego. Dąbrowski utrzymuje, że można niekiedy obserwować frustrację takich mechanizmów życia psychicznego, jak samopoznanie, zdolność przeróbki wewnątrzpsychicznej wskutek niekorzystnych warunków życia, zwłaszcza wzrastania. Niekorzystne warunki, zwłaszcza jeśli są długotrwałe, mogą bardzo zubożać jednostki do wewnętrznego przekształcania swego indywidualnego wzorca według którego jednostka ocenia swoje właściwości psychiczne i swoje postępowanie.

 A.Fraczek (1963) zwraca uwagę, iż złe przystosowanie jest konsekwencją frustracji. Objawami zaś złego przystosowania są :poczucie niższości, regresja, poczucie niesprawiedliwości, przewrażliwienie, niezwykła zależność w stosunkach przyjacielskich, nieumiejętność dostosowania się do okoliczności stwarzanych przez życie społeczne, nadmierna obawa przed niepowodzeniem, nieokreślony lęk w nowych sytuacjach, nadmierne zmęczenie, poczucie winy, nadmierna wrażliwość na pochwałę i naganę, jednocześnie zaś arogancja, nieliczenie się z przepisami czy wymogami życia społecznego. Jak stwierdza dalej autor, wymienione symptomy występują też z innych przyczyn niż frustracja. Długotrwała frustracja może prowadzić także  do jeszcze innych zmian, jak na przykład :

  1. powstanie pewnego rodzaju motywacji,
  2. wytworzenie pewnego rodzaju sposobów obrony przed frustracją lub likwidowania już istniejącej frustracji,
  3. powstanie nieprzystosowania.

 A.Fraczek utrzymuje za innymi autorami ( J.Dollard, N.K.Miller i inni 1939 ), Ze w wyniku frustracji mogą utrwalić się tzw. mechanizmy obronne jak : agresja, regresja, racjonalizacja, projekcja, stłumienie, przeniesienia, fantazjowanie, identyfikacja.

 Frustracja obejmująca sferę samopoznania utrudnia adekwatną obserwację własnego życia psychicznego, dzięki której jednostka dąży do zrozumienia siebie i krytycznego ustosunkowania się do siebie.

 Frustracja hamuje rozwój zdolności reflekcji, do wglądu w samego siebie, do adekwatnej samokontroli, jest zatem czynnikiem utrudniającym prawidłowy rozwój osobowości jednostki przeżywającej permanentne stany frustracyjne.

 S.Rosenzweig (1949) sądzi, że podstawowymi mechanizmami, ujawnianymi przez osoby przeżywające stany frustracji, są : projekcja, identyfikacja i agresja.

 Projekcja ujmowana jest przez tego autora jako rzutowanie na kogoś innego swoich przeżyć i doznań nie przyjętych przez super ego oraz jako pewna forma spostrzegania, w której zawarte jest całe doświadczenie określane terminem „masa apercepcyjna”.

 Identyfikacja rozumiana jest przez S.Rosenzweiga jako upodobnienie do bohatera doznającego lub powodującego frustrację u kogoś innego.

 Agresja w ujęciu S.Rosenzweiga posiada trzy kierunki i przejawia się w trzech typach:

Kierunki:

1) na zewnątrz – ukierunkowana na otoczenie,

 2) do siebie – ukierunkowana na siebie,

 3) unik – zostaje zwalczona przez zaprzeczenie sytuacji frustracyjnej.

Typy:

1)  dominowanie przeszkód, w których bariera powodują frustrację jest w wypowiedziach podkreślona.

2) obrona ego, w którym dominuje obrona.

3) potrzeba rozwiązania – podkreślona zostaje potrzeba usunięcia sytuacji frustracyjnej.

Podsumowanie

 Przeprowadzona analiza psychologicznych konsekwencji frustracji do nieprzystosowania społecznego prowadzi do stwierdzenia, że frustracja stanowiąc niezawinione pozbawienie zaspokojenia istotnych potrzeb, może spowodować zagrożenie wewnętrznego życia psychicznego jednostki. Życie wewnętrzne jednostki ulega wówczas otamowaniu, przestaje się rozwijać, ubożeje i zamiast rozwijać pojawiające się problemy, poddaje się ona lękom, nie w pełni panuje nad swoimi napięciami, co sprawia, że włączają się automatyzmy niższego poziomu w postaci reakcji obronnych takich, jak :unikanie, projekcja, fantazjowanie, negatywizm, regresja, represja, racjonalizacja, reakcja przeciwna, identyfikacja i inne.

Źródłem tego zagrożenia są źle rozwiązane bądź nie rozwiązane przez jednostkę konflikty, pojawiając się w przebiegu życia każdej jednostki. Nasila to lęki, wyrzuty sumienia, poczucie winy i wstydu, poczucie mniejszej wartości, obawę przed utratą szacunku, własnej godności.

Pojawiające się sytuacje trudne, frustracyjne mogą jednak sprzyjać wzmożeniu pracy jednostki nad sobą i umożliwiać rozwój zdolności poznawczych i emocjonalno-motywacyjnych oraz właściwości charakterologicznych. Umiejętność poradzenia sobie z sytuacjami trudnymi zależy w dużej mierze od przygotowania jednostki do rozwiązywania pojawiających się w jej życiu problemów, od jej umiejętności pracy nad sobą. Umiejętność pracy nad sobą powinna jednostka wynosić z domu rodzinnego i rozwijać nadal w różnych systemach edukacyjnych, takich jak żłobek,przedszkole, szkoły różnego typu, zakład pracy, różne struktury organizacyjne społeczeństwa i samo społeczeństwo wychowujące.

Konformizm

Konformizm- to postawa zgodna z obowiązującymi normami, wzorami, zasadami, wartościami albo poglądami. Termin ten wywodzi się od łacińskiego słowa „conformo”- czyli upodabniać, ukształtować. Z powyższej definicji, można wywnioskować, że konformizm to postawa przejawiająca się w postępowaniu jednostki ściśle podporządkowanym normom i wzorom narzuconym jej przez grupę społeczną , to uległość w celu osiągnięcia osobistych korzyści przy rezygnacji z wartości ogólnospołecznych. Konformista dostosowuje swoje zachowanie i sposób myślenia do zachowania i sposobu myślenia grupy. Jest to spowodowane rzeczywistym lub wyobrażonym naciskiem ze strony grupy, do której jednostka należy lub którą przyjmuje za grupę odniesienia.

Ważnym zagadnieniem, o którym należy tutaj wspomnieć jest informacyjny wpływ społeczny, czyli wpływ innych ludzi, który prowadzi nas do konformizmu, ponieważ spostrzegamy te osoby jako źródło informacji, dające wskazówki dla naszego zachowania; dostosowujemy się ponieważ wierzymy, że cudza interpretacja niejasnej sytuacji jest bardziej poprawna niż nasza. Dla zilustrowania posłużę się przykładem w którym wykorzystanie innych osób jako źródło informacji może mieć wpływ również na nasze emocje.

Przypadek ten wydarzył się jednemu mężczyźnie podczas lotu samolotem. Gdy czytał sobie spokojnie gazetę, nagle spojrzał przez okno samolotu. Zobaczył, że z silnika wydobywa się smuga pary albo dymu. Pomyślał, że to normalne, może to jakiś podmuch. Ponieważ jednak nigdy nie widział czegoś takiego, trochę się zdenerwował. Postanowił zobaczyć jak na tą sytuację reaguje załoga samolotu. Na początku nie zauważył żadnej osoby z personelu, więc odwrócił głowę i sprawdził co dzieje się z tyłu. Zauważył, że jedna osoba wpatruje się w okno z twarzą wykrzywioną grymasem strachu, dwie inne trzymają się w objęciach i płaczą. Natychmiast ogarnął go paniczny strach. Zrozumiał, że pali się silnik i że samolot znalazł się w ogromnym niebezpieczeństwie. Na szczęście pilotowi udało się wykonać awaryjne lądowanie.

Czasami informacyjny wpływ społeczny może w nas uderzać w bardziej dramatyczny sposób. Pojawia się on gdy człowiek doświadcza przemiany, czyli nagłej zmiany w pojmowaniu swojego życia, opartej na nowej wiedzy otrzymanej od grupy. A także podczas kryzysów, gdy człowiek staje w obliczu niepokojącej, potencjalnie niebezpiecznej sytuacji i nie ma wystarczającej wiedzy, by na nią zareagować. Kiedy zagrożone jest bezpieczeństwo jednostki, uzyskanie informacji staje się konieczne. Wtedy właśnie zachowanie innych bywa jej bogatym źródłem. Pokazać to można na przykładzie pewnego wydarzenia, które miało miejsce podczas Halloween w 1938 roku.

Pewien znany reżyser i aktor wraz z teatrem przedstawili w radiu słuchowisko oparte na powieści fantastycznej „Wojna światów” (trzeba tu wspomnieć, że wówczas nie było telewizji a radio było jedynym sposobem na szybkie rozpowszechnianie informacji). Tej nocy wyemitowano program traktujący o pewnym kataklizmie- o inwazji na Ziemię wrogo usposobionych Marsjan. Audycja była tak realistyczna, że co najmniej milion amerykańskich słuchaczy się przeraziło, a kilka tysięcy uległo panice.

Co było tego przyczyną? Po pierwsze to, że występujący w przedstawieniu aktorzy znakomicie naśladowali normalne wiadomości radiowe, a wielu słuchaczy opuściło początek audycji. Po drugie przyczyna był informacyjny wpływ społeczny, wiele osób słuchało audycji wspólnie z rodziną albo przyjaciółmi. Porozumiewali się między sobą, by się upewnić, czy uwierzyć w to, co słyszą. Widząc zaniepokojenie i zatroskanie na twarzach swoich bliskich, słuchacze popadali w coraz większą panikę.

Zawsze wtedy, gdy człowiek znajdzie się w niejasnej dla siebie sytuacji, najprawdopodobniej będzie odwoływał się do interpretacji innych ludzi. Niestety w prawdziwie wieloznacznej i pogmatwanej sytuacji także oni mogą być niewiele lepiej zorientowani i działać niewiele bardziej adekwatnie niż my sami. Ten incydent z „Wojną światów” przypomina, że wykorzystywanie innych ludzi jako źródła informacji może być niebezpieczne. Jeśli są oni źle poinformowani, będziemy przejmować te same pomyłki i ich złą interpretację.

Jeszcze inną formą konformizmu jest psychoza tłumu, czyli pojawienie się w grupie ludzi podobnych fizycznych symptomów bez żadnej fizycznej przyczyny. Zwykle zaczyna się ona tak, że jedna osoba lub więcej osób informuje innych o pojawieniu się u niej pewnych dolegliwości, najczęściej związanych ze stresem. Ich otoczenie formułuje wtedy opinie, które wydają się racjonalnym wytłumaczeniem stwierdzonej choroby. To wyjaśnienie, a więc nowa definicja sytuacji, rozprzestrzenia się i coraz więcej osób zaczyna sądzić, że odczuwa te same objawy. Wraz ze wzrostem liczby ludzi dotkniętych tymi dolegliwościami- tak fizyczne symptomy jak i ich domniemane wyjaśnienie staja się bardziej wiarygodne i tym samym coraz szerzej rozpowszechnione. Szczególną rolę w rozpowszechnianiu przypadków psychozy tłumu maja środki masowego przekazu.

Kiedy ludzie zachowują się konformistycznie z powodu informacyjnego wpływu społecznego?

  • Kiedy sytuacja jest niejasna. Jeśli nie jesteśmy pewni poprawnej odpowiedzi, właściwego zachowania czy słusznej idei, będziemy bardziej otwarci na wpływ innych. Im mniej mamy pewności tym bardziej im ufamy.
  • Kiedy sytuacja jest kryzysowa. Kiedy zaistnieje jakiś kryzys, zwykle nie mamy czasu, aby się zastanowić, co powinniśmy robić. Musimy działać natychmiast. Jeżeli jesteśmy przestraszeni albo ogarnięci paniką i nie wiemy, co czynić, rzeczą naturalną jest obserwowanie innych osób i działanie w podobny sposób. Niestety, ci, których naśladujemy, są też w wielu przypadkach przestraszeni i nie zachowują się racjonalnie.
  • Kiedy inni ludzi są ekspertami. Zwykle jest tak, że im większym ekspertem jest dana osoba i im większą ma wiedzę, tym jej zachowanie jest bardziej wartościowe jako wskazówka w niejasnej sytuacji. Trzeba również pamiętać, że eksperci nie zawsze są rzetelnym źródłem informacji.

Jest jeszcze jeden aspekt konformizmu, jeszcze jeden- poza potrzebą posiadania informacji- powód, który sprawia, że zmieniamy swoje zachowanie i upodabniamy się do innych. W tym przypadku zachowujemy się konformistycznie po to, aby być akceptowanym przez innych ludzi i do nich podobnym. Podporządkowujemy się normom społecznym grupy, które są ukrytymi, a czasem jasno sprecyzowanymi, regułami dotyczącymi akceptowanych zachowań, wartości, przekonań. Konformizm z powodów normatywnych pojawia się wtedy, gdy upodabniamy swoje zachowanie do zachowania innych nie dlatego, że służą oni nam jako źródło informacji, ale dlatego, że nie chcemy skierować na siebie czyjejś uwagi, nie chcemy zostać wyśmiani, popaść w kłopoty albo zostać odrzuceni. Podporządkowujemy się, bo chcemy nadal być członkami grupy i zbierać korzyści, jakie wynikają z przynależności do niej.

Klasycznym przykładem zjawiska konformizmu stały się wyniki eksperymentu Solomona Ascha, który analizował różne parametry normatywnego wpływu społecznego. Osobę, która brała udział w badaniach poinformowano, że dotyczą one spostrzegania i oprócz niej uczestniczyć będzie jeszcze kilku studentów. Scenariusz eksperymentu był następujący. Eksperymentator pokazywał każdemu dwie plansze. Na pierwszej znajdowała się pojedyncza linia, na drugiej zaś trzy linie zaopatrzone w kolejne numery (1, 2, 3). Następnie poproszono, by każdy ocenił, która z trzech linii na drugiej planszy jest najbardziej zbliżona długością do linii z pierwszej planszy i dopiero potem głośno wypowiedział swoją opinię. Długość odcinków była tak zróżnicowana, że w normalnych warunkach udzielenie poprawnej odpowiedzi było bardzo proste. Kiedy sytuacja zaczyna wydawać się nudna, a odpowiedzi proste i gdy eksperymentator pokazuje kolejna serię planszy nagle jeden z uczestników podaje błędną odpowiedź. Wtedy osoba badana myśli, że pewnie się pomylił lub, że jest zmęczony. Jednak gdy pozostali wskazują na tę samą linię zaczyna zastanawiać się czy to przypadkiem on nie jest w błędzie.

Asch stworzył taką sytuację, by można było stwierdzić, czy ludzie zachowają się konformistycznie nawet wtedy, gdy poprawna odpowiedź jest zupełnie oczywista. Inni uczestnicy eksperymentu byli w rzeczywistości współpracownikami eksperymentatora i mieli udzielać błędnych odpowiedzi w 12 na 16 przeprowadzonych prób. Wbrew oczekiwaniom Ascha pojawiło się zaskakująco dużo zachowań konformistycznych. 76% osób badanych przyjęło ocenę innych w przynajmniej jednej próbie. Badani z grupy kontrolnej, którzy sami oceniali długość linii, prawie nigdy się nie mylili. Nawet wtedy, gdy badani nie znali pozostałych uczestników eksperymentu, strach przed wejściem w rolę samotnego odszczepieńca był bardzo silny i to on powodował, że ludzie- od czasu do czasu- zachowywali się konformistycznie. Jeden z uczestników tak później wyjaśniał sytuację: „To była grupa. Oni mieli sprecyzowany pogląd, a moje zdanie z nim się nie zgadzało. To może budzić gniew. Mogłem wyjść na wielkiego niedołęgę. Nie miałem ochoty zrobić z siebie głupca. Czułem, że mam całkowitą racje, ale oni mogli pomyśleć, że jestem głupcem.

Są to klasyczne normatywne powody konformizmu. Ludzie wiedzą, że postępują niewłaściwie, ale zachowują się tak, by nie czuć się dziwacznie albo nie wyjść na głupców. Ludzie naśladują grupę nawet wtedy, gdy nie wierzą w to, co robią, albo gdy wiedzą, że postępują niewłaściwie. Przeprowadzone do tej pory badania wykazały, że konformizm ze względów normatywnych może pojawiać się po prostu dlatego, że nie chcemy narażać się na dezaprobatę społeczną, nawet ze strony obcych ludzi, których nigdy więcej nie zobaczymy. Jeden z psychologów stwierdził, że badania Ascha są jedną z najbardziej dramatycznych ilustracji konformizmu, ślepego podążania za grupą nawet wtedy, gdy jednostka dostrzega, że zaprzecza rzeczywistości i prawdzie.

Współczesne problemy społeczne w opinii własnej i opinii rówieśników

Od zarania dziejów młodzież borykała się z wieloma problemami. Z biegiem czasu problemy te powiększały się, malały, znikały bądź pojawiały się nowe.  Zazwyczaj były one wynikiem okresu w którym człowiek próbował dorosnąć do rangi dorosłego. Niestety nie raz kończyło się to nałogami prowadzącymi do uszczerbku zdrowia. Są to banalne stwierdzenia aczkolwiek jak najbardziej rzeczywiste. Problemy istnieją od zawsze, a w dzisiejszych czasach wydaje się ich być więcej. Niejednokrotnie możemy się spotkać z nastolatkami nadużywającymi alkohol zamieniającymi się powoli w okolicznych pijaczków. Nie trudno dzisiaj również spotkać narkomanów. Dzieci również coraz częściej przesiadują przed komputerami „serfując” po internecie i grając w coraz to wymyślne gry. Co gorsze nie wszystkie problemy współczesnej młodzieży wiążą się z wiekiem dorastania. Problemy zaczynają się ujawniać coraz wcześniej. Jaka zatem będzie wyglądała przyszłość? Czy młodzież  będzie jeszcze bardziej zagubiona? Czy da się coś jeszcze zrobić? Te pytania cisną się na pewno każdemu z nas na usta. Zanim jednak sobie na nie odpowiemy zapoznajmy się bliżej z problemami naszej młodzieży.

W ostatnich kilku latach obserwujemy wyraźny wzrost zagrożeń alkoholowych wśród młodzieży. Co roku Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych publikuje na ten temat oddzielny raport: „Młodzież a alkohol”. Okazuje się, że z roku na rok wzrasta liczba młodych, którzy sięgają po napoje alkoholowe a maleje liczba abstynentów. Jednocześnie obniża się wiek inicjacji alkoholowej. Z raportu „Młodzież a alkohol 94” wynika, że obecnie wśród chłopców szkół średnich zaledwie niecałe 10 procent to abstynenci (jeszcze kilka lat temu abstynentów było dwa razy tyle). Natomiast wiek inicjacji alkoholowej dla większości z nich obniżył się do 13-tego roku życia. Sytuacja wśród dziewcząt jest niewiele lepsza. Są to dane alarmujące, gdyż oznaczają, że jeśli taka tendencja nadal się utrzyma, to w najbliższych latach będziemy mieli w Polsce setki tysięcy młodocianych alkoholików. Choroba alkoholowa pojawia się bowiem tym szybciej im wcześniejsza następuje inicjacja alkoholowa. W wieku rozwojowym alkoholizm może rozwinąć się nawet już po kilku miesiącach od wypicia pierwszej puszki piwa. Jeśli chcemy skutecznie przeciwstawiać się rosnącym zagrożeniom alkoholowym wśród dzieci i młodzieży, to musimy znaleźć odpowiedź na kilka podstawowych pytań. Pierwsze z nich brzmi: dlaczego alkohol okazuje się aż tak atrakcyjny, że wielu młodych sięga po napoje alkoholowe mimo, że zdają sobie sprawę z zagrożeń a znaczna część osobiście doświadcza tragicznych skutków choroby alkoholowej we własnej rodzinie? Musi być w alkoholu jakaś niezwykła siła, która sprawia, że kolejne pokolenia dają się oszukać i wchodzą na drogę choroby alkoholowej. Na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci można zaobserwować bardzo symptomatyczne zmiany w patrzeniu na przyczyny picia alkoholu. Jeszcze nie tak dawno uważano, że sięganie po alkohol przez młodych wynika głównie z ich złej woli, deprawacji moralnej albo niedostatecznej wiedzy o szkodliwości tej substancji. Było to spojrzenie moralizujące i intelektualizujące. W takim ujęciu wychowanie w trzeźwości polega głównie na straszeniu dzieci i młodzieży bolesnymi konsekwencjami picia a także na odwoływaniu się do ich dobrej woli, sumienia, wiedzy i rozsądku. Szybko jednak okazało się, że sprawa jest bardziej złożona, bo w grę wchodzi tu jakaś dziwna siła i atrakcyjność napojów alkoholowych. Źródła tej siły zaczęto szukać w sferze organicznej. Pojawiło się w ten sposób biologizujące patrzenie na picie alkoholu przez młodzież, czyli tłumaczenie tego zjawiska jako skutku skłonności organicznych dziedziczonych genetycznie. Także ta interpretacja okazała się zupełnie niewystarczająca, gdyż nawet jeśli ktoś ma tego typu predyspozycje biologiczne to przyspieszają one jedynie proces uzależnienia nie tłumaczą , dlaczego ten proce się w ogóle zaczyna, czyli dlaczego dany chłopiec czy dziewczyna sięga po alkohol. Aby to zrozumieć, trzeba było zajrzeć głębiej w tajemnicę alkoholu. W ten sposób dotarliśmy do psychologizujacego spojrzenia na alkohol i na źródło jego atrakcyjności. Model ten opiera się na trafnym i ważnym odkryciu, że niezwykła wręcz atrakcyjność alkoholu dla pewnych osób nie wynika z atrakcyjności biologicznej tej substancji (alkohol jest zawsze szkodliwy dla organizmu) lecz z jego atrakcyjności emocjonalnej. Każdy człowiek dąży do zapewnienia sobie dobrego samopoczucia emocjonalnego. Jeśli przeżywa bolesne emocje, np. ból czy lęk, to chciałby zmienić tego typu nastawienie do życia. Byłem raz świadkiem pewnej kłótni miedzy pijącą dziewczyną a jakimś bliskim przyjacielem. „Nie rozumiem dlaczego  nie chcesz, bym nadal piła alkohol, skoro dzięki niemu lepiej się czuję i bardziej chce mi się żyć.” Docieramy tutaj do najważniejszego i ostatecznego powodu sięgania po alkohol przez młodzież. Tym powodem jest fakt, że dana osoba przeżywa swoje życie jako bolesny ciężarem i tęskni za doświadczeniem ulgi. Czasem za każda cenę. Wspomniana dziewczyna sięga po alkohol po to, by uciec od siebie i od bolesnej rzeczywistości, w której żyje. Prawdziwym powodem picia alkoholu nie jest zatem ani zła wola czy lekkomyślna ciekawość, ani skłonności czy obciążenia genetyczne organizmu lecz kryzys życia, sygnalizowany przez bolesne stany emocjonalne.

Problem upowszechniania się narkotyków wśród młodzieży w Polsce stał się faktem. Kiedyś narkotyki były elementem subkultur, dziś po prostu należą do kultury młodzieżowej – kultury ucieczki. Młodzież bierze je przed egzaminem, by rozładować stres; przed klasówką, aby łatwiej zapamiętać materiał; w dni wolne, żeby się „wyluzować” i zapomnieć o szkole; na dyskotekach i w klubach, aby łatwiej znaleźć partnera; w domu, gdy szwankuje więź z rodzicami. Biorą, by pokonać nieśmiałość, aby wywołać w sobie agresję lub zamknąć się przed światem, żeby imponować rówieśnikom. Z „Analizy stanu zagrożenia przestępczością narkotykową w Polsce w 1997 r.”, sporządzonej przez Biuro ds. Narkotyków Komendy Głównej Policji, wynika, że 20 % polskiej młodzieży eksperymentuje z narkotykami. Zdaniem policji, narkotyki dostępne są w trzech czwartych szkół podstawowych i w ponad 90%. średnich. Najmłodsi narkomani mają po 8-9 lat. MZiOS szacuje, że po narkotyki okazjonalnie sięga co najmniej 200 tys. polskich nastolatków, zaś 30-40 tys. jest od nich uzależnionych. Ostatnio dealer nie jest osobą z zewnątrz, lecz kolegą z klasy. Policjanci są wręcz przekonani, że nie ma „czystych” szkół, gdyż nie sposób kontrolować wszystkich uczniów. Nauczyciele nie wiedzą, którzy uczniowie są dealerami, a jeśli nawet ich podejrzewają, nie mogą ich zrewidować. W ten sposób bezkarnie można rozprowadzać w szkole narkotyki nawet dwa lata. Dealerzy naśladują przy tym tzw. system marketingu bezpośredniego, którym posługują się na przykład towarzystwa ubezpieczeniowe. Dealer – tak jak agent ubezpieczeniowy – wynagradzany jest prowizją od dokonanych transakcji. Powinien znaleźć sobie stałych odbiorców, zaczynając od przyjaciół, a kończąc na „znajomych znajomych”. Gdy krąg odbiorców jest już zbudowany, a klienci popadną w nałóg, dealer sprzedaje im coraz cięższe narkotyki. By zmniejszyć ryzyko wpadki, nie powinien sprzedawać narkotyków przypadkowym klientom, często jednak to robi – przecież gram marihuany kosztuje 15-35 zł, amfetaminy – 70-170 zł, a kokainy – 200-400

zł. Najgorsze jest przed nami: skutki olbrzymiego wzrostu spożycia narkotyków przez nastolatków odczujemy dopiero za parę lat. Dzisiejszy narkotyk zabija powoli. Dziś jeszcze wielu zażywających środki odurzające funkcjonuje w miarę normalnie. Młodzi ludzie uczą się, pracują, dostają pieniądze. Stać ich jeszcze na zakup narkotyku. Za kilka lat choroba ich jednak powali, skończą się pieniądze, a brać będą chcieli coraz więcej. Wtedy zaczną się rozboje i rabunki, by zdobyć pieniądze na „towar”. Zacznie brakować miejsc na oddziałach detoksykacji i w ośrodkach pomocy .Z roku na rok zyski z narkobiznesu mają coraz większy udział w dochodach polskiego świata przestępczego. Policja szacuje, że w Polsce działa ok.200 zorganizowanych grup przestępczych, mających w swoich szeregach 4-5 tys. członków, zyski z produkcji i sprzedaży narkotyków czerpie ok.2-3 tys. osób. Struktura ich zarobków przypomina piramidę: na szczycie – kilkudziesięciu ludzi, którzy czerpią gigantyczne zyski, idące w miliony dolarów, na dole setki dealerów, którzy zarabiają „grosze”. To tylko wystarcza aby ukazać nam ogrom problemu już nie tylko dla młodzieży.

Czy gry uzależniają? A jak inaczej nazwać osoby, które przez wiele godzin dziennie przesiadują z nosem przylepionym do monitora ? Uzależnienia z reguły dotyczą innych. Trudno nam uwierzyć, ze nas też to dotyczy. Jak inaczej nazwać przeklinanie, gdy nie uda nam się przejść na kolejny poziom gry lub w odpowiednim czasie przejechać trasę wyścigu samochodowego? Kiedy urywamy się ze szkoły wcześniej, bo musimy przetestować nowo zakupioną grę? Uzależnienie od gier to jeszcze zjawisko marginalne, ale w przyszłości będzie się pogłębiać. Dr Mark Griffiths, psycholog z uniwersytetu w Leicester, przez kilka lat badał wpływ gier na zachowanie. Zdarzały się przypadki, iż badani, kradli by kupić kardridż, nie chodzili do pracy, szkoły by grać, zaniedbywali rodzinę, karierę, zdrowie. Z uzyskanych danych wynika, iż około 1/5 graczy jest uzależniona tzn. grają średnio dziennie cztery godziny, ale potrafią robić to osiem – dziesięć godzin non-stop. Niestety w grupie uzależnionych są właściwie sami mężczyźni, wynika to z faktu, że gry robione są przez mężczyzn i dla mężczyzn. Obok zaburzeń wyżej wymienionych, uzależniony charakteryzuje się: bólem nadgarstków, szyi, łokci, wiecznym zmęczeniem. Nikt tworzący gry nie jest szczęśliwy, gdy nie chcemy ponownie w nią zagrać. Dlatego konstruuje się je w taki sposób, by zawsze móc na nowo przejść tą sama trasę w bardziej wyrafinowany sposób, spróbować przejechać tor w krótszym czasie, czy ścigać się z jeszcze lepszym przeciwnikiem. W każdej chwili gry jesteśmy za coś wynagradzani lub karceni. Gry stwarzają poczucie, ze jesteśmy z każdą chwilą lepsi, szybsi, doznajemy wzlotów lub upadków. Niestety są to pozory dziejące się w jedynie naszym wirtualnym zamkniętym świecie, a czas realny płynnie. Pamiętajmy jednak o pozytywnych zaletach grania (są też takie). Gry używane są też jako terapia w szpitalach oddziałów dziecięcych, są odskocznią od realnych „niepokojów” dla małych pacjentów czekających np. na operacje. Stosowane SA jako terapia rehabilitacyjna np. po złamaniach rąk. Podstawowym celem gier pozostaje beztroskie granie. Grajmy więc z umiarem, abyśmy grając bawili się, a nie wyrządzali krzywdy.

Wiele problemów pozostało takich samych. Alkohol nie od dzisiaj jest przecież spożywany w nadmiernych ilościach, a od dłuższego czasu nic się nie poprawia w tym temacie. Pojawiają się za to nowe problemy w postaci narkotyków czy uzależnienia od komputera. Sprawy, które zostały poruszone przeze mnie są w zasadzie tymi o których się najwięcej mówi. Trzeba pamiętać, że w środowisku współczesnej młodzieży możemy spotkać wiele innych problemów. Jednak sądzę, że te poruszone przeze mnie są najistotniejsze i największe z którymi się do tej pory spotkałem.

Sytuacja społeczno-ekonomiczna rodzin niepełnych

Demografia

Problemy patologicznej struktury  – kategorie

Zagrożenia współczesnej rodziny

Można wyodrębnić różne rodzaje niepełności rodzinnej.  M. Trawińska[1] zaliczaj do kategorii niepełnych układów rodzinnych następujące grupy:

  • rodziny matek-nastolatek i rodziny małoletnich (różniące się między sobą wiekiem i sytuacją prawną),
  • rodziny młodych matek dorosłych samotnie wychowujących dzieci w wyniku podjęcia takiej decyzji przed zawarciem małżeństwa (matki stanu wolnego),
  • rodziny niepełne w związku z decyzją o rozwodzie,
  • rodziny dotknięte sytuacją losową – śmiercią ojca lub trwałym porzuceniem przez niego rodziny (wdowy lub porzucone matki z dziećmi),
  • rodziny ojców samotnie wychowujących dzieci w wyniku śmierci żony lub powierzenia im władzy rodzicielskiej.

Mimo licznych opracowań statystycznych dotyczących różnych zagadnień społecznych: badań nad bezrobociem w Polsce, czy sytuacją kobiet, trudno uzyskać odrębne aktualne dane na temat rodzin niepełnych. Niemniej jednak można z całą pewnością wskazać na ogólny trend wzrostu ich liczby: w 1988 r. było 901 tyś. rodzin niepełnych, podczas gdy w 1978 r. – 700 tyś. Niepokojąca jest dynamika wzrostu liczby rodzin niepełnych biologicznie, gdyż w okresie międzyspisowym był on trzykrotnie wyższy niż wzrost ogólnej liczby rodzin. W końcu 1994 r. rodziny matek z dziećmi stanowiły 12,0% populacji rodzin posiadających na utrzymaniu dzieci do lat 24, a ojców – 1,2% (w 1995 r. – 12,3% matki z dziećmi, 1,0% – ojcowie).[2] Obciążenie dziećmi w rodzinach rozwodzących się także wyraźnie rośnie. Ogólnie w rodzinach samotnych matek i ojców wychowuje się ponad 2 mln. dzieci.

Dane demograficzne. Zbiór rodzin niepełnych, nawet gdy podzielimy go na matki i ojców z dziećmi, jest bardzo zróżnicowany pod względem relacji międzypokoleniowych, faz życia rodzinnego, wieku rodzica i liczby dzieci. Są w nim matki stanu wolnego, które nie  doprowadziły do legalizacji małżeńskiej okresowej wspólnoty z partnerem z powodu krótkotrwałej więzi, czy sytuacji losowej, przypadkowego kontaktu. Są także młode mężatki, które po urodzeniu dziecka niepełnosprawnego mąż porzucił, albo które uciekły od męża alkoholika do rodzin pochodzenia i nie mają jeszcze rozwodu. W obu tych zbiorach są na ogół kobiety młode: czy to w okresie uważanym za wzmożony wiek wstępowania w związki małżeńskie, czyli 18-24 lata, czy w okresie wzmożonej dzietności – 24-30 lat.

Jedną z grup należących do rodzin niepełnych są rodziny nastolatek, które zdecydowały się na urodzenie dziecka bez szans na małżeństwo (i alimenty).

Wyniki wielu badań (zarówno polskich, jak i zagranicznych) nie wskazują jednoznacznie na typowe cechy demograficzne (szczególnie w zakresie wykształcenia i pochodzenia rodzinnego) nieletnich matek. Nie stwierdza się także występowania wyraźnych determinant stosunku do faktu rodzicielstwa, a następnie do urodzonego dziecka. Co innego pokazują badania prowadzone wśród rodziców dorosłych wychowujących samotnie dzieci, co innego – gdy obejmuje się nimi matki dzieci przebywających w domach dziecka (inne rezultaty uzyskuje się na początku ciąży, a jeszcze inne po porodzie).

Zjawisko ma charakter historyczny i prawdopodobnie hipoteza o powiązaniu wczesnego rodzicielstwa ze złymi warunkami materialnymi i złymi stosunkami w rodzinie, czy jej rozbiciem jako obiektywnymi przyczynami wczesnej inicjacji i ciąży daje się uzasadnić obecnie w stosunku do rodziców dzieci przebywających w domach dziecka. Współczesne polskie nieletnie matki w większości pochodzą z rodzin pełnych, a ich domy, w opinii subiektywnej, jak i sytuacja materialna, nie należą do złych. Można mówić o dziedziczeniu nieodpowiedzialnego rodzicielstwa, lub wzoru wczesnego rodzicielstwa, jeżeli pierwsze dziecko matka urodziła będąc jeszcze w młodym wieku. A zatem trzeba szukać innych determinant rozszerzania się zjawiska ciąż u niepełnoletnich: psychologicznych, moralnych, deficytów informacyjnych z zakresu różnych dziedzin (prawa, fizjologii, myślenia prospektywnego).

Wzrost liczby ciąż wśród nastolatek jest zjawiskiem ogólnoświatowym i narasta od lat siedemdziesiątych: w 1975 r. Ponad 13 mln.  dziewcząt na świecie zostało matkami zanim osiągnęły pełnoletność (wiek 15-18 lat w zależności od kraju). Dzieci wydawane na świat przez niezamężne kobiety stanowią 7,7 % ogółu urodzeń w Polce (dla porównania w krajach dawnego bloku komunistycznego np. Bułgarii – 18,5 %, w Rosji – 17,1 %). Zjawisko to wynika z nakładania się na siebie zmian obyczajowych, w postaci liberalizacji kontroli społecznej, i wcześniejszego dojrzewania fizjologicznego, co prowadzi do upowszechnienia się stosunków przedmałżeńskich, erotyzacji kontaktów rówieśniczych, przy znikomej znajomości antykoncepcji. Jest to skutek trendu charakteryzującego się wczesnym dojrzewaniem fizjologicznym, za którym nie nadąża dojrzałość społeczna. W Polsce trend ten zaznaczył się (z opóźnieniem w stosunku do krajów zachodnich) od lat sześćdziesiątych, odwrotnie od stanu obecnego – silniej na wsi niż w mieście.

Jeżeli ciąża jest przypadkowa, ale wola młodocianych partnerów i ich rodziców jest pozytywna co do przyspieszenia małżeństwa, to najczęściej wybiera się to rozwiązanie i występuje do sądu o uzyskanie zgody na małżeństwo nieletnich. Jeśli jednak zdarzy się, że „dziecko urodzi dziecko”, a nieletnia matka jest sama, bez partnera będącego też ojcem  jej dziecka, to jest to zawsze problem rodziny pochodzenia, różny dla ojca i matki.

Wśród matek samotnie wychowujących dzieci są także, choć mniej reprezentowane, kobiety rozwiedzione, albo nigdy nie zamężne, pozostające w kohabitacji. Zbiorowość takich kobiet jest trudna do wyodrębnienia w świetle statystyk GUS. Rekrutują się one z osób będących na starcie życiowym (zawodowym, rodzinnym, edukacyjnym), młodych wiekiem, o różnym pochodzeniu społecznym, z przewagą zamieszkałych (stale lub okresowo) w większych miastach, ale bardzo często urodzonych w miasteczkach i na wsi, imigrantów poszukujących pracy, o wykształceniu niższym niż wśród ogółu rodzin niepełnych, a także tych małoletnich, którym sąd nie udzielił zezwolenia na małżeństwo.

W 1991 r. Według badań GUS[3] – 3,8 % badanych mężatek urodziło dziecko przed ślubem, a w chwili ślubu było w ciąży 36,4 % kobiet. Zdarza się również tak, że ślub jest zawierany już po urodzeniu się dziecka (3,5 %), czy nawet po urodzeniu się drugiego dziecka.

Rodziny niepełne po rozwodzie. Trzecią grupę rodzin niepełnych stanowią rodziny rozbite. Kobiety z takich rodzin mają za sobą prawnie usankcjonowane związki, doświadczenia małżeńskie i rodzinne, wspólne gospodarowanie. Jest to najliczniejsza grupa rodzin niepełnych, różniąca się od pozostałych i zróżnicowana wewnętrznie w zależności od fazy rozwojowej rodziny (a tym samym i wieku dzieci), jak i uprawnień porozwodowych ojców. W tej grupie są też najliczniej reprezentowani ojcowie wychowujący samodzielnie dzieci.

Dane demograficzne. Rokiem szczytowym dla rozwodów był 1984 r. (50,6 tyś.), choć Polska zawsze miała jeden z najniższych wskaźników rozwodów w Europie. Od 1990 r. Zmniejszała się nadwyżka małżeństw nowo zawartych nad rozwiązanymi, a już 1993 r. Liczba małżeństw rozwiązanych była większa od nowo zawartych (różnica 4.039). W 1993 r. Było 27,8 tyś. par rozwiedzionych, przy czym jeżeli w mieście przypadał 1 rozwód na 1.000 ludności, to na wsi – 0,3. Wśród rozwodzących się coraz więcej jest młodych par, jak również więcej dzieci (co przed laty było hamulcem rozwodów). Przykładowo, 1991 r. Na udzielone 33.823 rozwody – 10.486 (czyli 31 %) stanowiły małżeństwa bezdzietne, 51,3 % pary z jednym dzieckiem do lat 3 i 18,3 % – z dzieckiem w przedziale wieku 4-6 lat. Wcześniejszy rozwód zwiększa szansę na ponowne małżeństwo (choć 23 % rozwodzących się kobiet nie chce ponownie wychodzić za mąż, to 32 % deklaruje jednak tę chęć w jakimś czasie po rozwodzie).

Na uwagę zasługują także spostrzeżenia nauczycieli – wychowawców, którzy od 1993 r. są odpowiedzialni za prowadzenie zajęć z edukacji prorodzinnej (począwszy od klasy IV). Z ich relacji wynika, iż świadomie pomijają delikatną tematykę rozwodów oraz relacji kobiety z mężczyzną ze względu na obecność w każdej klasie co najmniej ¼ dzieci z rodzin niepełnych.[4] W świadomości naszego społeczeństwa rozwód jest bowiem naturalnym wyjściem z sytuacji małżeńskiej, której innymi strategiami rozwiązać nie można, rozwiązaniem tak naturalnym, że niejednokrotnie zakładanym już na starcie przy zawieraniu małżeństwa.

W ostatnich latach daje się zaobserwować tendencja do wcześniejszego decydowania się na rozwód oraz do wzrostu liczby małoletnich dzieci przypadających na rozwodzące się matki (wzrost rozwodów na wsi, kumulacja rodzicielstwa w pierwszym okresie po zawarciu małżeństwa czy nawet przed jego zawarciem). Dziś już inaczej rozumie się określenie „odchowanie dzieci, a dopiero potem rozwód”. Obecnie „odchowane dziecko” znaczy zdolne do samodzielnego wyjścia na plac zabaw, upominania się o swoje prawa u rówieśników i opiekunów, umiejące pozostać samemu w domu, gdy mama wychodzi na krótko, np. po zakupy. Natomiast dawniej „odchowane dziecko” znaczyło doprowadzone do co najmniej okresu dojrzewania, mające za sobą wybór zawodu lub pracy.

Spadek liczby w ostatnich latach – dane nowe / Rocznik stat. GUS

Niepełność rodziny z powodu  śmierci jednego z partnerów.

Dane demograficzne i społeczne. Zgodnie z pokoleniowym charakterem wspólnot biologicznych i rodzinnej ciągłości, wzajemne zobowiązania nie wygasają ze śmiercią partnera. Do rodzin niepełnych zaliczamy wdowy i wdowców z zależnymi od nich dziećmi (zależność mieszkaniowa, finansowa, edukacyjna).

W tej grupie rodzin niepełnych stosunkowo największy jest udział ojców samotnie wychowujących dzieci (10%). Zarówno ojcowie, jak i matki są w wieku produkcyjnym (84% nie przekroczyło 50 roku życia w momencie śmierci współmałżonka). Wskaźnik aktywności zawodowej jest wyższy dla mężczyzn niż kobiet.

Jakkolwiek deficyt struktur – przez zgon małżonka – zdarza się i we wcześniejszych fazach życia rodzinnego, to nasilenie zjawiska występuje w środkowym i późniejszym okresie cyklu życia rodzinnego. Nadumieralność mężczyzn w stosunku do kobiet we wszystkich fazach życia odbija się między innymi w strukturze rodzin niepełnych po śmierci małżonka. Przeważają więc odpowiednio rodziny wdów: z dziećmi starszymi i młodzieżą, czy nawet młodymi małżeństwami. Inna już konstelacja wiekowa członków rodziny (często dorosłe dzieci) niweluje zakres obowiązków opiekuńczych matek, ale rodzi nowe problemy: władzy i posiadania własności (np. ziemi czy przedsiębiorstwa), prestiżu, świadczenia wzajemnych usług czy też wyzysku.

W 1993 r. było 208 tys. Małżeństw rozwiązanych z powodu zgonu współmałżonka i zjawisko to wskazuje tendencję wzrostową. Sytuacja tych rodzin, nawet gdy poprzedza ją dłużej trwająca choroba, wydatki z nią związane, psychiczne przeżycia otoczenia, jest mniej konfliktotwórcza w porównaniu z rodzinami rozwiązanymi na skutek rozwodu czy też rodzin niezamężnych kobiet.

Obok obciążenia jednej osoby – matki – wielością obowiązków rodzinnych lepsza jest sytuacja mieszkaniowa i finansowa takich rodzin, bo dzieciom często przysługuje renta rodzinna. Istnieje natomiast (poza środowiskiem inteligenckim) ogólna presja na dorastające dzieci, żeby jak najwcześniej podejmowały pracę zarobkową.

Problem utrzymania dzieci w rodzinach niepełnych powstałych w wyniku rozwodu spada na kobiety, na pomoc społeczną i alimenty ojców. Rola świadczeń pomocy społecznej (rzeczowej lub pieniężnej) jest szczególnie istotna, gdy adresowana jest do dzieci i ma charakter wyraźnie celowy (np. zakup sprzętu domowego, opłata za dodatkową naukę lub kurs itp.). Pomoc taka powinna wyrównywać w rodzinach po rozwodzie różne niedobory spowodowane np. patologią, brakiem odpowiedzialności jednego z rodziców.

Sytuacja materialna samotnej matki po rozwodzie jest zawsze inna, niż przed rozpadem związku, ale też niemal zawsze lepsza od sytuacji kobiety porzuconej czy małoletniej w ciąży. Art. 58 (§ 3) KRO zakłada, iż istnieje  możliwość dokonania przez sąd (na wniosek jednego z małżonków) podziału majątku wspólnego w wyroku orzekającym rozwód, o ile nie spowoduje to opóźnienia w postępowaniu rozprawy rozwodowej. W rzeczywistości więc – jeśli spraw majątkowych nie da się załatwić polubownie – kobiety często nie załatwiają ich na kolejnych rozprawach z braku czasu, pieniędzy, kwalifikacji. Jednocześnie mając na uwadze fakt, iż 2/3 pozwów wnoszą kobiety, a orzeczenia o rozwodzie z winy żony stanowią 3 % ogółu rozwodów (przy 24 % – z winy męża, 5 % – z winy obu stron, a w 68 % bez orzekania o winie) skutki tej sytuacji wydają się szczególnie negatywne i niekorzystne dla rozwiedzionych matek, które samotnie wychowują dziecko. Kobiety z wykształceniem podstawowym, które w czasie trwania małżeństwa były na utrzymaniu męża, po rozwodzie w 1/3 utrzymują się ze źródeł niezarobkowych, głównie pomocy społecznej. W obecnej sytuacji bezrobocia i dużej liczby uprawnionych do pomocy socjalnej, rozwody jeszcze bardziej zwiększają ten udział osób – zarówno kobiet, jak i mężczyzn – utrzymujących się ze źródeł niezarobkowych (przed rozwodem: 4,1 % kobiet i 2,6 % mężczyzn, a po rozwodzie: 20,2 % kobiet i 20,3 % mężczyzn).

Większość kobiet nie żałuje wystąpienia o rozwód, co oznacza że ich decyzje nie były pochopne. Z drugiej jednak strony, matki częściej niż ojcowie mają do siebie pretensje, że nie zapewniają dzieciom tego co mogłyby, gdyby obecny był ojciec.

Sytuacja ojców po rozwodzie. Częsta nieobecność ojca w procesie wychowywania dzieci, a także mniejszy ich udział w życiu rodziny jest ważnym faktem społecznym. Lansowanie modelu partnerskiego daje już efekty wśród młodych małżeństw, homogenicznych ze względu na wiek, wykształcenie, życiowy start, a także – przynajmniej okresowo – w zakresie sprawowania opieki nad dziećmi. Wśród ogółu rodzin przeważa jednak sytuacja, w której ojcowie zgadzają się na odgrywanie ograniczonej roli w rozwoju swoich dzieci, bądź wręcz uchylają się od tego zadania zrzucając je na kobiety. Inaczej bywa po rozwodzie, gdy mężczyzna traci nadmierną wiarę w swoje odwieczną męską przewagę, ponieważ sądy przyznają dziecko matce.

Inicjatywy spotkań z dziećmi wychodzą często od ojca, następnie od samych dzieci, a najrzadziej od matek, chociaż polskie prawoznawstwo za alimentację (po rozwodzie) uznaje nie tylko łożenie na koszty utrzymania dzieci, ale i świadczenia natury wychowawczej i opiekuńczej. Oddziaływanie ojca jest pożądane (wyłączając ojców demoralizujących dzieci), ponieważ jego brak prowadzi do zjawiska kompensacji w rozmaitej postaci: kłamstwa na temat jego nieobecności, agresji wobec matki, poczucia krzywdy, zaniku więzi uczuciowej, autorytetu.

Mężczyzna po rozwodzie, jakkolwiek może się czuć zwycięski w układzie ról małżeńskich, to widzi siebie jako ofiarę w układzie ról rodzicielskich. U niektórych poczucie osamotnienia i krzywdy jest tak wielkie, że aż w ich własnym mniemaniu zwalnia od odpowiedzialności alimentacji.

Powiązanie ojca z dziećmi po rozwodzie słabnie w porównaniu z tym, które było przed rozwodem. Ta dostrzegalna różnica wyzwala w ojcu (czasami z powodów ambicjonalnych) inwencję w kształtowaniu jego stosunków z dziećmi, poprzez stosowanie rygoryzmu wychowawczego (podobnie jak u matek kompensujących sobie brak mężczyzny), albo układu przyjacielskiego. Nie bez znaczenia jest tu wiek ojca i jego doświadczenie życiowe, a także trening w nawiązywaniu kontaktów. Liczba samotnych ojców z dziećmi jest znaczna w grupie wiekowej 39 – 49 lat, natomiast w młodszych grupach wieku – niska (sądy przydzielają z reguły młodsze dzieci matkom). Konieczne jest określenie i zindywidualizowanie roli odpowiedzialnego ojca już u progu małżeństwa, a nie po procesie rozwodowym.

Inny rodzaj ojcowskiej samotności to wdowiec z dziećmi lub wychowujący dziecko po rozwodzie, realizujący wzór opiekuńczy po przewartościowaniu własnych aspiracji w kierunku sukcesu rodzinnego, z wyraźną tendencją do indywidualizowania emocjonalnych więzi z dziećmi.

Przemiany tożsamości seksualnej w skali kolejnych pokoleń oraz zmiany potrzeb (nie tylko materialnych, ale i psychicznych: kontaktów, uczuć) stworzyły warunki dla nowego typu męskiej wrażliwości, ale i trudności odnajdywania się w roli mężów i ojców. Zarówno dawniej, jak i dziś pozycja mężczyzny jest plasowana w innych życiowych sferach niż tylko w rodzinie, ale też wzrosły wymagania i oczekiwania prorodzinnych zachowań mężczyzn, i nie wystarcza już dziś bycie jedynie żywicielem rodziny.

Z porównań sytuacji na wsi i w środowisku miejskim wynika, że w miastach odsetek rodzin samotnych matek jest prawie dwukrotnie wyższy niż na wsi: w 1995 r. Odpowiednio 14,2% i 8,8%. Wiąże się to między innymi z pięciokrotnie niższym na wsi wskaźnikiem rozwodów w okresie pierwszych dziesięciu lat trwania małżeństwa.

Wśród matek samotnych z dziećmi na utrzymaniu: 62,3% pracuje, 13,3% pobiera zasiłek dla bezrobotnych, a 24,4% stanowią matki bierne zawodowo. Według badań GUS z 1994 r. nad aktywnością zawodową kobiet, matki z dziećmi na utrzymaniu najczęściej występują w gospodarstwach utrzymujących się z niezarobkowych źródeł (20,6% ogółu) i kobiety z tych gospodarstw najgorzej oceniają swoją sytuację materialną.[5]

W 1994 r. wśród ogółu rodzin niepełnych z dziećmi w wieku do 24 lat pozostającymi na utrzymaniu było 792 tyś. matek z dziećmi oraz 66 tyś. ojców z dziećmi. Urodzenia pozamałżeńskie w 1992 r. stanowiły 7,7% ogółu urodzeń (36,9 tyś.). W porównaniu do lat poprzednich ich liczba wyraźnie wzrosła (przy malejącej ogólnej liczbie urodzeń): w latach 1960 – 1980 urodzenia pozamałżeńskie stanowiły 4,7% urodzeń, w 1988 r. – 5,7%, w tym 2/3 w miastach, a w 1991 r. – 6,2%.[6] W latach 1960-1988 udział rozwodzących się małżeństw wychowujących małoletnie dzieci wzrastał: z 51% w 1960 r. Do 62% w 1980r. I 68% w 1988 r.

Sytuacja materialna i zawodowa. Praca zawodowa jest źródłem utrzymania tylko części matek w rodzinach niepełnych. Dla większości z nich źródłem tym są różne świadczenia społeczne, rodzinne, czy alimenty. Określenie „matki samotne” lub „matki samotnie wychowujące dzieci” dobrze oddaje ich rzeczywistą sytuację – bo są samotne w decyzjach, codziennej odpowiedzialności, nieraz zdane na osamotnienie towarzyskie czy rodzinne. Współzamieszkiwanie z rodzinami pochodzenia lub samodzielnie, jest jedną z podstawowych determinant ich stylu życia.

Generalnie rzecz biorąc, wśród młodych matek wzrósł udział niepracujących i nieuczących się, a im niższe wykształcenie tym częściej korzystają one z urlopów wychowawczych. Niewątpliwie istotną przyczyną jest tu sytuacja na rynku pracy, rosnące bezrobocie, co skłania młode matki do brania urlopów wychowawczych i życia z zasiłków i innych niezarobkowych źródeł.

Sytuacja materialna większości młodych matek samotnych, przeważnie o niskich kwalifikacjach, jest zła, bo w polskich warunkach dopiero gdy oboje małżonkowie pracują mają szansę znacznego przekroczenia poziomu uważanego za minimum socjalne na jedną osobę. Tymczasem podstawową cechą rodzin niepełnych jest uzależnienie od jednej osoby, obciążonej odpowiedzialnością za sytuację finansową i za funkcjonowanie gospodarstwa domowego. Wobec aktualnych oczekiwań co do opieki nad dziećmi, matki samotne – jeżeli się z nimi identyfikują – stale odczuwają niepokój, czy zapewniają dzieciom odpowiedni poziom życia i jak są w tym wymiarze oceniane. Mając na uwadze znaczenie kontaktu dziecka z matką w pierwszych 3 latach jego życia, kobiety samotnie wychowujące dzieci (poza nielicznymi, które oddały dzieci do domów dziecka) korzystają z urlopów, zasiłków, pracują „na czarno” w niepełnym wymiarze godzin, korzystają z alimentów, pomocy organizacji pozarządowych i kościoła. W sytuacjach trudnych są sporadycznie wspomagane przez rodziny pochodzenia, natomiast wiele ułatwień bytowych mają te, które stale mieszkają przy swoich rodzinach pochodzenia.

W pracy cenią najwyżej dochody (42,9 %). Mając świadomość, że będąc opiekunkami dzieci są mało dyspozycyjne jako pracownice w porównaniu z innymi kandydatkami do pracy. W związku z przerwaniem nauki, nawet jeśli miały plany jej kontynuowania, często ostatecznie rezygnują z szans wykształcenia (z wyjątkiem tych, które mają już zaawansowane studia). Matki posiadające zawód i oparcie w rodzinie, wobec bogatego rynku dóbr i usług – drogich, ale rozbudowujących potrzeby – starają się wrócić do pracy gdy tylko dzieci wejdą w wiek przedszkolny.

Często lepsza jest sytuacja materialna matek samotnych mieszkających z rodzinami niż mieszkających samodzielnie. Jednakże badania wskazują, że zarówno wśród matek mieszkających samodzielnie, jak i z rodzicami, prawie 2/3 (w ich subiektywnej ocenie) nie ma możliwości działania w kierunku poprawy sytuacji materialnej. Wyraźne są na przykład różnice w systematyczności lub opóźnieniach w regulowaniu stałych opłat za mieszkanie i inne świadczenia komunalne, bo w przypadku współzamieszkiwania z rodzicami, to na ogół oni regulują te opłaty. To samo dotyczy opłat szkolnych, za opiekę nad dziećmi, ich wypoczynek wakacyjny. Matki samotne zamieszkujące razem z rodziną na ogół nie oddają dzieci do żłobka, nie mają opiekunek, nie biorą urlopów wychowawczych i w 80 % korzystają z pomocy swoich mam bądź innych członków rodziny, w zamian dając swój wkład w prace domowe, niekiedy kosztem wypoczynku. Są to kobiety żyjące oszczędnie, co piątej wystarcza na wszystko, najwyżej ¼ żyje biedniej, a 5 % w biedzie. W trzypokoleniowym układzie radzenia sobie z gospodarstwem domowym i opieką nad dziećmi, przy wzajemnej kontroli, wydaje się łatwiejsze i społecznie zdrowsze. Ponad połowa matek z dziećmi na utrzymaniu mieszkająca samodzielnie deklaruje biedę, i są to osoby raczej bezradne i bez oparcia w rodzinie pochodzenia. Oczywiście w najcięższej sytuacji znajdują się matki samotne i bezrobotne, żyjące z dziećmi tylko z zasiłku lub pomocy rodziny. Takie cechy matek samotnych, jak brak doświadczenia zawodowego (stosunkowo młody wiek), przeciętnie niższe wykształcenie w porównaniu z całą populacją kobiet, a także takie cechy położenia społecznego jak niższy status rodzinny, niższe aspiracje, ograniczone uczestnictwo w życiu itp., stwarzają dodatkowe utrudnienia w znalezieniu pracy.

Oceniając ogólnie sytuację materialną rodziny, matki samotne w ogóle nie oceniają jej jako „bardzo dobra”. W kategorii ocen, że sytuacja jest „dobra”, matek z dziećmi na utrzymaniu mieszkających z rodzicami jest nawet więcej niż rodzin wielodzietnych i rodziny matek z dziećmi bez rodziców: 1,4 %; 2 % i 6,9% odpowiednio.[7] Przy ocenie sytuacji jako „średnia” rodziny matek samotnych, ale tylko trzypokoleniowe, są  powyżej wskaźnika dla ogółu rodzin, wynoszącego 54 %. Należy podkreślić, że matki z dziećmi dominują wśród kategorii ocen „zła” i „bardzo zła”: ponad połowa (57,7 %) tak ocenia sytuację materialną swojej rodziny. Na kategorię matek samotnie wychowujących dzieci nie powinno się jednak spoglądać stereotypowo. Wiele z nich dobrze sobie radzi, choć także są samotne i obarczone dziećmi. Rożni je natomiast model zatrudnienia i poziom wykształcenia. Negatywne doświadczenia w życiu rodzinnym mogą wpływać na większe zaangażowanie w pracę zawodową, na chęć pracy na własny rachunek.. wśród zbadanych w 1991 r. Kobiet – właścicielek małych przedsiębiorstw (zarejestrowanych w gminach, w tym 36 % kobiet było w wieku do 35 lat, a 38,6 % miało wykształcenie zasadnicze i średnie zawodowe) kobiet rozwiedzionych było trzykrotnie więcej niż w ogólnej populacji, 4,5 % stanowiły kohabitantki, 6,9 % – wdowy, 6,2 % – panny, 1,4 % – mężatki w separacji.[8] Posiadanie dzieci mobilizowało je do podejmowania własnej działalności gospodarczej i nie rezygnowania ze szczęśliwego domu.

Warunki mieszkaniowe. Jeżeli kobieta samotna nie mieszka przy rodzicach i były mąż nie zostawił jej wspólnego mieszkania, to jej sytuacja mieszkaniowa jest zła. Na wsi matki takie mieszkają najczęściej z rodzicami. Jeśli nawet emigrują do miasta (m.in. ze względu na wrogie stanowisko własnego ojca, czy zakłócanie spokoju przez ojca dziecka), to często wracają na wieś po ciężkich próbach ulokowania się w mieście. W mieście wiele kobiet samotnie wychowujących dzieci mieszka samodzielnie w spółdzielczych mieszkaniach lokatorskich i własnościowych (wśród nich trzy razy więcej jest pracownic umysłowych niż fizycznych). Zdarzają się także sytuacje sublokatorskiego pokoju i wynajmowanie mieszkania na peryferiach miasta. Dawniej matki samotne korzystały często z mieszkań służbowych, czy innych okazji taniego lokum.

Sytuacja mieszkaniowa kobiet po rozwodzie jest na ogół lepsza niż rodzin niepełnych samotnych niezamężnych kobiet, i lepsza niż mężczyzn po rozwodzie. Sądy orzekają o przyznaniu mieszkania kierując się przede wszystkim interesem dzieci pozostawionych przy matce – cyt. „Orzekając o wspólnym mieszkaniu małżonków sąd uwzględnia przede wszystkim potrzeby dzieci i małżonka, któremu powierza wykonywanie władzy rodzicielskiej.”[9] W tym przypadku współzamieszkiwanie z rodziną pochodzenia jest rzadziej wymuszone, a częściej jest kwestią wyboru i wynika z chęci wzajemnej pomocy. Nie oznacza to jednak, że warunki mieszkaniowe są w każdym przypadku adekwatne do potrzeb i o pożądanym standardzie.

Sytuacja zdrowotna polskiego społeczeństwa jest przedmiotem licznych diagnoz o pesymistycznych wnioskach wskazujących na konieczność poprawy, o zdrowiu kobiet mówi się jednak tylko w kontekście macierzyństwa. Tymczasem we wszystkich rodzinach polskich (szczególnie w niepełnych) kobiety są promotorkami zdrowia członków rodziny, ale nie własnego. Dopiero w ostatnich fazach cyklu życia rodzinnego – w sytuacji wdowieństwa, przebywania na emeryturze – mogą więcej czasu poświęcić na dbanie o własne zdrowie. Obciążenia kobiet w wieku reproduktywnym są największe, szczególnie kobiet z rodzin niepełnych, niezależnie od tego czy mieszkają oddzielnie, czy przy rodzicach, bądź teściach. Jest to obciążenie zarówno w sferze materialnej, jak i niematerialnej, bez większych szans na codzienną regenerację zdrowia, nie mówiąc o systematycznym leczeniu, czy profilaktyce zdrowia. Matki mieszkające same, bez bliskich kontaktów z rodzicami bądź rodzeństwem, często nie poddają się leczeniu czy obserwacji szpitalnej, bo nie mają z kim zostawić dziecka.[10] W wieku środkowym, kobiety przeważnie traktują zdrowie jak dar losu, a dbają o nie o tyle, o ile wymaga tego funkcjonowanie na rzecz pozostałych członków rodziny .

Jeszcze bardziej instrumentalnie niż kobiety traktują własne zdrowie mężczyźni (szczególnie rozwiedzeni, samotni), którzy w odróżnieniu od płci pięknej nie interesują się informacjami o szkodliwości niektórych zachowań, które to informacje są domeną zainteresowań kobiet. Postawa samotnych mężczyzn wobec zdrowia jest nonszalancka – rozwiedzeni, czy uwolnieni od kontroli rodziny, pozbawieni kobiecej troski o ich zdrowie, często zachowują się w sposób zagrażający zdrowiu. Stąd też łatwiej ulegają nałogom, stosują nadmiernie używki, nie przestrzegają diety, a także (niekiedy) higieny ubrania i mieszkania. W środkowej grupie wiekowej u mężczyzn występuje niepokojące zjawisko ich nadumieralności, co jest niewątpliwie związane z obciążeniem pracą, ryzykiem wypadkowości i nałogów, ale do grupy tych czynników należy dodać rozbicie rodziny. Tak dla mężczyzn, jak i dla kobiet z rodzin niepełnych zdrowie jest raczej wartością umożliwiającą wymianę sił witalnych na środki utrzymania rodziny, alimentację wobec zobowiązanych, niż wartością nadrzędną, umożliwiającą zaspokajanie innych indywidualnych potrzeb.

Jeśli prawdą jest stwierdzenie, iż najważniejszym czynnikiem wpływającym na zdrowie ludzi jest styl życia (zamożność pozwalająca m.in. na rozwój kultury fizycznej, różne formy czynnego odpoczynku), a nie uwarunkowania genetyczne czy działania służby zdrowia – to ze względu na większe obciążenie kobiet pracą w gospodarstwie domowym (a w przypadku matek samotnie wychowujących dzieci – pracą zawodową i domową), oraz ze względu na postawy służebne kobiet wobec dorosłych dzieci i wnuków – wydaje się, że „kobiety żyją dłużej od mężczyzn, ale i gorzej”.

ZAGROŻENIA RODZINY NIEPEŁNEJ

Rodziny znacznego ryzyka społecznego

Problemy patologicznej struktury rodziny

Rodzina, w której wzajemne oddziaływania jej członków zostają zaburzone, staje wobec sytuacji określanej jako „zagrożenie kryzysem w rodzinie”. Ze względu na złożoność problemów związanych z kryzysem rodziny, nie można wskazać na jednoznaczną, konkretną przyczynę jego powstania. Zaburzenie relacji między członkami rodziny, jak również relacji rodziny ze środowiskiem, zostaje wywołane czynnikami zewnętrznymi (np. brak pracy, złe warunki materialne) lub wewnętrznymi (brak wyuczonych wzorców prawidłowego funkcjonowania, choroby psychiczne, alkoholizm, narkomania itd.).

Juras w rozprawie „Rodziny znacznego ryzyka społecznego”[11] wyodrębnił 8 grup zagrożeń rodziny. Jedną z nich (nr 6) określił jako: cyt. „Zagrożenia wynikające z niepełnej lub rekonstruowanej struktury rodziny (rodziny samotnych matek, samotnych ojców, rodziny z macochą lub ojczymem, konkubinaty). Badania rodzin znacznego ryzyka społecznego dowiodły, iż w rodzinach tych występuje zjawisko nakładania się różnego rodzaju niekorzystnych zjawisk i zagrożeń społecznych. Są to tzw. rodziny wieloproblemowe, których funkcjonowanie zostało głęboko zakłócone z powodu generujących się sytuacji krytycznych.. Jako krytyczne sytuacje życiowe określa się takie, w których występują łącznie następujące okoliczności:[12] zagrożone są zdrowie, byt i godność osobista; zawodzą dotychczasowe mechanizmy adaptacyjne, następuje destabilizacja, często załamanie się drogi życiowej; człowiek staje wobec konieczności decyzji o dużym stopniu ryzyka; nie widzi się wyjścia w oparciu o własne tylko siły. Szerzenie się takich sytuacji w skali masowej jest poważnym zagrożeniem społecznym – zarówno z punktu widzenia konsekwencji dla życia jednostki i rodziny, jak i dla życia zbiorowego i bytu narodowego. Sytuacja społeczno – ekonomiczna większości polskich rodzin niepełnych jest obecnie jednym z współczynników powstawania kwestii społecznych – powodujących głębokie zburzenia w funkcjonowania nie tylko jednostek i ich rodzin, ale całego społeczeństwa

Gajderowicz [13] opierając się na badaniach prowadzonych na terenie dawnego województwa olsztyńskiego wśród najczęściej występujących problemów w zagrożonych rodzinach – zaraz po problemach patologii społecznej (alkoholizm, przestępczość) – wymienia na drugiej pozycji problemy patologicznej struktury rodziny. Są to:

  • małżeństwa rozwiedzione
  • rodziny samotnych matek
  • wdowieństwo
  • rodziny porzucone lub porzucane wielokrotnie przez jedno z rodziców, zwykle ojca
  • rodziny osób odbywających wielokrotne lub długotrwałe kary pozbawienia wolności
  • rodziny zastępcze (oraz niechciana wielodzietność)

W dalszej kolejności najliczniej występują zjawiska patologii statusu społecznego (niskie dochody bez możliwości zmiany sytuacji, stały, przewlekły niedostatek, niezaradność; brak środków na naukę powodujący ograniczenie możliwości awansu społecznego dzięki wykształceniu; złe warunki mieszkaniowe rzutujące na całokształt życia rodziny) oraz problemy patologii zdrowia (niepełnosprawni, przewlekle chorzy rodzice lub dzieci).

Definicja zdrowia stworzona na forum ONZ przez Światową Organizację Zdrowia mówi, że cyt. „za zdrowie uważamy dobrostan fizyczny, psychiczny i społeczny”. Tę definicję ONZ należałoby uzupełnić wypracowanymi przez Instytut Matki i Dziecka formułami, że cyt. „zdrowie zaczyna się w rodzinie” i „jest ono czymś więcej niż sumą zdrowia jej członków”. Zdrowie rodziny wynika z dynamicznych zmian i związków jakie zachodzą pomiędzy członkami rodziny oraz ich sposobu oddziaływania na siebie.[14]


[1] Trawińska M.

[2] Aktywność ekonomiczna ludności Polski, luty 1995, Informacje i Opracowania Statystyczne GUS, Warszawa 1995, str.71

[3] Por.: Życie rodzinne i postawy prokreacyjne nowożeńców, GUS, Warszawa 1991

[4] M. Trawińska

[5] Sytuacja społeczno – ekonomiczna kobiet w 1994 r., Informacje i Opracowania Statystyczne GUS, Warszawa 1994, str. 3, 54 i 55

[6] GUS Rocznik…

[7] Por.: Sytuacja społeczno – zawodowa …, s. 56-57.

[8] Badanie pt. „Aktywizacja zawodowa kobiet w sektorze prywatnym”. R. Siemieńska, Uniwersytet Warszawski 1991.

[9] Art. 58. § 4. Jw.

[10] W trakcie badań prowadzonych przez M. Trawińską w 1987 r. na terenie dawnego woj. warszawskiego, samotne matki  wielokrotnie wskazywały na brak infrastruktury, która umożliwiłaby im na czas hospitalizacji lub wyjazdu do sanatorium,  pozostawienie dziecka pod cudzą opieką bez obaw o ich zdrowie i bezpieczeństwo.

[11] Juras R. Rodziny znacznego ryzyka społecznego. „Problemy rodziny” Nr 4 /142/85 r.

[12] Kwestie społeczne i krytyczne sytuacje życiowe u progu lat dziewięćdziesiątych. Praca zbiorowa pod redakcją J. Daneckiego i B. Rysz – Kowalczyk

[13] Gajderowicz Z. Walka o rodzinę bez zagrożeń. „Praca socjalna” Nr 1/89 r.

Wskaźniki zdrowia w rodzinie. „Zdrowie rodziny”. Praca zbiorowa pod redakcją K. Bożkowej.

[14] Bożkowa K., Kukla T., Sito A. Wskaźniki zdrowia w rodzinie. „Zdrowie rodziny”. Praca zbiorowa pod redakcją K. Bożkowej

Status poznawczy wyników badań a ewolucja społecznych, ekonomicznych i technologicznych warunków ich realizacji

Badania stanowią jedno ze źródeł wiedzy niezbędnej w skutecznym wprowadzaniu strategii działań. Przydatność wyników badań zależy jednak od ich wiarygodności. Zmieniające się we współczesnych społeczeństwach warunki realizacji badań mają na wiarygodność wpływ negatywny. Powstaje pytanie, w jaki sposób rynek usług badawczych stara się przeciwdziałać tym tendencjom i na ile działania te są skuteczne.

Paradygmat wnioskowania statystycznego

Rzadko zdarzają się badania, które swoim zakresem obejmują całość populacji. Z reguły badanie ma charakter reprezentatywny, czyli jest realizowane na losowo dobranej próbie. Na tej podstawie wnioskuje się dopiero o tym, jak wygląda obraz badanych zjawisk w całej populacji. Już w latach trzydziestych XX wieku metody owego wnioskowania zyskały status naukowy i nikt obecnie nie kwestionuje ich istoty. Zakładają one jednak, że próba pochodząca z badanej populacji została dobrana w pewien określony sposób. Mówiąc w pewnym uproszczeniu, próba ta została z tej populacji wylosowana, czyli badane obiekty zostały wybrane przypadkowo. Tym samym nie wystąpiły niekontrolowane czynniki, które zwiększyły szanse wylosowania niektórych obiektów, zaś w przypadku innych szanse te zmniejszyły, będąc też w ogóle uniemożliwiły wejście niektórych z obiektów należących do populacji w skład próby.

Jak to wygląda w praktyce?

Przedmiotem badań rynku są głównie osoby lub instytucje. W obu przypadkach wylosowane jednostki należy skłonić do udziału w badaniu. A skłonić dlatego, że mają prawo z różnych powodów odmówić. Nie wnikając w tej chwili w powody odmów pozostańmy przy konstatacji, że ich odsetek powinien być skutecznie minimalizowany. Najlepiej, aby odmów nie było w ogóle.

W Szwajcarii od stycznia bieżącego roku realizowane jest badanie słuchalności stacji radiowych. Wyniki tego rodzaju badań stanowią podstawę wyceny spotów umieszczanych w blokach reklamowych emitowanych w radio. Wartość czasu antenowego zależy bowiem od tego, ilu słuchaczy z grupy docelowej będzie miało okazję reklamy wysłuchać. Tego typu badania są realizowane na wszystkich rynkach, lecz badanie szwajcarskie różni się od pozostałych. Jest to mianowicie badanie najbardziej zaawansowane technologicznie. Pomiar odbywa się za pomocą zegarków, które badani noszą przy sobie. Zegarek przez 7 dni rejestruje dźwięki z otoczenia, zaś po tym czasie zapis jest analizowany i wydziela się z niego sygnały odpowiadające programom stacji, które w tym czasie były emitowane. Precyzja tego pomiaru jest minutowa. Pomiar ma charakter pasywny, to znaczy badany nie musi wykonywać żadnych dodatkowych czynności, aby mogło być ustalone, których stacji słucha. Pasywność pomiaru jest kluczową zaletą tego rozwiązania, ponieważ wyniki nie są narażone na subiektywny charakter percepcji badanego. Gdyby badany miał samodzielnie określać, jakiej stacji słucha, to w wielu przypadkach (np. słuchania muzyki) nie byłby w stanie jej poprawnie rozpoznać.

Mimo znacznego technologicznego zaawansowania badania realizowanego w Szwajcarii jedna rzecz może budzić wątpliwości. Otóż w tym, skądinąd zdyscyplinowanym społeczeństwie, na udział w badaniu zgadza się tylko co dziesiąta wylosowana osoba. Powstaje pytanie – co jest wart pomiar – w którym o 90% wylosowanych osób nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć na temat tego, jakich stacji radiowych i jak często słuchają.

Polski stereotyp badań

Jakie czynniki decydują o tym, że wylosowane osoby nie zawsze są skłonne współpracować z badaczem? Kluczowe znaczenie ma społeczny stereotyp badań, czyli sposób, w jaki rozumiane są ich cele i zasadność prowadzenia. W okresie Polski Ludowej badania postrzegano jako jeden z mechanizmów sprawowania władzy. Przeciętny obywatel bał się otwarcie zamanifestować swoją niechęć do badań – stąd też odmowy uczestnictwa zdarzały się rzadko. Towarzyszyło temu jednak przeświadczenie, że na pytania ankiety wcale nie trzeba odpowiadać zgodnie z prawdą, bo i tak nikt tego nie sprawdzi.

Jednym z przejawów przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych był wzrost zaufania do instytucji demokratycznych. W efekcie wzrosło też zaufanie do badań – zwłaszcza badań opinii. W tym okresie badani kooperowali chętnie, traktując udział w badaniach jako możliwość artykulacji własnych poglądów. Pracę ankieterów postrzegano jako społecznie użyteczną, zaś wielość powstających firm badawczych jako przejaw tworzącej swoje zręby gospodarki rynkowej.

Sytuacja zaczęła się zmieniać w połowie lat dziewięćdziesiątych. Z jednej strony postępujące rozwarstwienie społeczeństwa, z drugiej zaś wzrastające poczucie podmiotowości spowodowały, że coraz więcej osób zaczęło swój udział w badaniach kwestionować. Najpoważniejszy cios badaniom zadało uchwalenie w 1997 roku „Ustawy o ochronie danych osobowych”. Może nawet nie samo uchwalenie – gdyż tego typu rozwiązania legislacyjne istnieją w każdym systemie demokratycznym – co dyskusja w mediach, jaka toczyła się wokół faktu wprowadzenia ustawy. W efekcie społeczeństwo uległo zbiorowej histerii. Skrzętnie poukrywano wszelkie informacje, obojętnie – czy miały coś wspólnego z „danymi osobowymi”, czy też nie, zaś ankietera reprezentującego badacza, który chciałby cokolwiek dowiedzieć się o danej osobie lub jej gospodarstwie domowym – traktowano w najlepszym przypadku z rezerwą i podejrzliwością.

Kontrofensywa

Rynek usług badawczych, który przespał okres prac legislacyjnych nad ustawą, szybko zorientował się, że traci grunt pod nogami. Nie bez przyczyny w tymże 1997 roku powołano Organizację Firm Badania Opinii i Rynku (OFBOR), która za cel z jednej strony postawiła sobie informowanie społeczeństwa o celach i metodach prowadzenia badań, z drugiej zaś strony przeciwdziałanie deprecjonowaniu usług badawczych. A było z czym walczyć. Okazało się bowiem, że nie wszystkie agencje badawcze grają do jednej bramki. W sytuacji niesprzyjającej realizacji badań część ich wykonawców poszła na szereg uproszczeń proceduralnych w sferze gromadzenia i opracowywania danych. Chcąc stworzyć klientom pozory zaspokajania ich potrzeb na stałym poziomie częstokroć przymykano oko na fakt, że informacje zbierane tymi samymi metodami w warunkach niesprzyjających muszą z konieczności cechować się gorszą jakością.

Panisko ankieter

W badaniach realizowanych techniką wywiadu ankietowego kluczowe znaczenie dla końcowego efektu ma jakość pracy ankietera. Po pierwsze, uczestniczy on czynnie w doborze respondentów – chociażby przekonując osoby wylosowane do wzięcia udziału w badaniu. Od jego umiejętności perswazyjnych zależy więc reprezentatywność próby – jeśli rozumiemy ją jako stopień zgodności próby faktycznie zrealizowanej z próbą uprzednio wylosowaną. Po drugie, ankieter stanowi ów czuły przyrząd pomiarowy, który de facto rejestruje reakcje respondenta na pytania ankiety, zapisując treść udzielanych odpowiedzi. Wszelkie uchybienia w tych czynnościach – pomyłki, niedokładności, opuszczenia pewnych pytań, zadanie ich w niewłaściwej kolejności – wprowadzają do wyników badania szum informacyjny niemożliwy do wyeliminowania w żadnej z dalszych faz przetwarzania danych.

Wydawać by się mogło, że pogorszeniu się warunków realizacji badań agencje badawcze powinny przeciwdziałać doskonaląc pracę ankieterów – podnosząc ich praktyczne umiejętności i wzbogacając rozumienie istoty wykonywanych czynności. Tymczasem tak się nie stało, z prozaicznego zresztą powodu – braku środków na ten cel. Wiedza na temat niekorzystnych zmian w społecznych warunkach realizacji badań docierała bowiem do klientów wolniej, niż do mających z tym do czynienia na co dzień agencji badawczych, a te ostatnie nie potrafiły przekonać swoich klientów, że gdy jest trudniej, to musi być drożej.

W efekcie nie tylko, że nie inwestowano w ankieterów, ale też pozwolono odejść wielu ankieterom doświadczonym i rozumiejącym kanony tej pracy. Wystąpił bowiem silny popyt na tego rodzaju kwalifikacje ze strony rozwijającego się marketingu bezpośredniego. Punkt kulminacyjny nastąpił w roku 1999, gdy w stosunkowo krótkim czasie musiały pozyskać rzesze klientów fundusze emerytalne. Całe gałęzie mozolnie konstruowanych przez lata sieci ankieterskich zdecydowały się zmienić pracodawcę. W miejsce utraconych ankieterów pospiesznie rekrutowano nowych, których szkolono w minimalnym zakresie na tyle tylko, aby wysłać ich w teren. Robiono wszystko, aby utrzymać ciągłość realizowanych badań.

Badanie bez ankietera

Jeśli agencjom badawczym trudno jest utrzymać odpowiednią liczbę należycie wyszkolonych ankieterów, to może – paradoksalnie – spróbować realizować badania bez ich pośrednictwa? Możliwość taka przewijała się w zasadzie przez całą historię badań marketingowych. Metod badawczych opartych na bezpośrednim kontakcie badanego z narzędziem pomiarowym opracowano wiele. Chociażby badania pocztowe, ankiety rozdawane, roznoszone, czy też popularne w wielu krajach panele konsumenckie. W metodach tych rola ankietera sprowadzona zostaje do minimum (np. rekrutacja respondenta do udziału w badaniu, objaśnienie sposobu wypełnienia ankiety) lub też niekiedy wcale nie występuje. W ostatnim czasie arsenał rozwiązań pozwalających pominąć pośrednictwo ankietera wzbogacił się o jeszcze jedno, bardzo mocne narzędzie, jakim są badania poprzez Internet.

Międzynarodowe prognozy potwierdzają, że udział badań z wykorzystaniem ankietera systematycznie spada. Według danych największej światowej organizacji badaczy rynku ESOMAR, w 2000 roku badania realizowane techniką wywiadu ankieterskiego stanowiły na wiecie 45% ogółu wszystkich badań realizowanych w tym czasie. Natomiast przewiduje się, że w roku 2005 udział ten spadnie do 35%, za w roku 2010 do 20%. Co drugi pracujący obecnie ankieter okaże się niepotrzebny.

Dla branży badawczej jest to duża szansa, ale zarazem wyzwanie. Jak doprowadzić do sytuacji, w której z pracy zrezygnują ludzie przypadkowi, za zostaną jedynie ankieterzy wykonujący swoją pracę w sposób sumienny, rzetelny, podnoszący swoje kwalifikacje i wzbogacający doświadczenia.

Problem był dyskutowany na niedawno zakończonym II Kongresie Firm Badania Rynku i Opinii (październik 2001). Małgorzata Golba (Dom Wydawniczy Sp. z o.o.) zgłosiła propozycję, aby każda agencja badawcza po prostu zatrudniła swoich ankieterów na etatach. Jest prawdą, że w chwili obecnej większość firm badawczych zatrudnia ankieterów na umowę-zlecenie, w zależności od bieżącego natężenia prac. Dla firm jest to wygodne, ponieważ zmniejsza ryzyko sytuacji, w której znaczące koszty stałe nie będą mogły być pokryte z wahliwego bieżącego obrotu. Natomiast dla ankieterów sytuacja ta jest raczej dyskomfortowa. Nie gwarantuje im stałych przychodów, przez co pracę ankieterską traktują jako dorywczą. Gdy jest, to trzeba jej zrobić jak najwięcej, czyli pracować należy szybko, a szybko oznacza powierzchownie. Efekty takiej filozofii są łatwe do przewidzenia.

Czy Internet uratuje branżę badawczą?

W obliczu tych problemów oczy wielu badaczy kierują się w kierunku Internetu. Ankieta dociera do respondenta bez pośrednictwa ankietera, odpowiedzi zostają zapisane od razu w postaci elektronicznej, toteż bezzwłocznie są gotowe do ich analizy. W sumie metoda wydaje się być czysta, szybka i wolna od błędów – przynajmniej ankieterskich.

Dlaczego zatem nie realizuje się badań wyłącznie przez Internet? Powody są dwa. Pierwszym jest niedostateczna penetracja Internetu w niektórych kategoriach społecznych. Jeśli badalibyśmy opinie na temat formatu muzycznego „Radiostacji”, której target stanowią ludzie młodzi zamieszkali w dużych miastach, to wśród Internautów zapewne można byłoby dobrać próbę reprezentatywną dla tego targetu bądź nawet dla słuchaczy tej stacji radiowej. Jeśli jednak przedmiotem badania byłaby zapamiętywalność reklam „zwykłego proszku” do prania, to dobór reprezentatywnej próby gospodyń domowych wśród osób posiadających dostęp do Internetu wiązałby się ze sporymi trudnościami. Nie twierdzę bynajmniej, że byłoby to niemożliwe, ale być może koszty budowy takiej próby przewyższałyby wielokrotnie koszty realizacji tego badania za pośrednictwem ankietera udającego się do domu respondentki.

Drugim powodem, który uniemożliwia masowe przestawienie badań z kanału ankieterskiego na internetowy, jest charakter i struktura stosowanych narzędzi badawczych. Sformułowanie pytania w ankiecie, to z reguły wierzchołek góry lodowej, której część niewidoczna obejmuje koncepcję badawczą oraz doświadczenia w jej transkrypcji na język interakcji badanego z ankieterem. We współcześnie prowadzonych badaniach krótkiej ankiecie na ogół towarzyszy kilkakrotnie grubsza instrukcja dla ankietera, gdzie każde z pytań jest szczegółowo opisane: co respondentowi można wyjaśnić, a czego wyjaśniać nie należy – gdyż np. zawęzi to sposób interpretacji pytania, czy respondent może wymienić jedną odpowiedź, czy więcej odpowiedzi, czy odpowiedzi zapisywać w dosłownym brzmieniu, czy też w formie syntetycznej – wydobywając jedynie ich sens, czy wystarczy zanotować pierwszą reakcję badanego na pytanie, czy też wymagane jest podjęcie próby skłonienia respondenta do poszerzenia swojej wypowiedzi itd. W ramach właściwie prowadzonego szkolenia ankieterów w każdym projektów z osobna wymaga się, aby ankieter zrealizował przynajmniej jedną ankietę próbną, aby sam się przekonał, czy dostatecznie poznał wszystkie mielizny i zakręty procedury badawczej.

Tego typu ankieta nie da się zrealizować poprzez Internet. Przyjęta procedura pomiaru zakłada bowiem obecność ankietera i jego aktywny udział w gromadzeniu danych. Internet jest medium stosunkowo nowym. Metodologia badań rynku nie zdążyła się jeszcze przystosować do jego obecności, aczkolwiek będzie to szybciej czy wolniej następować. Przez cały ten czas nie wolno zapominać, że Internet stwarza wyłącznie możliwości. Natomiast ciężar ich wykorzystania spoczywa w całości po stronie branży badawczej. Nikt inny nie opracuje metod badawczych dostosowanych do tego kanału komunikacji.

Jak szybko będzie to następować? Ponownie odwołajmy się do prognoz ESOMAR. W 2000 roku 5% wszystkich badań na wiecie było realizowanych za pośrednictwem Internetu. W ciągu najbliższych pięciu lat udział ten będzie szybko rósł i w roku 2005 wyniesie 15%. Za po kolejnych pięciu latach wzrośnie do 25%. Zarazem gdzie w okolicach roku 2007 liczba badań realizowanych kanałem internetowym przekroczy liczbę badań realizowanych za pośrednictwem ankieterów. O ile prognozy ESOMAR są trafne, to branża badawcza nie ma zbyt wiele czasu na przygotowanie i przetestowanie metod gromadzenia danych dostosowanych do internetowego kanału komunikacji.

Jest ankieter, nie ma ankietera – czy możliwy jest stan pośredni?

Pomimo przewrotności tak postawionego problemu łatwo zauważyć, że tak. Owemu pośredniemu stanowi odpowiadają badania telefoniczne. W tego rodzaju badaniach ankieter komunikuje się z badanym przez telefon. W stosunku do wywiadu face-to-face ma to swoje wady i zalety.
Do wad należy niewątpliwie to, że ankieter nie widzi respondenta. Odcięty jest przez to od komunikatów niewerbalnych, które mogą ułatwić zrozumienie reakcji respondenta i odpowiednio na nie zareagować. Na przykład podczas wywiadu osobistego gest wyrażający zniecierpliwienie może być dla ankietera sygnałem ważnym sygnałem, że należy wzmocnić u respondenta motywację do kontynuowania rozmowy i przekonanie, że udział w badaniu będzie miał sens tylko wtedy, gdy zostanie ono przeprowadzone do końca. W wywiadzie telefonicznym ankieter nie ma możliwości gestu tego dostrzec i odpowiednio zareagować. W efekcie chwilę później respondent może odłożyć słuchawkę.

Brak kontaktu wzrokowego jest też sporym ograniczeniem, gdy na problem spojrzymy od drugiej strony. Realizując badanie przez telefon ankieter nie może przedłożyć respondentowi materiałów wizualnych, stanowiącej często integralną część procedury badawczej. Są to takie materiały, jak winiety tytułów prasowych, koncepty opakowań, zdjęcia z reklam outdoorowych lub prasowych, stopklatki z reklam telewizyjnych, bądź też spoty telewizyjne odtworzone w całości. Ograniczenie to powoduje, że niektóre z badań nie mogą być zrealizowane przez telefon.

Kontakt za pośrednictwem telefonu ma jednak i swoje zalety. Rozmówcy nie widzą siebie nawzajem, co wprowadza klimat sprzyjający udzielaniu szczerych odpowiedzi. W przypadku niektórych kategorii produktowych, jak parafarmaceutyki czy środki higieny osobistej, tyko prowadzenie wywiadów przez telefon prowadzi do uzyskania danych odzwierciedlających badane zjawiska w sposób trafny. W badaniach face-to-face fizyczna bliskość ankietera może respondenta deprymować. Udzielenia pewnych informacji respondent może się wstydzić, przez co zachowa je dla siebie.

W Polsce okazuje się także, iż realizacja badania za pośrednictwem telefonu może poprawić reprezentatywność próby! Po prostu, respondent nie musi się bać, że wpuszcza obcą osobę do mieszkania. Poza tym wywiady realizowane przez telefon mają tę własność, że nie mogą trwać za długo. Wymusza to na agencji badawczej pewną wstrzemięźliwość i sprawia, że zadawane pytania muszą być dobrze przemyślane. Nie ma tu miejsca – jak to się często dzieje w wywiadach face-to-face – na umieszczanie w kwestionariuszu nadmiarowych pytań „tak na wszelki wypadek – a nuż wyjdzie co ciekawego, czym zaskoczymy klienta!”. W wywiadzie telefonicznym czas respondenta musimy cenić szczególnie.

Nic więc dziwnego, że wywiady telefoniczne sprawdzają się dobrze w badaniach elit finansowych i zawodowych. Ci ludzie nie mają czasu umawiać się z ankieterem na wizytę. Natomiast przez telefon – to i owszem – zwłaszcza, jeśli rozmowa nie będzie długa. Reguła ta sprawdza się nie tylko w badaniach business-to-business. O utrudnionym dostępie do profesjonalistów należy pamiętać również w przypadku badań realizowanych w populacjach generalnych. Jeśli agencja badawcza nie uwzględni – niejednakowego w poszczególnych kategoriach społecznych – przyzwolenia dla realizacji badań, w efekcie może otrzymać próbę zdominowaną przez emerytów i bezrobotnych.

socjologia_podpis